Sejm odrzucił wnioski PO-KO o wyrażenie wotum nieufności wobec minister edukacji Anny Zalewskiej oraz wobec ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka.
Trzecia nieudana próba odwołania minister Zalewskiej
Za wyrażeniem wotum nieufności Annie Zalewskiej głosowało 180 posłów – w tym poseł PiS Krzysztof Michałkiewicz; 228 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.
Klub PO-KO zarzucał Zalewskiej m.in. chaos w edukacji, pogarszającą się sytuację w szkołach i doprowadzenie do strajku nauczycieli.
Autorzy wniosku podnosili w nim także, że MEN nie przekazuje pieniędzy niezbędnych samorządom do realizacji nałożonych na nie zadań oświatowych. Wymieniono też takie skutki reformy, jak ograniczenie możliwości uczenia się najmłodszych dzieci przez zlikwidowanie obowiązku przygotowania przedszkolnego pięciolatków; nadmierne obciążenie nauką siódmoklasistów i ósmoklasistów, którzy w dwa lata realizują trzyletni program gimnazjum; przepełnienie szkół oraz brak możliwości nauki w szkole przez uczniów z niepełnosprawnościami.
Zalewskiej bronił m.in. premier Mateusz Morawiecki, mówiąc, że szefowa MEN "podjęła się trudnego zadania naprawy polskiego szkolnictwa", zaznaczając, iż problemy, z którymi zmaga się polska oświata, pojawiły się nie tylko w ostatnich 10 czy 20 latach, ale i wcześniej, w okresie PRL.
Premier chwalił również minister edukacji za to, że przeprowadziła szeroko zakrojone konsultacje wokół realizowanych przez siebie reform. Główne zręby - jak zaznaczył - cieszą się ciągłym poparciem Polaków. "Kilka miesięcy temu 67 proc. osób w badaniach CBOS-u opowiedziało się za zmianą systemu 6+3+3 na system 8+4" - argumentował polityk. Według niego rząd zrealizował też oczekiwania społeczne wprowadzając wolność wyboru dot. posyłania sześciolatków do szkół.
Szef rządu ocenił ponadto, że szefowa MEN przeprowadziła zasadniczą zmianę w kwestii wynagrodzeń nauczycieli "w porównaniu do poprzedzającej nasze rządy czterolatki". Zarzucił też PO, że w okresie jej rządów, w latach 2008-2012 "zlikwidowano 954 szkoły". Wśród zasług Zalewskiej szef rządu wymienił także ograniczenie biurokracji poprzez wdrożenie jednolitego systemu informacji oświatowej oraz przyspieszenie procesu wprowadzania do szkół szerokopasmowego internetu.
Zalewska w swoim wystąpieniu z trybuny sejmowej podziękowała prezesowi Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomirowi Broniarzowi, że podjął decyzję o zawieszeniu strajku. - Nauczycielom należą się słowa wsparcia i przypomnienia tego, co udało się przez ostatnie lata wypracować po to, żeby ich wynagrodzenia były większe - dodała.
Minister edukacji narodowej poinformowała, że rząd kończy pisać ustawę, która za moment trafi do Sejmu, "by zagwarantować nauczycielom - 15 proc. podwyżki w 2019 r.". Dodała, że w tych zapisach pojawią się "sformułowania i zobowiązania, które m.in. przełożą się na stałą zmianę systematyczną jakości pracy w szkole".
Przedstawicielka wnioskodawców Urszula Augustyn przekonywała, że prawdziwym winowajcą odpowiedzialnym za niszczenie polskiej oświaty jest Jarosław Kaczyński, ale skoro nie można głosować wotum nieufności wobec niego, to w symboliczny sposób trzeba odwołać Zalewską.
- Z tego miejsca chcę oskarżyć panią minister Anną Zalewską i pana posła Kaczyńskiego o to, że przez swój plan, intrygę doprowadzili polską oświatę na skraj przepaści, oskarżam ich o zmowę w celu zniszczenia szkolnictwa, oskarżam ich o planowe działanie mające na celu zniszczenie zaufania Polaków do nauczycieli. I wreszcie oskarżam was o działanie na szkodę polskich dzieci i to jest oskarżenie najpoważniejsze – mówiła posłanka.
- Nie ukryjecie prawdy o jej arogancji, braku umiejętności prowadzenia rozmów z ludźmi, o kłamstwach, jakimi karmiła społeczeństwo, nie ukryjecie prawdy o podwójnym roczniku, przeładowanych klasach, bezsensownej likwidacji gimnazjów i pieniądzach wyrzuconych w błoto - mówiła o Zalewskiej była minister edukacji Krystyna Szumilas.
Poseł Józef Brynkus (Kukiz'15) ocenił, że obrona szefowej MEN to "obrona straconych pozycji". - Zniszczyliście państwo edukację, upokorzyliście nauczycieli. Dziś cieszycie się zwycięstwem nad nimi. Tylko, że to jest pyrrusowe zwycięstwo, bo to nauczyciele wykazali się odpowiedzialnością i roztropnością, a rząd znów zawalił – zaznaczyła posłanka PSL-UED Urszula Pasławska.
- Żal mi dzieci, które wpadną w szkołę zaprogramowaną przez minister Zalewską, może za kilka lat nazwiemy je straconym pokoleniem. Straconych szans, żeby konkurować z dziećmi z całej Europy. Ten efekt oznacza jedno: jesteśmy za wotum nieufności wobec minister Zalewskiej – oceniła z kolei szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
To była już trzecia inicjowana przez posłów PO próbą odwołania Zalewskiej ze stanowiska. Pierwszy wniosek w tej sprawie Sejm odrzucił w listopadzie 2016 r., a drugi w październiku 2018 r. Obecny trafił do marszałka Sejmu na początku kwietnia tego roku, przed rozpoczęciem 8 kwietnia strajku nauczycieli i pracowników oświaty.
Minister Marek Gróbarczyk i piraci przebrani za flotę królewską
Sejm nie zgodził się na odwołanie ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka. Wniosek o wyrażenie wotum nieufności poparło 155 posłów, 244 było przeciw, a 12 wstrzymało się od głosu.
O dymisję Gróbarczyka wnioskował klub PO-KO, który twierdził, że szef resortu gospodarki morskiej poprzez swoje decyzje i działania wykorzystuje ministerstwo przede wszystkim do realizacji interesów politycznych swojego ugrupowania.
Wnioskodawcy wskazywali, że główna aktywność szefa resortu odpowiedzialnego za gospodarkę morską i żeglugę śródlądową to kreowanie i upowszechnianie czarnego wizerunku gospodarki morskiej pod rządami koalicji PO-PSL oraz składanie nierealistycznych obietnic, na ogół odwołujących się do sentymentów wywodzących się z czasów minionych.
Zdaniem PO-KO minister Gróbarczyk jest także twarzą i osobą odpowiedzialną za realizację przekopu przez Mierzeję Wiślaną, inwestycji która, jak argumentuje klub PO-KO, realizowana jest wbrew rachunkowi ekonomicznemu.
Poseł Norbert Obrycki (PO-KO) ocenił, że dorobek prac resortu i Gróbarczyka jest "mizerny". - Ponosi pełną odpowiedzialność za fiasko kluczowych zapowiadanych projektów ustaw i katastrofalny stan nadzorowanych stoczni i Polskiej Żeglugi Morskiej - zaznaczył polityk. Obrycki porównał pracę ministerstwa i jego efekty do "kilku wydarzeń o charakterze propagandowym, którymi wystawia się na pośmiewisko w oczach opinii publicznej i branży morskiej".
Podobnie uważali przedstawiciele PSL-UED oraz Nowoczesnej. Krzysztof Paszyk (PSL-UED) zarzucał ministrowi, że za jego rządów zmalała nośność statków, pogorszył się stan floty rybackiej, a nakłady inwestycyjne zmniejszają się.
Według Mirosława Suchonia (N) nadzór właścicielski dla ministra Gróbarczyka oznacza rozdawnictwo politycznych łupów działaczom PiS. Ponadto - jak mówił - Gróbarczyk ponosi odpowiedzialność za fiasko ustawy o aktywizacji przemysłu okrętowego. - Powodów, by odwołać ministra Gróbarczyka jest aż nadto: niekompetencja, kolesiostwo, ręczne sterowanie, brak efektów działań, to szkodzi polskiemu państwu i gospodarce - wyliczał.
Szefa resortu gospodarki morskiej broniło PiS i klub Kukiz'15. - Jako poseł, głupszego uzasadnienia wniosku o wotum nieufności dla jakiegokolwiek ministra jeszcze nie słyszałem, a trochę w parlamencie zasiadam - ocenił Krzysztof Zaremba z PiS. Andrzej Kobylarz (Kukiz'15) dodał, że nie widzi zasadności odwołania Gróbarczyka.
- Dla nas morze jest wielką szansą. Jest to proces rozpisany na 5, 10, 20 lat. Pierwsze wielkie, milowe kroki na tej drodze poczynił minister (Marek Gróbarczyk) i należy się za to mu medal, a nie szopka w postaci odwoływania go przez piratów przebranych za flotę królewską - skomentował premier Mateusz Morawiecki.
Morawiecki zarzucił wnioskodawcom odwołania, czyli PO-KO - że robią to ci, którzy "de facto odpowiadają za likwidację polskiego przemysłu morskiego, przemysłu stoczniowego". Przypomniał, że w obecnej kadencji została odkupiona stocznia w Gdańsku, która została sprzedana za koalicji PO-PSL. Podobnie było ze stocznią marynarki wojennej, której terenem interesowali się deweloperzy. - Nie wstydzimy się inwestować w polską infrastrukturę morską - powiedział premier. Podkreślił, że środki na to są środkami zdobytymi przez ministra Gróbarczyka.
Szef rządu zapowiedział ponadto, że w najbliższych latach na gospodarkę morską ma zostać przeznaczone ponad 20 mld zł.
Sam zainteresowany, czyli minister Gróbarczyk chwalił się, że za jego kadencji polityka rozwoju portów przyniosła realne dochody dla budżetu państwa (40 mld zł). Przypomniał, że w czasie rządów obecnej ekipy wyasygnowano 1,2 mld zł na pogłębienie toru wodnego Szczecin - Świnoujście, na przebudowę falochronu północnego w Porcie Gdańsk przekazano 700 mln zł, a na przekop Mierzei Wiślanej wydanych zostanie prawie 900 mln zł, natomiast prawie 200 mln zł pochłonie przebudowa portu w Ustce.
Minister przypomniał też, że Polska Żegluga Morska na zakończenie rządów PO-PSL miała 700 mln zł straty, a dzisiaj została wyprowadzona do pozycji stabilnej i w tym roku osiągnie zysk i odzyska możliwości inwestycyjne.
ja
Inne tematy w dziale Polityka