Po konferencji prasowej kandydata PO na prezydenta Warszawy, doszło do spięcia między nim, a reporterem TVP INFO. Rafał Trzaskowski poprosił dziennikarza o podanie imienia i nazwiska. Pracownik mediów publicznych odszedł oburzony.
Trzaskowski kontra Kłeczek
- Nazwisko? To sobie pan wygoogluje i sprawdzi - stwierdził Miłosz Kłeczek, zapytany przez Trzaskowskiego o imię i nazwisko. Dziennikarz TVP INFO pytał polityka PO o kontrowersyjny spot sprzed dziewięciu lat. Z relacji posła Cezarego Tomczyka wynika, że Kłeczek miał również powiedzieć Trzaskowskiemu, że "nie jest wart rozmowy".
- Proszę się przedstawić, bo nie wiem z kim rozmawiam. Proszę się przedstawić, pracuje pan za publiczne pieniądze. Obraził mnie pan - mówił oburzony kandydat PO na prezydenta stolicy. Kłeczek polecił mu, by sprawdził personalia w sieci.- Pana chyba nie ma w Google - stwierdził kandydat PO na prezydenta Warszawy.
- Dalej pan nie odpowie czy usunie pan ten film z Internetu? - pytał reporter TVP INFO.
- Proszę nie być taki wrażliwy. Dlaczego pan obraża dziennikarza TVP? - dodawał Kłeczek. - Jest pan opłacony z publicznych pieniędzy. Manipulujecie cały czas - argumentował Trzaskowski. - Nazwisko i funkcja proszę - rzucił w kierunku dziennikarza.
- Pan jest funkcjonariuszem publicznym? Pan nie jest policjantem, żeby tak do mnie mówić - zakończył zdenerwowany Kłeczek.
Zobacz zajście między dziennikarzem TVP INFO a Trzaskowskim
Trudne relacje między politykami PO a TVP INFO
Miłosz Kłeczek został dziennikarzem TVP INFO w 2016 roku. Wcześniej pracował m.in. dla TVN i Superstacji. Prowadzi relacje z Sejmu i obrad komisji śledczej ds. Amber Gold. Politycy PO często oburzają się na - ich zdaniem - codzienne manipulacje i stronniczość w programach TVP.
Kilka dni temu Trzaskowski nie wpuścił ekipy mediów publicznych do kampanijnego busa. Politycy opozycji bojkotują m.in. program "Woronicza 17" - w maju wyszli ze studia, narzekając na brak obiektywizmu u Michała Rachonia. Adam Szejnfeld na znak protestu, wyszedł w czasie audycji "Minęła 20" w TVP INFO, ponieważ nie zgadzał się na określenie "donosy" u prowadzącego. Rachoń nazwał tak wystąpienia polskich polityków w Parlamencie Europejskim.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Kultura