W stolicy Czech zorganizowano wielką antyrządową manifestację. Na ulice Pragi wyszły setki tysięcy ludzi, którzy domagają się dymisji premiera Andrieja Babisza.
Manifestacja jest kulminacją serii antyrządowych demonstracji, które trwają w Czechach od kwietnia. Na ulice Pragi wyszło - jak podają organizatorzy protestu - około 250 tysięcy ludzi. Demonstranci domagają się rezygnacji premiera Andreja Babisza. Szef rządu jest oskarżany o wyłudzanie unijnych dotacji i wykorzystywanie władzy do pomnażania własnego majątku.
Protestujący żądają także dymisji minister sprawiedliwości Marie Beneszovej, która została mianowana przez Babisza zaraz po tym, jak policja poleciła postawienie premierowi zarzutów. Zdaniem opozycji, tylko w ten sposób można zapewnić niezależność wymiaru sprawiedliwości w Czechach. W tłumie pojawiały się transparenty z napisami "zrezygnuj", "mamy dość", "nie oddamy demokracji". Powiewają także czeskie i europejskie flagi.
- Nasz kraj ma wiele problemów, a rząd ich nie rozwiązuje. Nie rozwiązuje ich, ponieważ jedynym zmartwieniem premiera jest to, jak uwolnić się od własnych problemów - powiedziała ze sceny w centrum Pragi jedna z organizatorek protestu. - Niedopuszczalne jest, aby nasz premier był osobą objętą śledztwem kryminalnym - dodała.
Protesty nasiliły się po ujawnieniu przez Komisję Europejską wstępnej treści audytu w sprawie zarzutów wobec Babisza. Dotyczą one rzekomego wpływu czeskiego premiera na zarządzanie koncernem Agrofert, który stworzył i w roku 2017 przekazał do funduszu powierniczego. Z dokumentu Komisji wynika, że szef czeskiego rządu jest w poważnym konflikcie interesów. Jeżeli zarzuty Komisji potwierdzą się, Czechy będą musiały zwrócić do unijnej kasy prawie 18 milionów euro.
Agrofert jest największym podmiotem gospodarczym w czeskim sektorze rolnym i tamtejszym przemyśle spożywczym, a drugim co do wielkości w czeskim przemyśle chemicznym. Jest ponadto bardzo mocno zaangażowany kapitałowo w media i w gospodarkę leśną. W roku 2017 zatrudniał łącznie około 33 tys. ludzi, z tego 22 tys. w Czechach. Babisz był właścicielem wszystkich akcji holdingu do lutego 2017 roku, kiedy to kierując się przepisami ustawy o konflikcie interACesów, przekazał je w całości funduszom powierniczym, zasiada w nich jednak m.in. jego żona. W 2018 roku unijne przepisy zaostrzyły definicję pojęcia konfliktu interesów w odniesieniu do członków rządów.
KJ
Zobacz galerię zdjęć:
Praga: tysiące ludzi protestuje przeciw premierowi. fot.PAP/EPA
Inne tematy w dziale Polityka