Ratownicy zwierzęcy zastali w Falentach chore i zaniedbane zwierzęta. Fot. Twitter/Bogna Janke
Ratownicy zwierzęcy zastali w Falentach chore i zaniedbane zwierzęta. Fot. Twitter/Bogna Janke

Tragiczny los zwierząt w państwowym instytucie w Falentach pod Warszawą

Redakcja Redakcja Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

Interwencja ratowników zwierząt z Animal Rescue Polska w Instytucie Technologiczno–Przyrodniczym w Falentach. Minister rolnictwa odpowiada krytyką ludzi, którzy ratowali życie zwierząt.    

Chore zwierzęta, kaszlące, odwodnione, z biegunką, niektóre bez dostępu do wody, w tym nieleczone cielęta z zapaleniem płuc i oskrzeli zastali pod koniec kwietnia zwierzęcy ratownicy z Animal Rescue Polska w Instytucie Technologiczno–Przyrodniczym w Falentach pod Warszawą, należącym do Skarbu Państwa. Tamtejszy Zakład Doświadczalny jest gospodarstwem produkującym mleko. Znajduje się tam sto trzydzieści krów dojnych i cielęta. 

Chore cielę w państwowym instytucie w Falentach pod Warszawą
Chore cielę w państwowym instytucie w Falentach pod Warszawą. Fot. Facebook/Fundacja Animal Rescue Polska‎

30 kwietnia z prośbą o pomoc do ARP zwróciło się Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals Inspektorat Warszawa. Na miejscu okazało się, że zwierzęta są mocno zaniedbane i przebywają w niewłaściwych warunkach. W pomieszczeniach gospodarczych leżało martwe cielę przykryte plandeką, bez właściwej opieki trzymano też cielę bez racicy, które podobno miało trafić do sprzedaży. „I tak nie miałoby szans na przeżycie” - podsumowują zwierzęcy ratownicy. 

Zagrożenie życia i zdrowia zwierząt

Lekarz weterynarii, współpracujący z Animal Rescue Polska, natychmiast zajął się ratowaniem zwierząt, u których stwierdzono zagrożenie życia lub zdrowia. Jeszcze w trakcie trakcie interwencji mieszkańcy Falent mieli przekazać aktywistom informacje o zakopywaniu martwych zwierząt na terenie placówki. Z ratownikami współpracowała policja z technikiem kryminalistyki i Powiatowy Lekarz Weterynarii z Pruszkowa. Jeden z cielaków został przez lekarza poddany tzw. humanitarnej eutanazji, ze względu na fatalny stan w jakim się znajdował. 

Sześć cieląt w wieku około 2-2,5 miesiąca zostało przewiezionych do Nowego Dworu, do Fundacji Braci Mniejszych. Zwierzęcy ratownicy podkreślają, że działali zgodnie z art. 7 ust. Ustawy o Ochronie Zwierząt, dotyczącym zagrożenia życia i zdrowia. 

Z apelem o interwencję do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jana Krzysztofa Ardanowskiego zwróciła się dziennikarka Bogna Janke. 

„Panie Ministrze @jkardanowski, czy ministerstwo podejmie wreszcie interwencję w tym pseudoinstytucie w Falentach? Jak takie rzeczy mogą się dziać? Decyzje kadrowe i pomoc potrzebne natychmiast! @MriRW_GOV_PL” - napisała na Twitterze. 

 

„Zdj. 1 - w takich warunkach żyją krowy w Austrii. Zdj. 2 - tak żyją krowy w państwowym instytucie w Falentach - stoją po kolana w gnoju, są zaniedbane i chore. @MRiRW_GOV_PL @jkardanowski @PremierRP” - dodała. 

 

Minister Ardanowski broni instytutu w Falentach

Minister Ardanowski nie widzi błędów po stronie instytutu w Falentach, a odpowiedzialność przenosi na organizacje ekologiczne. „Animals, pod pretekstem złego dobrostanu, zabrały siedem cieląt z gospodarstwa w Falentach. Naruszono przepisy dotyczące identyfikacji i ochrony zwierząt gospodarskich i przerwano ich leczenie, co może mieć tragiczne skutki. Poleciłem dyrektorowi ITP złożenie zawiadomienia do prokuratury” - napisał na Twitterze. 

Dzień później poinformował, że zlecił „dodatkową kontrolę w Instytucie Technologiczno-Przyrodniczym w zakresie zarządzania i sprawowanego nadzoru nad Zakładami Doświadczalnymi”.  

 

Zdaniem ministra Ardanowskiego „błyskawicznie wykonana kontrola nie potwierdziła istotnych problemów z dobrostanem zwierząt”. W opinii szefa resortu rolnictwa zwierzęta były w trakcie leczenia i przerwanie go spowodowano, że część tych zwierząt zdechła. – Nie ma nic dziwnego w tym, że zwierzęta, podobnie jak ludzie, chorują – stwierdził. 

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Minister stwierdził, że bardziej wierzy lekarzom weterynarii, którzy przeprowadzili kontrole i stwierdzili, że dobrostan zwierząt jest przestrzegany, niż aktywistom, którzy zabierając cielęta złamali prawo.

KW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj86 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Rozmaitości