Kanclerz Niemiec Angela Merkel przedstawiała w PE swoją wizję przyszłości Unii Europejskiej.
Apelowała o solidarność m.in. w kwestii problemu migracji i stworzenie europejskiej armii.
Europejska armia "z prawdziwego zdarzenia"
- Musimy stworzyć oddziały europejskie. Powinniśmy pracować, by pewnego dnia mieć prawdziwą europejską armię – zaznaczyła. Te słowa wywołały wiele emocji na sali plenarnej. Po nich rozległy się oklaski oraz buczenie. Sytuację uspokajał szef PE Antonio Tajani.
– Wspólna armia europejska pokazałaby światu, że między europejskimi krajami nigdy już nie będzie wojny – wyjaśniała kanclerz Niemiec w Strasburgu. Ta armia miałaby jednak stanowić uzupełnienie, a nie alternatywę wobec NATO – podkreśliła. Jej zdaniem Europa powinna także stworzyć wspólną politykę w zakresie eksportu uzbrojenia, powinny odbywać się wspólne szkolenia wojskowe.
O budowaniu wspólnej armii mówił już prezydent Francji Emmanuel Macron. W wywiadzie dla francuskiego radia Europe1. Macron stwierdził, że "w obliczu Rosji, która znajduje się przy naszych granicach i która udowodniła, że może być groźna, musimy mieć Europę, która się broni bardziej sama, w sposób bardziej suwerenny, nie będąc tylko zależną od Stanów Zjednoczonych".
Te słowa oburzyły prezydenta USA Donalda Trumpa. Jego zdaniem Europa powinna najpierw podwyższyć swój wkład finansowy w ramach NATO.
Według wyobrażeń Francuzów pierwszym krokiem w kierunku wspólnej europejskiej armii byłoby utworzenie oddziałów interwencyjnych gotowych do działania w przypadku kryzysu np. w Afryce. Opierałaby się ona o grupę kilku państw. Dopiero na następnym etapie miałaby powstać pełnowartościowa europejska armia.
Niemcy są sceptyczni wobec tego pomysłu, ponieważ Macron chce zbudować takie oddziały interwencyjne poza instytucjami UE, także po to, by móc włączyć w nie występujących ze wspólnoty Brytyjczyków.
Kwestia praworządności i wspólnej waluty
Merkel poruszyła także kwestię praworządności. Jak mówiła, jeśli jakiś kraj w UE kwestionuje państwo prawa, zagraża praworządności całej Europy. - Jeśli ktoś kwestionuje państwo prawa, ogranicza prawa mniejszości, społeczeństwa obywatelskiego, to zagraża nie tylko praworządności we własnym kraju, ale zagraża praworządności nas wszystkich, całej Europy – wskazała. Nie wymieniła z nazwy żadnego państwa.
Jak dodała, Europa może tylko wtedy funkcjonować, jeśli działa zgodnie z „wartościami prawa, jeśli prawo wszędzie jest respektowane”.
W tym kontekście mówiła też o strefie euro. Jej zdaniem wspólna waluta będzie funkcjonować tylko wtedy, gdy wszystkie państwa należące do tej strefy będą realizowały swe zobowiązania traktatowe, a w przeciwnym razie siła i stabilność strefy euro byłyby zagrożone. - Jeśli ktoś chce rozwiązać problemy przez zadłużenie, to zagraża stabilności euro - dodała. Choć nie wskazała, o kogo chodzi, media odebrały to jako nawiązanie do prowadzonej przez włoski rząd polityki ws. finansów publicznych.
Polityka imigracyjna i "Europa dwóch prędkości"
Kanclerz Angela Merkel mówiła też w Strasburgu o migracji. Jej zdaniem UE potrzebuje większej solidarności w tej kwestii; musi wypracować „wspólną odpowiedzialność” w radzeniu sobie z tym problemem. - Jeśli chodzi o uchodźców i migrację, to Europa nie jest tak zjednoczona, jak bym sobie tego życzyła – powiedziała.
Merkel opowiedziała się także za wzmocnieniem ochrony europejskich granic zewnętrznych i przyznała się też do błędów w kryzysie migracyjnym. – Także Niemcy nie zachowali się tutaj bez zarzutu – stwierdziła. Na buczenie z ławek posłów skrajnej prawicy Merkel odpowiedziała, że "protest ten pokazuje, że trafiłam w sedno". Dodała, że UE potrzebuje wspólnego europejskiego systemu azylowego i że zgadza się z propozycjami KE co do Frontexu.
Kanclerz mówiła też, że Europa dwóch prędkości jest niestety dziś faktem i że ma wrażenie, że wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej obawia się takiej Europy. Tymczasem - jak przekonywała - państwa członkowskie mogą decydować, czy chcą współpracować czy nie. Jako pozytywny przykład wskazała Schengen, a negatywny strefę euro, do której nie wszystkie państwa, w tym Polska, chcą przystąpić.
Dodała też, że Europa nie może być jednak jednocześnie Europą zamkniętych drzwi, w której "Niemcy i trzy państwa będą odnosiły sukcesy i powiedzą, że to jest zamknięty klub".
Juncker chwali, Legutko krytykuje Merkel
W debacie wypowiadał się też szef KE Jean-Claude Juncker. Powiedział, że całkowicie zgadza się z wizą Europy przedstawioną przez kanclerz Niemiec. Jego zdaniem miała ona rację, gdy w czasie kryzysu nie zamknęła granic dla migrantów. Dodał, że być może Merkel powinna jeszcze silniej wspierać dobre propozycje KE, "jeśli chodzi o Afrykę, migrację, reformę strefy euro". - Jeśli zrobi pani jeszcze więcej, niż do tej pory, to stanie się pani jeszcze większa, a to będzie bardzo trudne do wykonania - mówił.

Manfred Weber i Jean Claude Juncker, fot. PAP/EPA Patrick Seeger
Szef grupy EKR Ryszard Legutko w swoim wystąpieniu skrytykował Merkel za zbyt dużą ingerencję jej rządu w procesy decyzyjne w UE. - Tu w Parlamencie Europejskim, gdy chce się zrobić coś w sprawie, która nie podoba się pani rządowi, np. zatrzymać Nord Stream 2 czy ograniczyć działalność Jugendamtów, przeszkody wyrastają jak grzyby po deszczu. I wygląda na to, że niezwykle trudno jest cokolwiek zrobić, a jeśli już nawet się uda, to te działania są lekceważone przez pani rząd, gdyż może on sobie na to pozwolić – powiedział, zwracając się do kanclerz.
Szef grupy socjalistów w PE Udo Bullmann mówił po wystąpieniu kanclerz, że nie ulega wątpliwości, że jest ona proeuropejska. - Ale nasze oczekiwania wobec kanclerz Merkel wykraczają poza zwykłe wyznania proeuropejskie. Pani Merkel nie dostarczyła jasnego stanowiska w sprawie akceptacji przez jej europejską rodzinę prawicowych populistów, takich jak Viktor Orban, którzy odrzucają wartości europejskie - wskazał.
Lider EPL Manfred Weber powiedział, że Merkel idzie drogą tradycji niemieckich kanclerzy, takich jak Konrad Adenauer. Dzięki niej i innym kanclerzom - jak mówił - Niemcy osiągnęły wiele. Podziękował też Merkel za promocję postaw proeuropejskich. - Jeśli pójdziemy drogą europejskiej armii, to nie będziemy tylko co do ludności gigantem, staniemy się też gigantem politycznym. Będziemy mogli reprezentować nasze interesy gospodarcze i polityczne na świecie - wskazał.
źródło: PAP, dw.com
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka