Rozpoczęcie szczytu w Brukseli, podczas którego przywódcy państw UE mają ponownie spróbować wybrać kandydata na nowego szefa Komisji Europejskiej, kilkukrotnie zostało przesunięte. Na giełdzie nazwisk, oprócz Fransa Timmermansa, pojawiło się kilka zaskakujących kandydatur.
Premier Hiszpanii Pedro Sanchez dalej forsuje kandydaturę Timmermansa na szefa Komisji. Jak podkreślał przed wznowieniem szczytu, nie można się zgodzić, by został on odrzucony za to, że bronił wartości europejskich. - Nie można odrzucić osoby, ponieważ broniła traktatów, zasad i wartości, za którymi się opowiadamy - zaznaczył szef hiszpańskiego rządu.
Sprzeciw wobec Holendra podtrzymuje Grupa Wyszehradzka, która spotkała się jeszcze przed wznowieniem szczytu. - Nie chcemy pana Timmermansa, to byłaby absolutna katastrofa- oświadczył premier Czech Andrej Babisz.
Premier Mateusz Morawiecki był bardziej dyplomatyczny. - Nowe czasy potrzebują nowych ludzi, nowych idei, nowych otwarć i dlatego te kryteria, które sobie na samym początku ustaliliśmy i które też są ujęte od strony formalnej, są bardzo ważne - chcemy żeby kandydaci byli dobrani m.in. zasadach pewnej równowagi geograficznej - mówił szef polskiego rządu.
Kluczowe ws. ewentualnego przełomu może być stanowisko szefów państw i rządów należących do Europejskiej Partii Ludowej. W niedzielę na spotkaniu przedszczytowym EPL Merkel była osamotniona w swoim podejściu, by oddać szefostwo Komisji europejskim socjalistom. Rebelia u chadeków przeciwko kanclerz w praktyce uniemożliwiła wybór Timmermansa.
Premier Łotwy Arturs Karins, który też należy do EPL podkreślił, że dotychczasowe kandydatury nie dostały wystarczającego poparcia, dlatego trzeba znaleźć nowe. - Kandydaci wiodący nie zyskali poparcia dlatego trzeba wyjść ponad to - mówił we wtorek przed południem.
Źródła unijne nie wykluczają, że na stole położona zostanie propozycja liberałów, aby szefem Komisji Europejskiej została Dunka Margrethe Vestager. Na takie rozwiązanie mogłaby się zgodzić część krajów, które są przeciwne Timmermansowi. Jednak przeciwko Dunce są Włosi, a Polacy w ramach wdzięczności za blokowanie Timmermansa też mogliby sceptycznie patrzeć na tę kandydaturę, chociaż mogłyby zostać ona w końcu zaakceptowana.
- W kuluarach wymieniania jest też Litwinka Dalia Grybauskaite, której kandydatura dodatkowa spełniałaby kryterium geograficzne – zaznaczyło anonimowe źródło. Była prezydent Litwy mogłaby też znaleźć poparcie krajów Grupy Wyszehradzkiej.
Bardzo mocną kandydaturą jest niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen. Jej ewentualny wybór oznaczałby, że KE zostałaby obsadzona przez Europejską Partię Ludową, której premierzy nalegali na to, by przedstawiciel ich rodziny politycznej kierował unijną egzekutywą.
Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł dyplomatycznych Polska oraz pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej mogłyby poprzeć kandydaturę Ursuli van der Leyen. - Jeśli zostanie zgłoszona, nie będziemy się sprzeciwiać - powiedział jeden z polskich dyplomatów.
Niemiecki dziennik "Die Welt" podkreślił, że von der Leyen jest bliską sojuszniczką kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Jeśli faktycznie Niemka kierowałaby Komisją wówczas Francuzka Christine Lagarde, obecna szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego miałaby objąć Europejski Bank Centralny. W takiej konfiguracji Paryż miałby poprzeć von der Leyen.
Inny potencjalny kandydat, wymieniany od miesięcy, to główny negocjator UE ds. brexitu Michel Barnier. Rzecznik rządu Węgier Istvan Hollik oświadczył, że Francuz byłby odpowiednim kandydatem na szefa Komisji.
Na potencjalnego szefa Rady Europejskiej rozważany ma być premier Belgii Charles Michel. Według źródeł dyplomatycznych możliwe jest też, że szefem dyplomacji zostałby w tym układzie albo Hiszpan Josep Borrell, albo Słowak Marosz Szefczovicz.
Pewne jest to, że większość przywódców na szczycie nie chce, aby wybór przywódcy Komisji odbył się w drodze głosowania. Miałaby być to ostateczność. - Nikt nie chce głosowania, bo to skompromitowałoby przywódców europejskich. Pokazałoby, że są podzieleni, że nie potrafią znaleźć kompromisu – wskazał anonimowy dyplomata.
Polskie źródła dyplomatyczne przewidują, że o ile w niedzielę i poniedziałek mniejszość blokująca stanowiłyby państwa Grupy Wyszehradzkiej, Włochy i szefowie rządów państw Europejskiej Partii Ludowej, tak tym razem, jeśli pojawi się nowa propozycja, to mniejszość blokująca mogą stworzyć socjaliści, przy ewentualnym wsparciu np. liberałów.
Liderzy unijni są pod presją, bo Parlament Europejski w środę rano ma wybrać swojego przewodniczącego nie oglądając się na ustalenia państw członkowskich.
ja
Inne tematy w dziale Polityka