Na liście dłużników upadłego SKOK Wołomin znajduje się nazwisko Bartłomieja Misiewicza. Były rzecznik MON miał poręczyć należności za kolegę, a potem nie spłacić pożyczki - ujawniła "Rzeczpospolita". Sam Misiewicz potwierdził te informacje - ocenił też, że to ciąg dalszy nagonki medialnej.
W kwietniu 2013 roku Bartłomiej Misiewicz był szerzej nieznanym asystentem posła Antoniego Macierewicza. Pracował w zespole parlamentarnym ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. W tym czasie Jakub G., kolega szkolny Misiewicza z Łomianek, zaciągnął pożyczkę w SKOK Wołomin na ponad 15 tys. złotych. Dług miał zostać spłacony w ciągu półtora roku. W parabanku za pożyczkobiorcę poręczył wekslem in blanco... późniejszy rzecznik MON.
MON obdarowało Misiewicza pamiątkową monetą. "To forma osobistego podziękowania"
SKOK nigdy pieniędzy od Jakuba G. nie odzyskał. Parabank z Wołomina upadł w 2014 roku, pozostawiając 3 mld złotych zobowiązań. Wiadomo po latach, że kontrolę nad biznesem roztoczyli oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych. Była to piramida finansowa, która wyprowadzała grube miliony z pożyczek i kredytów hipotecznych. SKOK Wołomin próbuje odzyskać należności od dłużników. I umieścił na liście Bartłomieja Misiewicza.
Były współpracownik ministra Macierewicza poprosił syndyka, by usunął go z rejestru dłużników w Biurze Informacji Kredytowej. Ten odmówił i Misiewicz będzie widniał tam przez 5 lat. Według "Rzeczpospolitej", Misiewicz unikał przez trzy lata spłaty pożyczki w SKOK-u, podczas gdy był żyrantem umowy. Dług uregulował drugi z poręczycieli, Michał Ł.
Misiewicz odszedł z Polskiej Grupy Zbrojeniowej "za porozumieniem stron"
Obecnie Bartłomiej Misiewicz prowadzi prywatną działalność po odejściu z szeregów MON. Doradza zarządowi Telewizji Republika. Były rzecznik resortu obrony odniósł się do tekstu "Rzeczpospolitej" na Twitterze:
- Co to za zarzut wobec mnie, że poręczyłem komuś pożyczkę w banku, a ten ktoś okazał się nierzetelny? Sam miałem dwie pożyczki w SKOK, które w całości w 2016 r. spłaciłem. Wygląda mi to na zwykłą kontynuację nagonki. Notabene po co to całe RODO? - odpowiedział "Rzeczpospolitej" Misiewicz.
Źródło: "Rzeczpospolita"
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Gospodarka