Georgette Mosbacher ostro broni TVN w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. - Mam nadzieję, że członkowie Pana rządu powstrzymają się od ataków i od stawiania zarzutów wobec niezależnych dziennikarzy TVN - napisała ambasador amerykańska.
Amerykańska dyplomacja jest wyraźnie oburzona działaniami prokuratury wobec operatora TVN, Piotra Wacowskiego. Pracownikowi stacji, który brał udział w materiale "Superwizjera", groziły zarzuty karne ws. propagowania ideologii faszystowskiej. Ostatecznie Prokuratura Krajowa uznała, że taki krok byłby przedwczesny. Wacowskiego odwiedzili funkcjonariusze ABW, którzy wręczyli pismo z nakazem stawienia się na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
"Hajlował" na "urodzinach Hitlera". Szokujące zdjęcia dziennikarza "Superwizjera" TVN
Według m.in. ministra Joachima Brudzińskiego, program TVN był "odrażającą prowokacją". Georgette Mosbacher zareagowała na te oskarżenia wobec TVN w oficjalnym liście, myląc nazwisko adresata: "Moraweicki". Treść dokumentu ujawniły RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej".
"Superwizjer" TVN odkrył polskich neonazistów. Ziobro wszczął śledztwo, kłopoty narodowców
Mosbacher stoi murem za TVN
- Piszę, aby wyrazić głębokie zaniepokojenie niedawnymi zarzutami wysuwanymi przez członków polskiego rządu przeciwko dziennikarzom i kierownictwu TVN i Discovery - napisała Mosbacher.
- Jak być może Pan zauważył, minister Joachim Brudzinski oraz członek partii PiS publicznie oskarżyli na Twitterze TVN o zainscenizowanie urodzin Adolfa Hitlera przedstawionych w materiale. To zdumiewające, żeby te osoby atakowały dziennikarzy za wypełnianie ich misji niezależnych mediów w warunkach tak rozwijającej się polskiej demokracji. Jak rozumiem, polskie organa ścigania tuż po publikacji materiału uruchomiły odpowiednie działania przeciw grupie ekstremistów, którzy zorganizowali wspomniane wydarzenie - podkreśliła amerykańska ambasador.
Mosbacher uznała, że to tym bardziej zaskakujące dla strony amerykańskiej, bowiem "członkowie rządu wydają się teraz bardziej zainteresowani w podważaniu motywów dziennikarzy oraz rzekomych powiązaniach TVN z ekstremizmem".
- Wygląda na to, że ludzie, którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują, to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja - napisał kilka dni temu Joachim Brudziński. Do tego wpisu odniosła się ambasador Mosbacher w liście do Morawieckiego.
- Wierzę, że członkowie twojego rządu powstrzymają się od atakowania, nie mówiąc już o ściganiu niezależnych dziennikarzy, którzy wyrażają interes publiczny i wzmacniają nasze społeczeństwa - dodała Mosbacher. Na koniec, współpracowniczka Donalda Trumpa przypomniała o wspólnej historii Polski i Stanów Zjednoczonych.
- Rząd USA stoi zdecydowanie z Polską i całym światem w walce z nienawiścią i ekstremizmem, popieranym przez jednostki i grupy, które gloryfikują Hitlera i nazistów. Jednocześnie, doceniamy liczne poświęcenia, jakich Polacy dokonali w czasie II wojny światowej. Jest równie ważne, żeby patrząc w przyszłość, Stany Zjednoczone i Polska ustaliły, że wspólnie wspierają wolność mediów i wolność słowa, kamienie węgielne demokracji - oświadczyła Mosbacher.
Oburzenie w otoczeniu Morawieckiego
W reakcji na list, wysłany 19 listopada z ambasady amerykańskiej do Mateusza Morawieckiego, Jarosław Gowin odwołał spotkanie z Georgette Mosbacher. Jak ustaliło "Do Rzeczy", rozmowa była inicjatywą ambasador amerykańskiej. Zarzuty strony amerykańskiej zostały odebrane przez Gowina i najbliższe otoczenie Morawieckiego jako niedopuszczalny nacisk na polskich polityków i śledczych.
- Pani ambasador poczyna sobie, jakby była nie w Polsce, ale Bantustanie. I to nie jest kwestia tego, że ostatnie trzy lata amerykańskich dyplomatów nauczyły, że mogą sobie pozwolić na takie zachowanie, ale że po prostu są od lat przyzwyczajeni, że ulegamy ich naciskom - stwierdził współpracownik premiera w rozmowie z "Do Rzeczy".
- Nikt z polskich polityków nie twierdzi, że wolność mediów w USA jest zagrożona, bo prezydent Trump nazywa CNN fabryką fake newsów - mówił Adam Bielan w Polskim Radiu. Jak podkreślił, wpływ listu Mosbacher na działania rządu i prokuratury będzie "zerowy".
Oficjalnie przedstawiciele polskiego rządu nie chcą listu komentować. Tłumaczą, że będą o nim rozmawiać dopiero po ewentualnym jego upublicznieniu, a decyzja w tej sprawie należy do premiera.
Warto dodać, że obecnie większościowym właścicielem telewizji TVN (52,7%) jest amerykańska korporacja medialna Scripps Networks Interactive.
Źródło: RMF FM, Do Rzeczy
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka