Przedstawiciele partii rządzącej zgodnie twierdzą, że nie są zaskoczeni porażką ich kandydatów w wyborach na prezydentów dużych miast. Jedyne, co ich zaskakuje, to skala tej porażki. Z kolei opozycja nie zostawia na PiS suchej nitki, twierdząc, że oparli kampanię na kłamstwie.
Straszenie "Polexitem" przyczyną porażki PiS
Szef KPRM Michał Dworczyk pytany, czy te wyniki traktuje jako porażkę odpowiedział, że nie są one "dla nikogo zaskoczeniem". Dodał, że duże ośrodki miejskie to tylko niewielka część wyborców i - jego zdaniem - to PiS jest "bezdyskusyjnym zwycięzcą" wyborów samorządowych.
Dodał, że te wyniki nie są jednak satysfakcjonujące. - Na pewno musimy popracować nad komunikacją i sposobem dotarcia do wyborców w dużych miastach. To szaleństwo straszenia "Polexitem", które zadziałało w dużych ośrodkach miejskich, a nie było związane w żaden sposób z rzeczywistością, pokazuje, że nad tymi kanałami komunikacyjnymi trzeba poważnie popracować - powiedział Dworczyk.
Nie przegap: Klęska PiS w drugiej turze wyborów. Porażki w Nowym Sączu, Radomiu i Białej Podlaskiej
W podobnym tonie wypowiadał się wicepremier minister nauki Jarosław Gowin. Jak ocenił, wyniki II tury wyborów samorządowych są niekorzystne dla obozu rządzącego. - Na pewno wyniki w miastach powinny nam dać do myślenia i skłonić do korekty pewnych elementów naszej polityki przed przyszłorocznymi wyborami sejmowymi - dodał. Gowin jest jednak przeciwny radykalnym zwrotom w obozie Zjednoczonej Prawicy.
Wicepremier również uważa, że prawej stronie zaszkodziła dyskusja o "Polexicie". Poza tym spot o zagrożeniu ze strony imigrantów nie da się w żaden sposób obronić.
Jarosław Gowin: Radykalnych zwrotów nie będzie.
W kontekście wyników wyborów samorządowych ocenił szanse Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych. - Bez dużych i średnich miast my być może jesteśmy w stanie zdobyć samodzielną większość w 2019 r., ale proszę pamiętać, że bez dużych i średnich miast bardzo ciężko jest skutecznie rządzić, więc trzeba myśleć nie tylko o zwycięstwie, ale potem o rozumnym rządzeniu. Do tego potrzebujemy przekonania większej części mieszkańców dużych i średnich miast - komentował wicepremier.
Zdaniem Jacka Sasina, szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, wynik wyborów w Krakowie i Gdańsku "jest przyzwoity". - Duże miasta nie tylko w Polsce, ale w całej Europie są bardziej liberalne, lewicowe, niż cała reszta kraju - mówił szef KPRM.
Jak ocenił, na taki wynik II tury wyborów wpłynęła także "kampania kłamstwa i oszczerstw ze strony opozycji". - Opowiadanie o rzekomym wychodzeniu Polski z Unii Europejskiej to mówienie ciągłe o rzekomym zagrożeniu demokracji, wolności europejskich - dodał. - Polska to nie są tylko duże miasta, one są ważne, ale to tylko 15 procent Polaków. Poza dużymi miastami zdecydowanie wygrało PiS - podkreślił Sasin.
Problem w wielkich miastach
Natomiast wiceminister Jarosław Sellin uważa, że Zjednoczona Prawica "zrealizowała to, co chciała zrealizować". - Przede wszystkim chcieliśmy zrealizować to, żeby mieć więcej wpływów jeśli chodzi o władzę w sejmikach wojewódzkich i mieć po prostu więcej marszałków. Dotąd mieliśmy taką sytuację tylko w jednym województwie. Dzisiaj wygraliśmy w dziewięciu województwach, z tego w sześciu możemy rządzić samodzielnie - powiedział w TVN24. Dodał, że PiS "nie odpuszczał sobie wielkich miast" i w nich też liczył na dobre wyniki.
- Przegraliśmy w zdecydowanej większości z nich. Chociaż też tutaj bym dywersyfikował, jeśli chodzi o te bezpośrednie starcia - prezydentów, burmistrzów - bo tu rzeczywiście sukcesów nie ma. Natomiast posunęliśmy się do przodu jeśli chodzi o procenty poparcia w poszczególnych miastach i często reprezentacje PiS w radach miast - powiedział Sellin.
Stwierdził też, że PiS wygrał te wybory, bo jest najsilniejszym środowiskiem politycznym z szansą na samodzielne rządzenie. - Natomiast w wielkich miastach, gdzie mieszka 15 proc. Polaków, mamy problem. Będziemy ten problem analizować. Będziemy starali się również mieszkańcom wielkich miast przedstawić, że dobra polityka obecnego rządu, dobra zmiana, jest dobrą zmianą również dla nich - dodał wiceminister.
Jarosław Sellin: W wielkich miastach mamy problem.
Do sondaży i wstępnych wyników odniósł się na Twitterze Tomasz Poręba. "W samorządowej dogrywce górą w większości kandydaci komitetów lokalnych. Nasze 35-40 proc. pod własnym szyldem @pisorgpl w dużych i średnich miastach plus zdecydowanie zwycięstwo w większości regionów dobrze rokuje na wybory do Sejmu RP. W 4 meczach PiS kontra reszta Świata 1:0:)" - napisał polityk.
– Wielu z nas oczekiwało innych wyników. Stało się jak się stało, jest czas na na to, by to przemyśleć – stwierdził były szef MSZ Witold Waszczykowski. Polityk uważa, że w wyborach samorządowych PiS powinno zaangażować "ikony", który "pociągnęłyby" całą kampanię. – Z drugiej strony były takie ikony – ocenił.
- Przegrane Zjednoczonej Prawicy w dużych miastach były wkalkulowane w tę kampanię i nie stanowią żadnego zaskoczenia - mówi wicemarszałek Senatu Adam Bielan w wywiadzie dla "Do Rzeczy". Jego zdaniem wyniki wyborów pokazują skokowy wzrost potencjału lokalnych struktur Zjednoczonej Prawicy. - Jedyne, co zaskoczyło to skala porażki w Warszawie - dodał Bielan.
Wicemarszałek zwrócił uwagę, że podczas wyborów nastąpiła ogromna mobilizacja przeciwników Zjednoczonej Prawicy. - Nie da się ukryć, że rozstrzygnięcie w Warszawie zepsuło nam efekt podczas wieczoru wyborczego. Wszyscy wspieraliśmy Patryka Jakiego i byliśmy pod wrażeniem jego pracowitości i serca, które włożyły w tę kampanię. Przegrana w Warszawie kosztowała nas też utratę większości w politycznie bardzo ważnym sejmiku mazowieckim - podkreślił polityk.
"Kampania kłamstw i oszczerstw"
- To jest 3:0, te wyniki trzeba obiektywnie uznać za "czerwoną kartkę" dla PiS w dużych miastach. To postawienie "kropki na i", nad rezultatem I tury wyborów sprzed dwóch tygodni. Dla nas potwierdza to słuszność decyzji o integrowaniu opozycji, budowaniu szerokiego bloku programowego i obrony instytucji, bo broniliśmy niezależności samorządu przed PiS - skomentował szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
O "kropce nad i" mówił także szef klubu PO Sławomir Neumann. - PiS został zatrzymany dwa tygodnie temu. Pokazaliśmy, że zatrzymaliśmy PiS w drodze po kolejną kadencję. Teraz mamy kropkę nad i, czyli duże miasta, które powiedziały PiS-owi "nie" - ocenił. Jego zdaniem, "to była kampania kłamstw". Dodał, że premier Mateusz Morawiecki został dwa razy "złapany na kłamstwie" i musiał je sprostować. - To wasza kampania jest oparta na kłamstwie i Polacy tę kampanię tak ocenili. Przegraliście wybory - powiedział Neumann.
– Widać o ile słabszy jest słabszy PiS dziś niż dwa tygodnie temu i sądzę, że wszedł na taką równie pochyłą, z której będzie bardzo trudno zejść. Zainwestował mocno w premiera Morawieckiego, który okazuje się obciążeniem. Tam, gdzie jeździł prezes i premier, kandydaci PiS-u poprzegrywali, Sanok, Radom, ważne miasta dla PiS-u. Mamy taką sytuację, w której te wybory to naprawdę powinien być mocny wstrząs dla PiS-u, bo nie da się wygrać wyborów parlamentarnych wbrew miasteczkom i miastom – stwierdził były minister obrony Tomasz Siemoniak w Radiu Plus.
Tomasz Siemoniak: Te wybory to powinien być wstrząs dla PiS.
Morawiecki obciążeniem dla PiS?
- Druga tura wyborów pokazała ostatecznie, że PiS ma zamkniętą drogę do dużych miast, a jest tak, że wielkie miasta mogą zmienić wektor sympatii politycznych także na inne wybory - powiedziała szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Jak podkreśliła, "jest to sygnał dla PiS, że droga do centrum została zablokowana, że premier Mateusz Morawiecki nie ma możliwości poszerzenia elektoratu PiS o centrum"
- Między innymi dlatego, że się okazał takim typowym przedstawicielem PiS-u, takim ultrasem PiS-u, w tych swoich kłamstwach, szantażu, w którym się poruszał - oceniła. Według Lubnauer "wyborcy tego nie kupili, nie pozwolili się ani przekupić, ani zastraszyć". Jej zdaniem, to co się dzieje w miastach, może mieć wpływ na zmianę wektora na następne wybory. - Dla nas tez jest to sygnał, że musimy znaleźć klucz do Polski powiatowej - dodała Lubnauer.
Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz'15, powiedział, że też odnosi takie wrażenie. że "była to kampania kłamstw". - Natomiast obawiam się, że z punktu widzenia interesu obywatelskiego wynik wyborów samorządowych będzie dosyć marny - ocenił Kukiz. - Dojdzie do niekorzystnej sytuacji pod względem interesu obywatelskiego, bo w miejscach gdzie sejmiki są PiS-owskie a prezydenci dużych miast są z Platformy, to będą się działy złe rzeczy, bo są tak skonfliktowane te dwie opcje, że będą sobie robiły na złość. One na tym nie ucierpią, ale ucierpią na tym obywatele z całą pewnością - ocenił Kukiz.
Odniósł się też do zwycięstwa Adamowicza, Majchrowskiego i Wenty. - Wynik był oczywisty do przewidzenia przy tak prowadzonej polityce medialnej Prawa i Sprawiedliwości, że wycinali absolutnie jakąkolwiek konkurencje i lansowali tylko swoich kandydatów, co jest błędem kolosalnym - ocenił. - Wszystko zostaje po staremu - dodał. Kukiz'15 będzie miał jednego swojego prezydenta - Wojciecha Bakuna w Przemyślu.
Wojciech Bakun - nowy prezydent Przemyśla z Kukiz'15, fot. PAP/Darek Delmanowicz
Wybory samorządowe były upartyjnione
- Można zwrócić uwagę na to, że PiS w dużych miastach ma 35 procent, ale proszę zwrócić uwagę, że po drugiej stronie 65 procent, jeśli zliczy się wszystkie siły, które poparły kandydata, który był przeciw PiS-owi - powiedział Krzysztof Hetman z PSL. Ocenił, że te wybory samorządowe były niezwykle upolitycznione, upartyjnione. Dodał, że jeszcze takich wyborów samorządowych w ostatnich 30 latach nie było.
Zdaniem rzecznika PSL Jakuba Stefaniaka, PiS "chciało wybory lokalne przekształcić w wybory centralne". - To się nie udało, ludzie wybrali włodarzy, a nie promowanych przez PiS polityków. Wielu z tych, którzy słuchali premiera Mateusza Morawieckiego w kampanii wyborczej, nie uwierzyli w bzdury, które opowiadał - zaznaczył.
Stefaniak ocenił, "że to, co zmobilizowało elektorat przeciw PiS, to była deklaracja, że tam, gdzie PiS nie będzie rządził, tam nie da pieniędzy np. na inwestycje". - Takie wypowiedzi się pojawiły, politycy PiS się z nich wycofywali, ale to poszło w Polskę i negatywny skutek takich słów dziś widzimy - dodał rzecznik PSL.
Poseł PSL Marek Sawicki uważa, że wyniki II tury "pokazały wyraźnie, że magiczny próg 35-36 proc.(w całym kraju) jest przez PiS w nadchodzących wyborach nie do przekroczenia". Jego zdaniem trzeba do przyszłych wyborów parlamentarnych zbudować przynajmniej 3 grupy polityczne: konserwatywno-ludową wokół PSL, liberalną wokół PO i Nowoczesnej i lewicową. - Po takich wyborach jak te, przy takiej ofercie, PiS nie będzie w stanie wygrać - ocenił.
Wyniki drugiej tury wyborów samorządowych. Kraków i Gdańsk nie dla PiS
źródło: PAP, 300polityka.pl, dorzeczy.pl, wp.pl
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka