Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz były prezydent RP Lech Wałęsa spotkali się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Sprawa dotyczy m.in. wypowiedzi Wałęsy, że szef PiS jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską.
Wałęsa przyszedł na rozprawę w koszulce z napisem "Konstytucja" (miał podobną podczas głosowania w wyborach samorządowych). Byłemu prezydentowi towarzyszyło grono zwolenników.
Przed wejściem na salę sądową między Kaczyńskim a Wałęsą toczył się ciekawy dialog.
- Po co ja pana ministrem robiłem? O mój Boże - zaczął Wałęsa. - A po co ja pana prezydentem - odparł prezes PiS. Widać było, że ta rozmowa ich bawi.
- Po co ja pana brałem? Kiedy wykonywali moje polecenia, to byli świetni, ale jak zaczęli się usamodzielniać, to zaczęli robić, to, co widzicie. Wyjdzie pan pokonany - przekonywał Wałęsa. - Nie będę rozmawiał na tym poziomie, to inna kultura - zakończył Kaczyński.
Sąd zaproponował Wałęsie i Kaczyńskiemu ugodę, ale nie doszło do jej zawarcia. Negocjacje ws. ugody między stronami, na prośbę sądu, trwały ponad dwie godziny.
- Jeżeli pan Wałęsa nie wycofa się ze swoich stwierdzeń, między innymi o tym że namawiałem mojego śp. brata do lądowania za wszelką cenę, to nie widzę możliwości pojednania z nim - powiedział w sądzie Kaczyński. Wałęsa zapowiedział z kolei, że wszystko, co wcześniej zrobił lub powiedział, podtrzymuje.
Proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Lechowi Wałęsie rozpoczął się w marcu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku.
Kaczyński domaga się od Wałęsy przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cele społeczne za wpisy na Facebooku publikowane od czerwca do września 2016 r. W pozwie stwierdzono, że ze strony byłego prezydenta padły zarzuty, iż "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r." W oświadczeniu, którego domaga się od Wałęsy Kaczyński, ma znaleźć się stwierdzenie, że były to "bezprawne i nieprawdziwe zarzuty".
Kaczyński domaga się też przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że "nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie". Prezes PiS chce też, by były prezydent przeprosił go za zarzuty wydania polecenia "wrobienia" go, przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.
Treść pozwu szefa PiS zamieścił sam Wałęsa pod koniec lipca 2017 r. na Facebooku. B. prezydent skomentował też na portalu sam pozew. Stwierdził tam: "Wszystko, co Pan przygotował przeciw mnie na tych 15 stronach pozwu, potwierdzam, niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Powtórzę - uważam, że za śmierć smoleńską odpowiada Pan, bo to Pan realizował swoją obłąkaną wersję walki o władzę. To było tak jak dziś, obłąkana wersja utrzymania władzy z Panem w roli głównej" - napisał b. prezydent.
"Po wyrzuceniu Pana z całą Pana sitwą z Kancelarii Prezydenta i przeszkodzeniu w zamachu rządowi Olszewskiego (opis całej sprawy można znaleźć w książce Gen. Wejnera), postanowiliście mnie zniszczyć TW Bolkiem, papierami dobrze przygotowanymi i fałszowanymi przez SB" - dodał Wałęsa.
źródło: PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła
Inne tematy w dziale Polityka