Prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego to stały gość mediów i krytyk ustaw sądowych, przyjętych przez PiS. W dyskusji z kontrowersyjnym blogerem "Matka Kurka" zagroził, że na uczelni we Wrocławiu zemści się na córce internauty.
To nie była kulturalna wymiana zdań. Od kilku dni posłanka Krystyna Pawłowicz i prof. Wojciech Sadurski polemizują w sprawie reformy sądownictwa. Kłócą się o to, na jakich uczelniach wykładają, kto jest autorytetem i kto wyraża się gorszącym językiem. Do wymiany zdań między Pawłowicz a Sadurskim dołączył "Matka Kurka", znany z obrażania swoich oponentów. Kiedyś bloger wyzywał polityków i zwolenników PiS. Po katastrofie smoleńskiej zmienił poglądy i ostro krytykuje środowisko liberalne. Publikuje również w tygodniku "Gazeta Polska".
- Marcin, gdybyś ty mnie miał za kulturę wyższą, to bym sobie żyły wypruł. Jesteście "Kałmuki stepowe" z jednej miary krojone. Cham to jesteś ty i ten kelner Wojciech Sadurski, tępe z was chamy, które za każdym razem będą brać w pysk, jak słowem pisną. Rozumiesz, czy poprawić? - napisał "Matka Kurka" do prof. Marcina Matczaka.
Wcześniej wtrącił się do wymiany między Pawłowicz i Sadurskim - profesora nazwał "tępym chamem", na którego "człowiek niech się nie waży wysrać, ani nim podetrzeć, bo to upokarzające i niehigieniczne dla człowieka. Z bolszewickim chamem w drugim pokoleniu rozmawia się tylko knutem". Na ten wpis groźbą zareagował Marcin Matczak.
- Kiedyś mówiłeś, że twoja córka idzie na prawo do Wrocławia, prawda? Wyślę ten twój defekacyjny tekst moim kolegom z Wydziału i poproszę, żeby go omówili na zajęciach w Jej grupie jako przykład mowy nienawiści. Zobaczymy, jak będziesz piszczał, jak wróci do domu - napisał profesor prawa do Matki Kurki. Bloger zagroził mu pozwem, internauci wskazywali na niedopuszczalny mobbing i wykorzystywanie dziecka w awanturze politycznej.
Głos zabrał wicepremier Jarosław Gowin: - Takie stwierdzenia są niedopuszczalne. Zwrócę się do rektora Uniwersytetu Warszawskiego z prośbą, by rozważył jakieś kroki dyscyplinarne. Można się spierać politycznie, nawet w ostrych słowach, ale nie wolno atakować rodzin naszych adwersarzy. Nie licuje z godnością wykładowcy akademickiego straszenie studentów ze względów politycznych - powiedział w wywiadzie dla wpolityce.pl.
Do skandalicznej dyskusji odniosły się władze Uniwersytetu Warszawskiego, na którym wykłada prof. Matczak. - Cała dyskusja na Twitterze, której dotyczy sprawa, z pewnością nie spełnia standardów kulturalnej wymiany zdań i nie promuje właściwych form debaty publicznej. Oczekiwalibyśmy, że przedstawiciele środowiska akademickiego, wyrażający publicznie swoje opinie, będą pamiętać o podstawowych zasadach dyskursu, takich jak szacunek wobec innych jego uczestników, nawet jeśli nie zgadzamy się z ich poglądami - napisano w oświadczeniu.
Jak prof. Matczak tłumaczy swoje zachowanie z groźbami pod adresem córki blogera? - (...) zmienił się świat, a my tego nie zauważyliśmy. Wielu ludzi jest sfrustrowanych, wielu zwłaszcza młodych ludzi jest ofiarą hejtu, a sami nie potrafią się odgryźć. Dlatego ataki słowne wyprowadzane przez ich idoli w atawistyczny sposób dają im poczucie satysfakcji. Obserwują dyskusję jak walkę gladiatorów i pieją z zachwytu, kiedy tryska krew. A gdzie są tzw. dobrze wychowani ludzie? Z wysokości swojej pozycji i autorytetu patrzą na te potyczki w błocie i dość wyniośle twierdzą, że nie ma się co w nie angażować. A w tym czasie badania opinii publicznej wskazują, że 70% naszej młodzieży chce głosować na Kaczyńskiego, Kukiza albo Korwina. Dlaczego? Bo w atawistycznie rozumianej walce słownej, jak pisze Lakoff, ten, który nie się nie broni przed atakami, pokazuje swoją słabość. A jako taki nie nadaje się na wzorzec do naśladowania, bo nikt nie chce być słaby - twierdzi na swoim blogu wykładowca akademicki na Uniwersytecie Warszawskim.
Na Twitterze zdecydował, że nie usunie swoich wpisów o tym, co czeka córkę Matki Kurki po rozpoczęciu studiów. - Czy przez chwilę zastanowiłeś się, że twoje dzieci widzą te pomyje, które wylewasz na innych? Że ta „groźba”, którą dostrzegłeś, to twoja obawa, że ktoś kiedyś zrozumie, jaki jesteś? - pisał Matczak.
- Nie licz na to, że odwołam to, co powiedziałem. Piszesz publicznie o defekowaniu i podcieraniu się ludźmi. To jest mowa nienawiści i zapewniam cię, że będę ją zwalczał przez uczenie młodych ludzi, że jest ona naruszeniem godności człowieka. Wytłumacz mi, co jest w tym nieetycznego - dziwił się wykładowca.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Kultura