W tragicznym wypadku na Słowacji spowodowanym przez polskich kierowców uczestniczył polski dziennikarz motoryzacyjny, który wypożyczył auto do testów.
Wypadek był konsekwencją szaleńczego wyścigu trzech luksusowych aut prowadzonych przez polskich kierowców, którzy mimo linii ciągłej wyprzedzali jadące jednopasmówką auta. W konsekwencji zginął 57-letni Słowak. Samochody zderzyły się w okolicy miasta Dolny Kubin, leżącego około 40 km od polskiej granicy.
Polacy urządzili "wyścigi" luksusowych aut. Tragicznie zginął słowacki kierowca
Policja z Dolnego Kubina postawiła Polakom zarzuty spowodowania "ogólnego zagrożenia". Kierowca porsche, 42-latek, który czołowo zderzył się ze skodą fabią, kierowaną przez ofiarę wypadku, jest podejrzany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to od 2 do 5 lat więzienia. Pozostali kierowcy, 26- i 27-latek, również usłyszeli zarzuty, zagrożone karą od 6 miesięcy do trzech lat.
Policjanci ustalili do tej pory, że samochody z polskimi rejestracjami jeździły po trasie Rajeckie Teplice - Żyilina - Streczno - Martin - Krpelany - Kralovany - Parnica - Dolny Kubin.
Ustalono, że kierowcą mercedesa, który jako jedyny zdołał zjechać na własny pas, jest dziennikarz sportowy, któremu firma Mercedes Benz Polska użyczyła samochód do testów. - W zdarzeniu uczestniczył dziennikarz, któremu użyczyliśmy auto do testów z parku prasowego. (...). Jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy takiej brawury jazdy naszym autem użyczonym dziennikarzowi - powiedziała portalowi brdy24.pl dr Ewa Łabno-Falęcka z Mercedes-Benz Polska.
26-letni dziennikarz, Łukasz K. usunął konto z instagrama, na którym chwalił się wypożyczonym autem. Współpracował m.in. z portalem forzamagazine.pl.
Brawurowa jazda, w wyniku której zginął słowacki obywatel, doprowadziła do otwartej akcji jednego z chadeckich posłów z Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego (KDH) Milana Vaszeczki, który chce zaostrzenia kar dla piratów drogowych. Vaszeczka jest zdania, że zapisy kodeksu karnego nie odpowiadają rzeczywistości.
- Jeżeli ktoś zachowuje się jak ci piraci, to trzeba na nich patrzeć jak na umyślnych morderców – napisał na swoim portalu internetowym Vaszeczka.
Słowacka policja cały czas apeluje do świadków zdarzenia, by dostarczali jej filmy z kamer samochodowych, a także zgłaszali się, by złożyć zeznania na temat wypadku z 30 września. Dotychczas ustalono, że "rajd" Polaków trwał już od Żyliny. Wiadomo także, że samochody uczestniczące w wypadku i rajdzie były zarejestrowane w Szczecinie, Warszawie i Poznaniu.
Testy wykazały, że żaden z kierowców nie był pod wpływem alkoholu. Szkody szacowane są na 35 tysięcy euro.
źródło: gazetakrakowska.pl, PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości