Zakończyły się negocjacje Beaty Szydło ze środowiskiem nauczycieli. Zarówno Sławomir Broniarz, jak i Ryszard Proksa nie przyjęli propozycji rządu. Obiecano 250 złotych podwyżki dla nauczyciela dyplomowanego w zamian za 90 minut więcej pracy w tygodniu.
- Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i chcąc, żeby ten protest konstruktywnie rozwiązać, przygotowaliśmy nową propozycję dla związków zawodowych. Ta propozycja to rozpoczęcie znacznego wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, który rozpocząłby się od września 2020 r. Średnio dla nauczyciela dyplomowanego 250 złotych, za zwiększenie o 90 minut czasu pracy, czyli pensum w tygodniu. Ten program podwyżek byłby rozłożony w ciągu 2 lub 3 lat - oświadczyła Beata Szydło po spotkaniu w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog".
ZNP i oświatowa "Solidarność" zgodnie nie przyjęły zmodyfikowanej oferty rządu Zjednoczonej Prawicy. - Mamy iść do naszych koleżanek i kolegów z prośbą o konsultacje propozycji strony rządowej, bo pani premier oczekuje, że być może środowisko zareaguje inaczej niż kierownictwo związku – stwierdził Sławomir Broniarz.
- Zapewniam panią premier, że o takie stosowne konsultacje się pokusimy i to niezwłocznie – oznajmił lider ZNP. Broniarz wprost na Twitterze zasygnalizował, że nie przyjmie propozycji Szydło.
- Propozycja rządu dotyczy wzrostu pensum o 2 godz., wzrostu średniego wynagrodzenia o 250 złotych dla dyplomowanych. To daje netto do zasadniczego ok. 125 zł. Premier Szydło prosi o konsultacje ze środowiskiem. A więc pytam. Moja odpowiedz brzmi: nie. Ale pytam moich kolegów - podkreślił.
Broniarz był pytany na konferencji prasowej przez dziennikarzy, czy zablokowanie egzaminu maturalnego jest etycznym działaniem ze strony nauczycieli. Lider ZNP powiedział również, co myśli o tych przedstawicielach oświaty, którzy szykanują osoby, niebiorące udziału w strajku.
- Jeżeli dochodziło do przypadku, że ktoś był dyskredytowany czy szykanowany, czy relacje interpersonalne w radach pedagogicznych były niewłaściwe, to nie znajdowało to akceptacji ZNP. Mam wrażenie, że to były jednostkowe przypadki. Nie jest to jednak zgodne z etyka nauczyciela. Mogę wszystkich, którzy poczuli się w tej materii poszkodowani, przeprosić - zaznaczył Broniarz.
- Mam apel do strony rządowej, abyśmy starali się unikać dyskredytowania partnera i stałego odwoływania się do rzekomo moich kontaktów z Grzegorzem Schetyną - dodał lider ZNP. - Strajk trwa, nic się w tej przestrzeni nie dzieje. Nie negujemy faktu, że niektóre placówki odchodzą od strajku, ale nie ma żadnych okoliczności, żeby ten strajk zatrzymać - podsumował sytuację w polskich szkołach.
Maleje liczba strajkujących placówek. Rozbieżne dane ZNP i MEN
Nie tylko ZNP krytykuje ofertę ze strony rządu. - Ta propozycja to nic więcej jak prowokacja, która ma na celu, by strajk nie mógł zostać zawieszony. Na stole nie ma żadnej sensownej propozycji - ocenił Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych. - Jeśli chodzi o nową ofertę rządu, to uważamy, że nie czas ani pora na rozmowy o zmianie pensum - mówił Ryszard Proksa z oświatowej "Solidarności".
ZNP i inne związki zawodowe nieco zmodyfikowały żądania: obecnie domagają się 30-proc. podwyżki w rozbiciu na transze już od 2019 roku. Pierwotna koncepcja Broniarza zakładała 1000 złotych na rękę dla nauczycieli, niezależnie od stażu i stopnia zawodowego.
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo