Presja ma sens. Sieci handlowe wycofują się ze sprzedaży żywych karpi ze względu na ich dobro. Ruchy ekologiczne apelują: kupowanie karpi bez wody albo w foliowych torebkach to okrucieństwo.
Żywego karpia nie kupimy w Biedronce i Lidlu. Przedstawiciele E. Leclerc oświadczyli, że decyzja na temat sposobu sprzedaży karpi podejmowana będzie przez poszczególne sklepy.
Żywą rybę dostaniemy za to w 12 hipermarketach Auchan. "Zdecydowaliśmy o sprzedaży żywego karpia jedynie na Śląsku i w Wielkopolsce, gdzie nadal bardzo silna jest tradycja i nasi klienci zdecydowanie wyróżniają ten sposób sprzedaży i go oczekują" - poinformował dział komunikacji Auchan Retail Polska. "Sprzedaż będzie się odbywała na zewnątrz sklepów, w specjalnie do tego przystosowanych namiotach, zapewniających niską temperaturę, brak świateł, napowietrzenie basenów oraz przeszkolony personel" - wyjaśniono.
Decyzję o kontynuacji sprzedaży żywego karpia podjęło też szefostwo Carrefoura. Jednocześnie sieć zachęca klientów do wybierania karpi patroszonych, tuszy i filetów.
Żywe karpie coraz rzadziej w sklepach
Ten rok nie jest zły dla producentów karpi. - Powodem zmniejszenia sprzedaży żywych ryb jest ograniczenie zakupów karpi przez jedną z sieci handlowych. W poprzednich latach kupowała ona od polskich rybaków ok. 2 tys. ton tej ryby, w tym roku zakupy spadły o ponad połowę, a tradycyjny handel na bazarach został w dużym stopniu zlikwidowany. Do takiego stanu rzeczy przyczyniły się także ruchy ekologiczne - tłumaczył prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp".
W tym roku hodowcy ryb nie tyle narzekają na ceny zbytu, choć mieli nadzieję na ich wzrost, ale głównie właśnie na destabilizację rynku i upadek tradycyjnego handlu. Mówi się o potrzebie odtworzenia rynków. Rybacy myślą o tworzeniu przez nich samych mobilnych stanowisk do handlu karpiami, wyposażanych w basen z odpowiednią wodą, natlenianą, sprzedaż pod namiotem itp. Zdaniem Szczepańskiego, sam konsument powinien wybrać, w jakiej formie chce kupić karpia, gdyż prawdą jest, że czym ryba świeższa, tym lepsza.
Przekonywał też, że cena ryby nie powinna być wyższa niż przed rokiem. To oznacza, że karp będzie kosztował 11-11,5 zł/kg w hurcie. Jak tłumaczył Szczepański, rybacy mieli nadzieję, że jednak uzyskają trochę wyższą cenę za karpia niż w ubiegłym roku (ze względu na większe koszty np. robocizny) na poziomie 12,5 zł/kg, ale te marzenia nie ziszczą się z powodu destabilizacji rynku. Okazało się, że ryb po prostu nie ma gdzie sprzedawać.
Żywy karp w foliowej torbie
W zatłoczonych basenach, bez wody albo w foliowych torebkach. W takich warunkach w niektórych sklepach trzymane są karpie. Niektórzy sprzedawcy nie zadają sobie nawet trudu, by ogłuszyć rybę, zanim trafi ona pod gilotynę - podaje Fundacja VIVA!, która apeluje: Nie kupujmy żywych ryb!
Stąd akcja "Jeszcze żywy karp", która ma na celu uwrażliwienie Polaków na okrucieństwo wobec zwierząt. Powoli dołączają do niej kolejne sieci sklepów. - Widzimy w fundacji, że ta świadomość się zmienia. I to dzięki organizacjom pozarządowym, które co roku prowadzą kampanie dotyczące karpia. Dostajemy dużo sygnałów i próśb o interwencję. W tym roku CBOS przeprowadził badanie związane z karpiami. Wynika z niego, że 86 procent Polek i Polaków jest za wprowadzeniem zakazu sprzedaży żywych ryb bez wody - tłumaczy Płaszczyk i dodaje: apelujemy o to, żebyśmy nie kupowali żywych ryb.
Także posłowie planują polepszyć los ryb. Chcą planowych kontroli w supermarketach sprzedających żywe karpie. Spotkanie Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt zakończyło się wnioskiem do Głównego Lekarza Weterynarii o przeprowadzenie planowych kontroli w sklepach wielkopowierzchniowych. Mieliby brać w nich udział także policjanci.
Karp - wymysł socjalizmu?
Prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp" zapytany, czy karp jest rzeczywiście tradycyjną rybą na Boże Narodzenie, stwierdził, że bynajmniej nie jest to socjalistyczny wymysł. - Karp jest znany od wieków, w okresie socjalizmu natomiast rozpoczęto produkcję na większą skalę w stawach będących własnością dawnych właścicieli ziemskich - argumentował. Dodał, że potwierdza to np. menu restauracji w warszawskim Wilanowie, która odtwarza potrawy z czasów króla Jana Sobieskiego i tam karp często jest serwowany.
Tłumaczył też, że w polskich warunkach klimatyczno-wodnych nie ma alternatywy dla innych gatunków ryb. Stawy zbudowane w ciągu stuleci wrosły w środowisko i często znajdują się na obszarach Natura 2000. Oczywiście w innych krajach jest inaczej. Np. we Włoszech, gdzie promowano karpie, wyhodowane w miejscowych warunkach nie był już tak smaczne.
Wykorzystanie stawów do produkcji innych ryb niż karpie czy pstrągi jest trudne i nie przynosi dobrych efektów ekonomicznych. Dlatego pozostałe gatunki ryb słodkowodnych są marginesem i nie będą powszechnie ani hodowane ani konsumowane - zaznaczył Szczepański. Dodał, że prowadzone były różne eksperymenty tworzenia sztucznej hodowli np. w zamkniętych pomieszczenia, ale ich rezultaty są wątpliwe, a inwestycja taka ryzykowna.
- Ludzie przyzwyczaili się do smaku karpia, a tego nie da się szybko zmienić. Po co zatem to robić, jeżeli stawy karpiowe wplotły się w polskie środowisko i tradycję - zastanawiał się Szczepański.
źródło: PAP, TVN24
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości