13 lipca minęła dokładnie 10. rocznica tragicznej śmierci prof. Bronisława Geremka. Rafał Trzaskowski postanowił wspomnieć o słynnym polityku i byłym doradcy "Solidarności". Zamiast jednak o Geremku, więcej napisał o sobie.
Kandydat PO na prezydenta Warszawy przypomniał, że był uczniem byłego dyplomaty w Kolegium Europejskim w Natolinie. Jak dodał, zajęcia odbywały się w języku francuskim. "Mój ówczesny francuski nie pozwolił na oratorskie popisy i zmusił do wypowiedzi chłodnej, precyzyjnej i oszczędnej" - nie omieszkał podkreślić swoich walorów Trzaskowski.
"Profesor lubił konkret. Pamiętam, że referowałem credo Edgara Morina z „Penser l’Europe”. Czułem się, jakbym zdawał egzamin życia u biblijnego patriarchy z obrazów Rembrandta. Książkę zrozumiałem 10 lat później" - dodał poseł PO. Internautów, którzy zamierzają oddać głos na Trzaskowskiego, najbardziej dobiła końcówka jego narcystycznego wpisu.
"Kiedy w 2015 roku wręczałem Edgarowi Morinowi nagrodę na szczycie ministrów europejskich Trójkąta Weimarskiego w Paryżu, miałem nieodparte wrażenie, że z obrazów zawieszonych na ścianie pałacu przy Quai d’Orsay spogląda na mnie lekko rozbawiony profesor. A jednak warto było czytać Morina" - zakończył Trzaskowski wspominać Bronisława Geremka. Na zmasowaną odpowiedź nie musiał długo czekać. Kandydat PO spotkał się z lawiną krytyki zarówno ze strony zwolenników prawicy, jak i swojej partii.
"Otóż pisze Pan, że otrzymał najwyższą ocenę na roku, jednocześnie dodając, że referowaną książkę zrozumiał Pan dopiero 10 lat później. Czyli w chwili egzaminu jej Pan nie rozumiał, czego Pan Geremek nie zauważył. To oznacza, że albo ta Akademia była farsą, albo Pan profesor Geremek był bardzo słabym nauczycielem" - zauważył Marek.
"Jeszcze parę takich wypowiedzi (vide również sławetne "wszystko, co tak dobrze wygląda w moim CV, zawdzięczam sobie”) i wybory będzie Pan miał z głowy. Radziłabym odrobinę więcej styczności z ziemią. I ze swoimi wyborcami, a przypominam, że w Warszawie nie mieszkają same elity intelektualne" - ostrzega Trzaskowskiego na Facebooku Joanna.
"Przecież to doskonały pretekst do kpiny. W taki sposób chcecie wygrać wybory w Warszawie? Nie jestem trollem ani żadnym innym internetowym stworem. Mieszkam w Warszawie od zawsze. Kocham to Miasto i naprawdę ostatnie co chciałabym dla mojego Miasta to rządy Patryka Jakiego. Ogarnijcie się, prowadzący tego fanpage. Komunikujcie się pięknym językiem polskim, kulturalnie, ale bez zadęcia i poczucia wyższości. Póki co Pan Trzaskowski jest jeszcze moim wyborem, ale już i mnie powoli zaczyna to wszystko irytować" - napisała Aneta, zdeklarowana zwolenniczka Platformy Obywatelskiej.
"Głosowanie na Pana z rozsądku i strachu przed PiS staje się z dnia na dzień coraz trudniejsze" - ocenił Michał.
"Piękny wyczyn, Panie Rafale! Podręcznikowy przykład tego, jak rocznicę śmierci wybitnej osoby przekuć w promocję własnej osoby! Chapeau bas" - krytykował Trzaskowskiego Krzysztof. Takich wpisów pojawiło się dziesiątki.
Kandydat PO na prezydenta Warszawy nikomu jednak nie odpisał. Nie usunął również swojego wpisu z Facebooka.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka