Niemieckim firmom brakuje rąk do pracy. Rząd Angeli Merkel przyjął projekt ustawy ułatwiającej wykwalifikowanym pracownikom spoza UE imigrację do Niemiec. Polska obawia się odpływu Ukraińców skuszonych wyższymi zarobkami.
Kontrowersje wokół ustawy
W Niemczech jest obecnie 1,2 mln nieobsadzonych miejsc pracy. Brak pracowników jest jednym z największych zagrożeń dla niemieckiej gospodarki i dobrobytu. Projekt ustawy budził wiele kontrowersji. O jak najszybsze uchwalenie zabiegali pracodawcy, chcąc zwiększyć zasób siły roboczej przy jednoczesnym obniżeniu kosztów produkcji. Z kolei związki zawodowe chciały zatrzymać napływ imigrantów zarobkowych do Niemiec, w obawie, że zamrozi to wzrost płac, szczególnie w sektorach niskopłacowych.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? W przyszłości w Niemczech będzie mógł pracować każdy, kto posiada umowę o pracę i uznane w tym kraju kwalifikacje. Niepotrzebne już będzie sprawdzanie, czy pracę na danym stanowisku mógłby podjąć obywatel Niemiec lub innego kraju UE. Mile widziani będą też pracownicy z zawodowym wykształceniem, przede wszystkim rzemieślnicy.
Wykwalifikowani pracownicy będą mogli przyjechać do Niemiec w poszukiwaniu pracy bez oferty od konkretnego pracodawcy, jeżeli będą w stanie sami się utrzymać. Obcokrajowcy bez kwalifikacji będą mogli otrzymać wizę na sześć miesięcy w celu znalezienia miejsca, gdzie będą mogli zdobyć zawód. Ta ostatnia oferta dotyczy osób poniżej 25. roku życia, posiadających świadectwo ukończenia szkoły i własne środki do życia w wysokości 800 euro miesięcznie.
Merkel za „sprawiedliwym rozmieszczaniem” migrantów. Maroko otrzyma większe wsparcie?
Są też zagrożenia. Niektórzy Niemcy obawiają się kolejnej niekontrolowanej fali imigrantów pod pozorem podjęcia pracy. Mogą też powstać grupy przestępcze handlujące podrabianymi dokumentami dotyczącymi wykształcenia i odbytych kursów zawodowych. Niemieckie urzędy będą musiały zatem weryfikować prawdziwość dokumentów. Nie wiadomo, czy poradzą sobie z oceną przydatności migrantów pod kątem niemieckiego rynku pracy. Niemcy mają bowiem specyficzny system kształcenia zawodowego, różniący się od systemu kształcenia w innych krajach.
Rząd RFN przyjął też drugi projekt ustawy chroniący osoby, których podanie o azyl zostało wprawdzie odrzucone, ale które są dobrze zintegrowane. Przy spełnieniu określonych warunków nie będzie im groziła deportacja z Niemiec. Wśród tych warunków jest m.in. posiadanie „od dłuższego czasu” pracy.
Czy Ukraińcy wyjadą z Polski?
Nowe warunki mogą przyciągnąć pracowników z Ukrainy. Na razie przyjechało ich do Niemiec niewielu. Work Service przeprowadził sondaż, według którego aż 60% badanych Ukraińców zadeklarowało gotowość, podjęcia tam pracy. Prezes Work Service Maciej Witucki mówi, że dotychczas panowało przekonanie, iż przy ewentualnej konkurencji z niemieckim rynkiem pracy atutami Polski będzie bliskość geograficzna i językowa. Analiza Work Service pokazała jednak, że te elementy znajdują się na końcu listy powodów, dla których Ukrańcy wybierają Polskę. - Kluczową rolę ogrywają wyższe zarobki, a te w Niemczech są nadal kilkukrotnie wyższe niż na naszym rynku – podsumował Witucki.
Coraz więcej Ukraińców w Polsce. Pracują, ale są też klientami polskich firm
Rzecznik Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Jakub Binkowski przewiduje odpływ z polskiego rynku pracy 500 tys. Ukraińców. W przypadku scenariusza pesymistycznego ubytek będzie dwukrotnie wyższy – powiedział gazecie „Welt am Sonntag”, Jego zdaniem z Polski do Niemiec wyjadą przede wszystkim ci Ukraińcy, którzy zarabiają poniżej przeciętnej i nie mają rodzin. Ukraińscy pracownicy zarabiający dobrze prawdopodobnie zostaną w Polsce – wynika z analiz ZPP.
Większym optymistą jest prezes Personnel Service Krzysztof Inglot. - Dla większości obywateli Ukrainy podjęcie legalnego zatrudnienia u naszych zachodnich sąsiadów nadal będzie trudne. Mimo to przewidujemy, że z Polski może wyjechać od 200 do 250 tys. pracowników z Ukrainy - podkreślił.
- Oczywiście najłatwiej o pracę będzie odpowiednio wykwalifikowanym pracownikom spoza UE, ale dzisiejszy krok niemieckiego rządu może skłonić do wyjazdu z Polski także osoby mniej wykwalifikowane, szczególnie pracujące w szarej strefie w takich branżach jak budownictwo, rolnictwo i ogrodnictwo. Musimy także pamiętać, że o pracowników z Ukrainy nie przestają zabiegać Czesi, Węgrzy i Słowacy – dodał Inglot.
Obawy polskich pracodawców
Konfederacja Lewiatan obawia się zmian przepisów w Niemczech. Zdaniem Lewiatana, nie da się ukryć, że cudzoziemcy z Ukrainy, Białorusi czy Mołdawii pracują w Polsce w znacznym stopniu poniżej swoich kwalifikacji, gros z nich wykonuje prace proste i niskopłatne, w dużym wymiarze czasu. "Dodatkowo, obostrzenia związane z pozwoleniami na pracę i instytucjonalne wąskie gardła bardzo utrudniały legalną pracę powyżej 6 miesięcy. Motywacje finansowe muszą mieć istotne znaczenie dla osób podejmujących pracę w Polsce, wziąwszy pod uwagę, że transfery pieniężne na Ukrainę są obecnie co do wartości większe niż te do Polski z Wielkiej Brytanii" - napisano w oświadczeniu.
Ręce do pracy potrzebne od zaraz!
- Nie wierzę w głosy ekspertów, którzy mówią, że 60 proc. obywateli Ukrainy wyjedzie z Polski, nie wyjedzie – stwierdził wiceminister rodziny i pracy Stanisław Szwed, odnosząc się do zmian w niemieckim prawie. Jego zdaniem Polska ma przewagę nad Niemcami, ponieważ Ukraińcy łatwiej się asymilują i uczą języka w Polsce niż u naszych zachodnich sąsiadów. "W Niemczech na pewno jest z tym gorzej" – ocenił.
Według Szweda jedynym argumentem przy wyborze przez Ukraińców kraju, w którym planują pracować, będzie kwestia wynagrodzeń. -Różnicy płac nie jesteśmy w stanie zniwelować. Jeżeli będzie jakiś argument dla tych osób, to będzie to kwestia związana z płacami – mówił.
Zwrócił uwagę, że rozwiązania, które chcą wprowadzić Niemcy, już funkcjonują w Polsce. - Mamy specjalną ścieżkę dla pracowników z sześciu państw: Ukraina, Rosja, Białoruś, Gruzja, Armenia, Mołdawia, która pozwala na przyjazd do Polski na krótkoterminowe okresy zatrudnienia. Mamy prace sezonowe, dziewięć miesięcy w roku i mamy specjalną ścieżkę dla wykwalifikowanych pracowników, grupy zawodów. To jest 286 zawodów, które mają uprzywilejowaną ścieżkę, jeśli chodzi o zatrudnienie – wyjaśniał wiceszef resortu rodziny i pracy.
Na razie chodzi o zapytania. Niemiecką ustawę musi jeszcze uchwalić parlament, a przepisy, które mają wejść w życie dopiero na początku 2020 roku, wygasną już po 2,5 roku, jeśli nie przedłuży ich nowo wybrany parlament.
źródło: PAP, dw.com
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo