Mieszkańcy Warszawy stanęli w godzinie "W" na rondzie Dmowskiego, by uczcić ofiary Powstania Warszawskiego. Środowiska narodowe nie mogły przejść ulicami stolicy na skutek decyzji prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Syreny w godzinie "W"
O godzinie 17. w Warszawie zawyły syreny na cześć wybuchu powstańczego zrywu. Tłumy bez wyjątku stanęły w minucie ciszy, by upamiętnić heroiczną walkę swoich przodków. Race, patriotyczne koszulki, okrzyki "Cześć i chwała bohaterom", klaksony - tak wyglądało rondo Dmowskiego późnym popołudniem w stolicy.
Na ulicach zebrali się Warszawiacy - rodziny z dziećmi, osoby starsze, młodzież, kibice. Niektórzy mieli ze sobą biało-czerwone opaski, inni flagi. "Każdy pocisk - jeden Niemiec" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" - były to dominujące okrzyki, oprócz "cześć i chwały". Gdy syreny zamilkły, zgromadzeni odśpiewali hymn narodowy, bili brawo. Dzielili się niepowtarzalnym momentem upamiętnienia Powstania Warszawskiego w mediach społecznościowych.
Zablokowany marsz Ruchu Narodowego
Wspólne święto zostało na chwilę przerwane. Marsz środowisk narodowych został zablokowany decyzją prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Narodowcy chcieli udać się Alejami Jerozolimskimi, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na plac Zamkowy. Policja przy rondzie de Gaulle'a zablokowała pochód i rozwiązała zgromadzenie. Komenda Stołeczna Policji oświadczyła, że przedstawiciel ratusza miał pełnomocnictwa Hanny Gronkiewicz-Waltz i musiała zablokować przemarsz.
- Dziękuję wszystkim uczestnikom Marszu, że nie dali się sprowokować po niezrozumiałej decyzji HGW. Obecnie uczestnicy spokojnie przemieszczają się na Plac Zamkowy. Zadaniem Policji jest zapewnienie bezpieczeństwa, a nie uniemożliwianie spokojnego oddania hołdu Powstańcom - napisał minister Joachim Brudziński.
Według szefa MSWiA, powodem miała być koszulka jednego z uczestników z sierpem i młotem. - Powód moim zdaniem "totalnie od "czapy". Mam nadzieję, że nie chodziło o wywołanie kolejnej awantury - dodał w sieci Brudziński.
Oburzenia interwencją policji nie ukrywał Robert Winnicki, przedstawiciel narodowców. - W Warszawie ratusz rządzony przez HGW w porozumieniu z MSW zarządzanym przez ministra Brudzińskiego zablokował Marsz Powstania Warszawskiego. Ratusz rozwiązał zgromadzenie bez podania przyczyn, a policja "przypadkiem" stała w miejscu łatwym do zablokowania - stwierdził.
Ratusz odpowiada, że środowiska narodowe propagowali niedozwolone symbole i dlatego zablokowano marsz. Rzecznik prezydent miasta, Bartosz Milczarczyk, wskazał na symbole celtyckie i "rzeczy, które wprost nawiązują do organizacji propagujących niedozwolone treści".
Polecamy: Piechotkowie - powstańcza młoda para, która zbudowała kraj
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka