Samotna starość w Polsce to coraz częstsze zjawisko, ponieważ starzejemy się jako społeczeństwo. Dziś już co piąta osoba po 65. roku życia czuje się samotna – wynika z raportu Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich. Paulina Pergoł wpadła na pomysł systematycznej wymiany korespondencji między pensjonariuszami domów seniora a wolontariuszami - otrzymała za to prestiżową szwedzką nagrodę.
Z roku na rok rośnie odsetek osób po 65. roku życia - do 2035 r. będą one stanowić jedną czwartą polskiego społeczeństwa – tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Raport Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich powstał w 2018 roku. Opracowano go na podstawie danych zebranych przez ośrodek badawczy ARC Rynek i Opinia. Wynika z niego, że w Polsce co piąta osoba po 65. roku życia i co druga osoba po 80. roku życia doświadcza samotności. To owdowiałe starsze kobiety najczęściej są samotne. Problemy, z jakimi najczęściej mierzą się osoby starsze to: problemy zdrowotne, utrata bliskich, poczucie pustki wynikające z braku obowiązków zawodowych, samotność i izolacja, brak środków do życia, utrata samodzielności, nuda i brak poczucia bezpieczeństwa, odczucie, że jest się już nikomu niepotrzebnym.
Ludzie starsi próbują radzić sobie z samotnością przede wszystkim z pomocą oglądania telewizji, czytania i rozwiązywania krzyżówek. Niepokoi, że tylko co czwarty samotny senior szuka kontaktów z innymi ludźmi. Z jednej strony może to wynikać z przyczyn zewnętrznych – młodsi ludzie, choćby sąsiedzi, nie muszą wykazywać złej woli, ale koncentrują się na życiu swoim i swoich rodzin. Z drugiej starsi ludzie mają swoje nawyki i potrzeby, a także coraz mocniejsze ograniczenia, która powodują, że cztery ściany pokoju to najbezpieczniejsza, choć naznaczona samotnością przestrzeń.
Nie bez znaczenia jest fakt, że w czasach powszechnej emigracji zarobkowej, zmiany struktury rynku pracy (mniej stabilnych miejsc pracy choćby w tradycyjnie przemysłowych lub rolniczych zawodach, sprzyjających ich dziedziczeniu) i silniejszej niż niegdyś potrzebie „bycia na swoim” u młodych powoduje, że stopniowo rozpada się model rodzin wielopokoleniowych. W wielu obszarach Polski zanikają też tradycyjne miejsca dobrosąsiedzkie, które budowały mikro-społeczności obywatelskie, oparte na wzajemnym zaufaniu, wsparciu i wspólnym organizowaniu sobie czasu, zarówno w formie bardziej zinstytucjonalizowanej (remiza, koło gospodyń wiejskich, świetlica) jak i zupełnie nieformalnej: ławka pod blokiem, sklepem, przy boisku sportowym.
Na przykład na wsiach poddanych suburbanizacji nowi mieszkańcy nie integrują się ze starszą, zasiedziałą społecznością, co dodatkowo izoluje seniorów. Stają się oni niewidoczni dla nowych mieszkańców, którzy nie dość, że pracują kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów dalej, to również większość potrzeb społecznych i kulturalnych organizują sobie poza miejscem zamieszkania.
W wielkich miastach młodzi „wyprowadzili się” do apartamentowców – zostawiając starsze osoby w dawnych miejscach zamieszkania. W takich przypadkach często starsi liczą na siebie nawzajem – jeśli mieszkają w tym samym budynku od kilku dekad. Ale czas i tak działa na ich niekorzyść – ubywa znajomych twarzy, przybywa zabieganych trzydziesto-, czterdziestolatków, zmienia się przestrzeń wokół, ubywa znanych, przyjaznych miejsc.
– Dzieci osób starszych, same będące często też tuż przed emeryturą, niejednokrotnie wspomagają swoje dzieci, dlatego nie starcza im już ani sił ani czasu, by najstarszemu z rodu towarzyszyć w codzienności i angażować się w jego życie emocjonalne. Niestety nie istnieją rozwiązania systemowe, które właśnie w tej sferze społecznej byłyby wsparciem dla najstarszych, a to znacząco poprawiłoby ich komfort życia. Często osoby te bardzo pragną kontaktu z drugim człowiekiem – komentuje raport Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich Sonia Łoszewska z ARC Rynek i Opinia.
Choć w Polsce „oddawanie” rodziców do domów spokojnej starości wciąż stanowi temat tabu, wzrastająca liczba prywatnych placówek i niedobór tych publicznych wskazuje, że zjawisko takie narasta. Paradoksalnie, jeśli placówka jest dobrze zarządzana, współpracuje z lokalnymi organizacjami charytatywnymi, czy nawet szkołami i przedszkolami, seniorzy mogą liczyć na większy kontakt z lokalną społecznością, niż gdyby sami żyli w domu. Domy spokojnej starości zapraszają niekiedy nie tylko księdza z ministrantami na jasełka, ale także szkolne czy przedszkolne teatrzyki z przedstawieniami. Nie są to najbliżsi, ale zdaniem psychologów tego typu atrakcje dają wielu seniorom poczucie, że świat o nich nie zapomniał, i że wciąż w ich życiu coś ciekawego się dzieje.
Polska pielęgniarka nagrodzona za „Listy do przyjaciela”
Więź z innymi osobami to nie tylko bezpośrednie relacje z otoczeniem, ale pragnienia i procesy głęboko psychiczne i wymagające pewnej umysłowej dyscypliny, potrzebnej seniorom. Nic dziwnego, że Paulina Pergoł, studentka I roku pielęgniarstwa na warszawskim Uniwersytecie Medycznym, została wyróżniona prestiżową szwedzką nagrodą Queen Silvia Nursing Award (QSNA) za swój pomysł „Listy do przyjaciela”. Wpadła ona na pomysł systematycznej wymiany korespondencji między pensjonariuszami domów seniora a wolontariuszami.
Na wolontariacie w Kolumbii Paulina Pergoł spotkała chłopca, który był niezwykle poruszony tradycyjnym listem, jaki otrzymał od rodziny. - Jego wzruszenie przypomniało mi o starszych pacjentach, którymi opiekuję się na co dzień. Dla nich również niewielkie gesty zainteresowania oraz kontakt z drugim człowiekiem są bardzo ważne. To zainspirowało mnie do stworzenia projektu skierowanego do pensjonariuszy domów seniora, którzy zwykle są osobami samotnymi, bez rodziny i przyjaciół – przyznała.
Ludzie starsi często czują się niepotrzebni, uważają, że nikogo nie obchodzą ich wspomnienia i przeżycia, pojmowanie świata. Nierzadko dzieje się tak nie bez przyczyny – dzieci i wnuki nie mają czasu ich wysłuchać, a „kultura smsów” i komunikatorów internetowych zabija klasyczną korespondencję, która co prawda nie gwarantuje błyskawicznego przekazu treści, ale pozwala pełniej rozwinąć myśl, głębiej sięgnąć wspomnieniami, wyrazić coś więcej niż skrótowy przekaz.
Seniorzy mają też inny kłopot: trudniej radzą sobie z przekazywaniem swoich myśli – tracą umiejętność klarownej wypowiedzi, gubią się we wspomnieniach, zamykają w sobie. Tradycyjny list może pomóc to zmienić: seniorom nie tylko wracają wspomnienia, ale także ćwiczą umysł i elementarne zdolności manualne, czują się docenieni i znów potrzebni; pisząc - budują swoje dziedzictwo. Lepiej też czują się psychicznie, wiedząc, że ktoś czeka na ich list i że na niego odpowie.
Starość nie musi być samotna – a tradycyjna papeteria lub zwykła kartka, długopis czy pióro mogą zdziałać więcej niż najnowocześniejszy smartfon.
KW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo