Były minister finansów w rządzie PO-PSL zeznawał przed komisją ds. Amber gold. W trakcie obrad komisji śledczej dochodziło do wielu spięć z przewodniczącą Małgorzatą Wasserman.
Riposty Wassermann
Dziewięciogodzinne przesłuchanie Rostowskiego obfitowało też w wiele wymian zdań między świadkiem, jego pełnomocnikiem Markiem Chmajem a politykami PiS.
- Próbuje pan podważyć zaufanie do mnie, ale ja, w przeciwieństwie do pana, nie okłamałam ludzi z mównicy sejmowej, nie napisałam nieprawdy w raportach dot. Amber Gold - zwróciła się do b. szefa MF, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) w reakcji na jego słowa, że nie może mieć do niej pełnego zaufania.
Z kolei komentując słowa świadka, że gdyby urzędy skarbowe egzekwowały prawo wobec Marcina P., to ten zatrudniłby bardzo sprawnego księgowego, Wassermann stwierdziła: "koniec tych bzdur".
Podczas swobodnego oświadczenia Rostowski powiedział: - Ja tylko chcę powiedzieć, że wtedy, kiedy Platforma Obywatelska rządziła, kiedy ja i wielu kolegów piastowaliśmy wysokie funkcję w państwie, to dla nas najważniejszą podstawą działania nasze była konstytucja, ustawy zgodne z tą konstytucją i praworządność. Tego niestety dzisiaj nie można powiedzieć.
Arabski nie stawi się przed komisją Amber Gold. W kolejce przesłuchanie Janickiego
W odpowiedzi na te słowa przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) odpowiedziała: "a dla nas najważniejsze jest to, żeby był porządek, żeby była uczciwość, sprawiedliwość, żeby przestępcy byli w więzieniach, a ludzie niewinni nie dostawali politycznych wyroków". Rostowski powiedział na to, że "aby to było możliwe potrzebna jest praworządność".
Chmaj, pełnomocnik Rostowskiego
Z kolei podczas innej z wymian zdań Marek Chmaj zwrócił się do członków komisji z PiS, by przestrzegali przepisów ustawy. - Przypominam pani, pani przewodnicząca, że składała pani ślubowanie poselskie, na podstawie artykułu 104 i zobowiązała się pani do przestrzegania konstytucji i obowiązującego prawa RP - mówił pełnomocnik Rostowskiego.
- Panie mecenasie, a ja panu przypominam - jak pan tak często i chętnie zabiera głos - gdzie pan był, jak było 17 członków TK? Nie widziałam, by pan wyszedł do TVN lub gdziekolwiek indziej i mówił: szanowna Platformo, z którą czuję się tak bardzo związany, łamiecie konstytucję wprost. Koniec tematu - zwróciła się do niego Wassermann.
Wątek Jana Rostowskiego pojawiał się w zeznaniach innych świadków, którzy stawili się przed komisją. O spotkaniu z ministrem mówił m.in. Andrzej Parafianowicz, były wiceminister finansów i Główny Inspektor Informacji Finansowej. Przyznał, że Rostowski zainteresował się Amber Gold ze względu na samoloty linii OLT Express. Politycy mieli rozmawiać w kwietniu 2012 r., na lotnisku. - Widać było, że Rostowski interesował się tematem - relacjonował Parafianowicz.
Sławomir Nowak przed komisją ds. Amber Gold. Utarczki i niepamięć świadka
Marek Chmaj i Małgorzata Wassermann, fot. PAP/Rafał Guz
Notatka Krzysztofa Bondaryka
W toku przesłuchania Rostowski poinformował, że o istnieniu Amber Gold dowiedział się z notatki ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, która 24 maja 2012 r. została wysłana do najważniejszych osób w państwie m.in. do ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego czy ministra finansów.
Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express, oraz że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
- Ta notatka bardzo mnie zaniepokoiła - oświadczył świadek, dodając, że był zaniepokojony rozbudową należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express.
Michał Tusk przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Co zeznał syn premiera?
W trakcie przesłuchania Rostowski poinformował, że o firmie należącej do Marcina i Katarzyny P. i o tym, że należące do nich linie lotnicze mogą upaść, poinformował ówczesnego premiera Donalda Tuska 29 maja 2012 r. - Powiedziałem mu, że dostałem tę notatkę i że bardzo się obawiam, że skoro piramida finansowa jest ściśle powiązana z tą bardzo dużą i wydaje się dynamicznie rozwijającą linią lotniczą, to jest tutaj duże zagrożenie dla wielu ludzi - relacjonował rozmowę z Tuskiem.
Odpowiadając na kolejne pytania świadek powiedział, że przed tą rozmową ówczesny premier nie wiedział o notatce szefa ABW. - Jaka była reakcja premiera na to? - dopytywał Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15). - Przyjął to z dużą troską - odparł świadek. - Było widać, że jest tym zaniepokojony - dodał.
Rostowski zapewniał ponadto, że o tym, iż w syn premiera - Michał Tusk współpracuje z OLT Express "bardzo późno" i "prawdopodobnie z prasy".
Rostowski tłumaczył też, że po zapoznaniu się z notatką ABW - 28 maja 2012 r. - wezwał do siebie b. wiceszefa MF, który był jednocześnie Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej Andrzeja Parafianowicza.
Rostowski nie interesował się Amber Gold?
- Z mojego punktu widzenia problem nie polegał na tym ile podatku oni są winni. Problem polegał na tym, że było OLT, które mogło upaść i spowodować bardzo poważne problemy dla ludzi, którzy nie mogliby wrócić do kraju - stwierdził Rostowski. Dodał, że później okazało się, że większość lotów przewoźnika odbywała się po kraju.
- Już było wiadomo, że jeżeli jest to piramida finansowa, to jest to działalność przestępcza i to było najważniejsze - odparł. Dodał, że właśnie z tego powodu polecił ministrowi Andrzejowi Parafianowiczowi, by ściśle w tej sprawie współpracował z ABW.
- I niczym więcej się pan już nie interesował w tej sprawie? - dopytywała Wassermann. - Do upadku Amber Gold nie interesowałem się tą sprawą - odpowiedział Rostowski. Tłumaczył przy tym, że w tamtym czasie Europa była "na krawędzi katastrofy, a w Polsce nastąpiło ostre spowolnienie, które odbiło się na pogorszeniu stanu finansów publicznych. - Minister finansów głównie zajmował się tymi sprawami, i skoro miał bardzo kompetentnego zastępcę, który tym się zajmował, to jemu to zostawił - wskazał.
Rola wiceministra Andrzeja Parafianowicza
Poseł PiS Bartosz Kownacki pytał świadka, w jakich okolicznościach wiceministrem finansów został Andrzej Parafianowicz, który nadzorował urzędy skarbowe i kto go zarekomendował na stanowisko w MF. - Zarekomendował go gen. Bondaryk, ale jak go zarekomendował, to ja sprawdziłem jego historię zawodową i on był świetnym ekspertem od nadzoru finansowego w Głównym Inspektoracie Nadzoru Bankowego w NBP, przeprowadził sanację wielu banków i dlatego uważałem, że jest bardzo dobrze kwalifikowaną osobą na to stanowisko - odpowiedział Rostowski.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann dopytywała świadka czy pytał swojego zastępcę Andrzeja Parafianowicza, w którym urzędzie skarbowym zarejestrowany jest Amber Gold, czy płaci podatki i jakie ma obroty. - Nie - odparł krótko Rostowski.
Poseł apeluje do "księżniczki Amber Gold"
Parafianowicz przyznał przed komisją, że 2 listopada 2011 r. ówczesny szef KNF Andrzej Jakubiak poinformował go o problemie z Amber Gold. - Z tego co pamiętam, mówił mi o narastającym problemie, zwłaszcza w kontekście braku reakcji prokuratury na składane zawiadomienia. Sugerował, czy służby skarbowe nie mogłyby przyjrzeć się temu tematowi - mówił Parafianowicz.
- Co zrobił minister Parafianowicz po tej wiedzy jaką uzyskał od pana Jakubiaka? - pytała Rostowskiego szefowa komisji śledczej. - Nie wiem co zrobił, wiem tylko jakie były skutki. Skutki były takie, że I Urząd rozpoczął nareszcie, po de facto trzech latach kontrolę w Amber Gold - odparł Rostowski. - Czy mógł zrobić coś innego, czy zrobił coś innego - nie wiem. Pani mogła skorzystać z wczorajszego przesłuchania, aby go zapytać i nie skorzystała pani - dodał świadek.
Działanie urzędu skarbowego w Gdańsku
Przewodnicząca komisji zapytała świadka, czy wie, gdzie rozliczali się szefowie Amber Gold Marcin i Katarzyna P. Rostowski odpowiedział, że nie wie. Dopytywany, czy wie, kiedy został sformułowany na piśmie wniosek, aby przeprowadzić postępowanie wyjaśniające, czy małżonkowie P. mają nieujawnione źródła dochodu, Rostowski odpowiedział, że nie wie. Wassermann przypomniała, że był to 14 lutego 2012 r.
Posłanka PiS zwróciła uwagę, że I Urząd Skarbowy w Gdańsku w 2011 roku odnotował zakup przez AG udziałów w spółkach za 62,5 mln zł, zakup nieruchomości za 40 mln zł i ok. 80 pojazdów zarejestrowanych w 2011 r. na Amber Gold. - Musi pan przyznać, że takie informacje szokują w obliczu tego, że te spółki nie składają żadnych deklaracji, nie składają CIT-u. W związku z powyższym, skąd te 100 mln zł (suma za zakup udziałów w spółkach i zakup nieruchomości) - pytała przewodnicząca. Rostowski odpowiedział na to, że "są jeszcze inne możliwości, dlatego uważam, że pani cała teza jest niesłuszna". - Samochody i nieruchomości kupuje się z przychodów, a nie z zysków, więc to, że nie składali oczywiście było nie do przyjęcia, ale to nie znaczy, że nie mogli mieć środków, aby kupić samochody, nieruchomości itd - mówił.
Czytaj też: Marcin P. przed komisją śledczą: był parasol ochronny nad Amber Gold
Przesłuchanie Rostowskiego przed komisją ds. Amber Gold, fot. PAP/Rafał Guz
Wassermann mówiła, że jeżeli urząd skarbowy ma podatnika, który się nie rozlicza, a wskazuje na majątek 100 mln zł, to powinno wzbudzić wątpliwości, a tu trzy lata urząd skarbowy nie zastosował wobec P. żadnej sankcji, choćby z Kodeksu karno-skarbowego. - Wtedy by zobaczył, że jest wielokrotnie karany i złożyłby akt oskarżenia, co skutkowałoby natychmiastowym wnioskiem do KRS o wykreślenie go, jako członka zarządu tych spółek (...) To jest pierwsza możliwość, kiedy urząd mógł zahamować tę działalność - stwierdziła.
- Zgadzam się z panią, że gdyby działania urzędów skarbowych były prawidłowe od początku działania Amber Gold, to gdyby P. (...) działał w taki sposób, w jaki działał, to znaczy, że wielu dokumentów w ogóle nie tworzył, w sposób bardzo (....) nieprofesjonalny prowadził zaplecze tego swojego wielkiego oszustwa, to gdyby urzędy działały prawidłowo od samego początku, to on miałby ten problem, o którym pani mówi. I dlatego byłem tak zszokowany, tym, że w III urzędzie i w I urzędzie przez pierwszy rok nic się w sprawie Amber Gold nie działo - odpowiedział jej Rostowski.
I kontynuował: - Niemniej jednak śmiem przypuszczać, że gdyby urzędy działały prawidłowo, to on by dostosował swoje przestępcze działanie". Rostowski przyznał jednocześnie, że "dwa urzędy (skarbowe) źle działały. - Wszystkie - wtrąciła Wassermann. - Właśnie tu się nie zgadzamy, że trzy urzędy źle działały, nie zgadzamy się co do trzeciego - zareagował Rostowski.
Przewodnicząca zapytała, czy skoro był dokument o postępowaniu wyjaśniającym dot. majątku małżonków P., a kontrola do upadłości nigdy nie została przeprowadzona, to czemu istniało przekonanie, że b. naczelnik I Urzędu Skarbowego w Gdańsku Violetta Gorecka dobrze pełniła swoje obowiązki. Rostowski odpowiedział, że do 30 sierpnia 2012 r., kiedy odbyła się w Sejmie debata na temat Amber Gold nie wiedział o nieprawidłowościach. Wówczas z mównicy sejmowej b. szef MF zwolnił dwóch naczelników urzędów skarbowych w Gdańsku.
Wassermann do Rostowskiego: Koniec tych bzdur
- Fundamentalny błąd w pani tezie jest następujący: pani zakłada, że piramida Amber Gold upadłaby szybciej, gdyby urzędy skarbowe, służby skarbowe bardziej konsekwentnie egzekwowały powinności papierowe, albo nawet finansowe, od Amber Gold. Ja zasadniczo z tą tezą się nie zgadzam, dlatego, że jestem przekonany, że człowiek taki jak Marcin P. - bardzo przebiegły, gdyby był przyciskany, to zatrudniłby przestępczego, ale bardzo sprawnego księgowego, który by mu te wszystkie papiery przygotowywał i urzędu skarbowe by te wszystkie obowiązki papierowe dostawały od Amber Gold i jeszcze w dodatku dostawałyby pieniądze.
Tutaj tkwi zasadniczy błąd w tezie pani przewodniczącej i posłów PiS. Zakładacie, że takie działanie ze strony urzędów skarbowych, jakkolwiek by nie było naganne i jakkolwiek by nie było niesłuszne, to prawidłowe działanie doprowadziłoby do szybszego ukrócenia piramidy. Obawiam się, że mogło być dokładnie odwrotnie - mówił Rostowski.W odpowiedzi Wassermann powiedziała: "koniec tych bzdur". Dodała, że to nie są odpowiedzi na pytania.
Rostowski stwierdził, że "absolutnie nie akceptuje stwierdzenia, że takie działania służb, mimo, że powinny mieć miejsce, spowodowałyby szybszy upadek Amber Gold". Jak dodał, "P. by się przygotował, wszystkie papiery by przekazywał" i płacił podatki. Jak stwierdził, wówczas "jeszcze później urzędy by się zorientowały, co się dzieje".
Zobacz fragment wystąpienia Jana Rostowskiego w Sejmie
Źródło: PAP/TVP INFO
Instytucje zawiodły
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał świadka, m.in. o to, na czym polegał "defekt prawny", który sprzyjał temu, że Amber Gold pozostawało "całkowicie poza nadzorem bankowym". - Nie było defektu prawnego; nie widzę tutaj defektu prawnego - odpowiedział świadek.
Tłumaczył, że prawo bankowe zakazuje przyjmowania depozytów przez instytucje, które nie są licencjonowane i nadzorowane przez KNF. - To było ewidentne dla przewodniczącego (KNF, Andrzeja) Jakubiaka i powinno być ewidentne dla pani prokurator (Barbary) Kijanko, że Amber Gold kłamie - mówił b. szef MF. - Ona tego nie rozumiała, mówiła, że nie ma znamion łamania prawa - dodał. Prok. Kijanko to pierwsza prokurator, która - w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz - zajmowała się sprawą spółki Amber Gold po złożeniu pod koniec 2009 r. zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego.
- Amber Gold nie mógłby funkcjonować, gdyby prokuratura podjęła stosowne środki - kontynuował Rostowski. - Skoro to nie aparat skarbowy był zdolny do tego, żeby powstrzymać Amber Gold, to czyli kto był zdolny, który z elementów aparatu państwa? - pytał poseł Nowoczesnej. - Prokuratura, policja, potem ABW - odparł świadek. Dodał, że urzędy skarbowe nie są od tego, aby ukrócać piramidy finansowe, to nie jest zadanie urzędów.
Dopytywany, które instytucje - w jego ocenie - zawiodły, świadek odpowiedział: - Różne instytucje nie zadziałały tak, jak powinny. Na pierwszym miejscu uważam, że prokuratura. Także UOKiK, który akceptował te kontrakty Amber Gold na lokaty. - Była cała seria różnych rzeczy, które się stały, m.in. bardzo poważne zaniechania - ja uważam - dwóch urzędów skarbowych - dodał w innej części przesłuchania.
Trybunał Stanu dla Rostowskiego?
Zembaczyński pytał też Rostowskiego, czy według niego b. szef Amber Gold był "słupem" oraz skąd miał pieniądze na prowadzenie firmy. Rostowski odpowiedział: "nie wiem, czy był +słupem+, nie wiem, skąd miał pieniądze". Pytany, czy są mu znane informacje, jakoby ktokolwiek trzymał parasol ochronny nad Marcinem P., Rostowski temu zaprzeczył.
Wiceszef komisji Jarosław Krajewski (PiS) pytał więc Rostowskiego, czy ma poczucie odpowiedzialności za brak właściwych działań instytucji państwowych w tej sprawie oraz, czy ma coś do powiedzenia osobom pokrzywdzonym w wyniku działalności Amber Gold.
- Bardzo żałuję, że te osoby straciły pieniądze, ale nie uważam, że działania np. organów skarbowych, mimo że tam były bardzo poważne zaniedbania, gdyby tych zaniedbań nie było, ukróciłyby albo uniemożliwiłyby to oszustwo na bardzo znaczącą skalę - odpowiedział b. szef MF.
- Oczywiście mam wielkie współczucie dla tych ludzi, ale mimo waszych tez, nie uważam, że inne działanie uniemożliwiłoby rozwój tej piramidy, tego oszustwa, ani nawet koniecznie ukróciłyby - dodał Rostowski.
Zembaczyński dopytywał Rostowskiego, czy nie obawia się, że zostanie postawiony przed Trybunał Stanu. On odpowiedział: "absolutnie nie".
źródło: PAP, wideo TVN24/x-news
KJ, ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka