Wyniki wyborów samorządowych zaskoczyły także publicystów. Najszerzej komentowany jest wynik PiS, które przegrało batalię o duże miasta, a skala poparcia do sejmiku odbiega na niekorzyść od tej, którą wskazywały przedwyborcze sondaże.
"Newsweek" zaliczył wpadkę z okładką
Największą wpadkę zaliczył "Newsweek", który spodziewając się, że w Warszawie dojdzie do drugiej tury, opublikował okładkę, na której zestawił twarze Rafała Trzaskowskiego i Patryka Jakiego. Tymczasem w stolicy wszystko rozstrzygnęło się już wczoraj i to Rafał Trzaskowski wygrał w cuglach wybory na prezydenta Warszawy. Redaktor naczelny "Newsweeka" przeprosił za nietrafioną okładkę.
Kurski: Pyrrusowe zwycięstwo
PiS tych wyborów nie wygrał - pisze Jarosław Kurski w "Gazecie Wyborczej". Choć jego próg zwycięstwa ustawiony był bardzo nisko. W poprzednich wyborach wygrał w pięciu sejmikach, ale rządził samodzielnie tylko w jednym – na Podkarpaciu. Mając 32,3 proc.,trąbi, że to zwycięstwo. Pyrrusowe. Przegrali mimo szantaży, że władza centralna „pomoże i sfinansuje”, jeśli włodarzem zostanie kandydat PiS. Przegrali mimo nagonki na PSL. Przegrali mimo bezwstydnej, nachalnej propagandy w mediach narodowych, niegdyś publicznych.
Staniszkis: Trzaskowski był poważny, a Jaki "pajacowaty"
Zdaniem prof. Jadwigi Staniszkis prawdziwą miarą zwycięstwa nie są wyłącznie sejmiki, a wyniki w dużych miastach. - Mimo, że Jarosław Kaczyński ogłosił sukces, uważam że to jest jednak klęska - mówi w rozmowie z Interią prof. Staniszkis. - Wygrana Rafała Trzaskowskiego w pierwszej turze to prztyczek w pisowski nos. Jest to także istotne dlatego, że to początek całej serii wyborczej - dodaje. Jej zdaniem Trzaskowski był poważny, natomiast Patryk Jaki prezentował "pajacowaty" sposób zachowania.
Prof. Staniszkis ocenia również, że wynik wyborów samorządowych "pokazuje, że ludziom nie podobają się rządy PiS". - Mimo tych wszystkich dobrych działań socjalnych, jakie oferuje partia Kaczyńskiego, ludzie bardziej cenią sobie wolność i trójpodział władzy - mówi.
Publicystka Kataryna ubolewa, że warszawiacy mogli wybierać innych kandydatów, spoza PO i PiS, a z tego nie skorzystali.
Chwedoruk: Morawiecki nie nadawał się do walki z PSL
Prof. Rafał Chwedoruk jest zaskoczony wynikiem PSL. Jego zdaniem "każdy dwucyfrowy wynik tej partii byłby sukcesem, ale wynik, który przekracza 15 proc. to bardzo duży sukces". - Zamiast powtórzyć manewr ze Zbigniewem Kuźmiukiem albo Januszem Wojciechowskim, czyli stworzyć płaszczyznę dialogu, wykorzystania słabości części działaczy PSL, PiS wybrało strategię jednoznacznej konfrontacji. To zawiodło - uważa Chwedoruk. Jego zdaniem premier Mateusz Morawiecki był ostatnim możliwym kandydatem do walki z PSL. I kierownictwo PiS będzie musiało zadać sobie pytanie, czy premier w nadchodzącym roku ma być nadal główną twarzą partii konserwatywno-socjalnej - dodaje politolog.
Ziemkiewicz: PiS zmarnował szansę na wsi
Również Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę na wysoki wynik PSL, które jego zdaniem, będzie rozdawać karty w sejmikach i dobierać sobie koalicjanta. Zdaniem publicysty PSL wygrał nie jako anty-pis, ale jako „miejscowi”. "PiS po 2015 miał historyczną szansę pozyskać „miejscowych”, sam widziałem zasiedziałych wójtów i sołtysów od lat zżytych w symbiozie z „peezelem” szukających wtedy drogi do zaprzyjaźnienia się z nową władzą. Zmarnował tę szansę na własne życzenie" - pisze Ziemkiewicz w "Do Rzeczy".
Jako przyczyny publicysta wymienia: "Fatalna ustawa o handlu ziemią, śmiesznie łatwa do obejścia dla cudzoziemców i koncernów, w które teoretycznie była wymierzona, za to komplikująca niemiłosiernie życie drobnych rolników, wycofanie się z potrzebnej i dobrze przyjętego na wsi uproszczenia przepisów o wycince drzew, miastowe fanaberie: wznawiana uporczywie wojna z hodowcami zwierząt futerkowych, na wsi odbierana jako wojna z rolnictwem w ogóle, wojna z myśliwymi, skutkiem której było kolejne wkurzające „miejscowych” prawo – o szacowaniu szkód łowieckich, no i odebranie mieszkańcom prowincji ich ulubionych, piknikowych wypadów w niedzielę do galerii handlowych, nie przypadkiem przecież tak często budowanych na dworcach…"
Chrabota: Schetyna zrobił z wyborów plebiscyt
Bogusław Chrabota uważa, że błędem było straszenie wyborców, że niewybranie wskazanych przez partię Prezesa kandydatów będzie skutkowało brakiem wsparcia finansowego. - To był wyborczy szantaż, a te zwykle budzą opór - uważa publicysta. Według niego swoje zrobiło kompletnie nietrafione w czasie pytanie ministra Zbigniewa Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego i decyzja TSUE o zawieszeniu przepisów ustawy o SN. "Bardzo pomieszał PiS-owi szyki odświeżony kotlet taśm od Sowy z premierem. I premiera pewnego filmu, który obejrzały trzy miliony wystraszonych ludzi. Ale najważniejsza była (to już nie błąd) strategia Schetyny, który zrobił z wyborów plebiscyt. Ten plebiscyt wygrał tam gdzie było można. To dla PiS ważna lekcja przed kolejnymi wyborami" - podsumowuje Chrabota.
Skwieciński: PiS wszystkich skłócił, a Polacy konfliktu nie lubią
Publicysta Piotr Skwieciński zwraca uwagę, że wybory samorządowe miały wskazać pewien trend przed wyborami parlamentarnymi. Wyniki wskazują, że druga kadencja PiS u władzy stoi pod znakiem zapytania, a pozycje startowe opozycji w wielkim wyścigu wyborczym lat 2019-2020 są od dziś znacząco lepsze, niż wydawało się dotąd. Bowiem ani PiS nie zyskał statusu ugrupowania trwale większościowego, ani nie zastąpił PSL w roli naturalnej reprezentacji polskiej prowincji.
- Otóż w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość podjęło decyzję o prowadzeniu polityki konfrontacji i rewolucji, a nie negocjacji i korekty. Ta strategiczna decyzja, w połączeniu z siłą przeciwników, oznaczała niesłychanie ostre, nieustające konflikty na wszystkich chyba dających się wymyśleć kierunkach. Polacy, jak było to wielokrotnie opisywane, raczej konfliktu nie lubią - ocenia Skwieciński.
Zdaniem publicysty ta polityka, jak się wydaje, wyczerpała swoje możliwości. - Stopień zantagonizowania środowisk niepisowskich, osiągnięty w ciągu ostatnich trzech lat, czyni bowiem nierealnym jakikolwiek powrót do umownego roku 2015 i neutralizację rozmaitych grup, które wtedy zneutralizować było można.
Zaremba: Sygnał ostrzegawczy dla PiS
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Zaremba, dla którego wynik wyborów samorządowych, to "poważny sygnał ostrzegawczy dla PiS". - Mamy do czynienia z regresem, z zatrzymaniem partii władzy wypowiadającej się ze swadą w imieniu narodu - pisze. Oby nie umocniło to w rządzie pokusy do odbierania samorządom kolejnych kompetencji i ręcznego sterowania z Warszawy wszystkim - dodaje.
On również zwraca uwagę na politykę konfrontacji oraz wskazuje te same przyczyny porażki PiS, które wypunktował Chrabota. Dodatkowo, według Zaremby, nieskuteczna okazała się kampania przeciw układom pleniącym się wśród dotychczasowych ekip samorządowych. "Była ona oparta na prawdziwych faktach i przeświadczeniach, w Warszawie naprawdę to PO odpowiadała politycznie za tolerowanie przez lata „przestępczej grupy w ratuszu”. Ale jako pogromcy tych układów wystąpili ludzie obwiniani od miesięcy o klientelizm i nepotyzm w polityce kadrowej, także w gospodarce. Dodatkowo zemściła się zaś nieumiejętność różnicowania przekazu w różnych regionach. To zresztą stała pięta achillesowa PiS" - uważa publicysta.
Kik: Propaganda TVP zaszkodziła Jakiemu
Przeciwnego zdania jest politolog prof. Kazimierz Kik, który uważa, że w przypadku PiS "jest tendencja korzystna dla tej partii" i "oznacza, że partia ta jest na fali wznoszącej".
- Są dwaj zwycięzcy wyborów samorządowych – PiS, bo to jest jedyna partia, która zwiększyła stan posiadania w stosunku do 2014 r. i - całe szczęście - zwycięzcami są także Bezpartyjni Samorządowcy, którzy po raz pierwszy wejdą do sejmików, co jest bardzo pocieszające, ponieważ wybory samorządowe powinny być domeną bezpartyjnych. Wszystkie pozostałe partie: PSL, PO, SLD poniosły straty - powiedział prof. Kik.
Ciekawy komentarz wygłosił do wyborczego zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego. - Doszło do paradoksu. Propaganda Telewizji Publicznej uśpiła zwolenników Patryka Jakiego, a zmobilizowała wyborców o poglądach liberalno-lewicowych. To miało wpływ na ostateczny wynik - ocenił. - Gdyby nie ten medialny szum i propagandowe napięcie, Patryk Jaki miałby większe szanse na odbicie Warszawy. Ale skoro sytuacja znalazła się na ostrzu noża, to więcej żołnierzy stanęło po stronie Rafała Trzaskowskiego - dodał.
Podobnie sprawę widzi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Warzecha: Jeszcze nie klęska, ale już porażka
- Warszawa, Poznań, Łódź czy Legionowo utrwaliły dziś najgorszy stereotyp Polaka - cwaniaka, złodzieja i kombinatora. Na szczęście Polska to nie tylko największe miasta. Wręcz przeciwnie! - oceniła publicystka „Sieci” i redaktor naczelna wPolityce.pl. Jej wpis negatywnie odebrało wielu dziennikarzy. - Ten tweet Marzeny Nykiel przejdzie do historii obrzydliwej antypolskiej propagandy - ocenił Janusz Schwertner z Onetu. - Dobrze, że Marzena nie jest doradcą PiS ds. wizerunku, bo z takim stosunkiem do wyborców mogliby już pakować manatki - stwierdził Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.
– To nie jest klęska Prawa i Sprawiedliwości, ale w stosunku do oczekiwać, to porażka jednak jest. Bo oczekiwania i sympatyków partii rządzącej i jej polityków były takie, że PiS potwierdzi rolę absolutnego hegemona na polskiej scenie politycznej. I to się nie stało – mówi Łukasz Warzecha w powyborczym komentarzu.
źródło: PAP, rp.pl, dorzeczy.pl, interia.pl. wirtualnemedia.pl, dziennik.pl
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka