Posłowie partii rządzącej złożyli w Sejmie projekt zmian w kodeksie wyborczym. Główną nowością w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie ustalona z góry liczba mandatów w poszczególnych okręgach wyborczych. PiS chce, by zostało w nich wybranych co najmniej trzech europosłów.
- Jeżeli chcemy, żeby Polacy chodzili głosować w wyborach, to musimy im zagwarantować, że te wybory będą jasne, proste, czytelne, a przede wszystkim sprawiedliwe - tłumaczy projekt zmian w ordynacji wyborczej poseł wnioskodawca, Artur Zasada. Obecnie jest 13 okręgów wyborczych w wyborach do europarlamentu. Liczba mandatów jest ustalana metodą d'Hondta w skali całego kraju, ale po przeliczeniu głosów w systemie proporcjonalnym. Ordynacja wyborcza nie określa, ilu europosłów ma otrzymać mandat w danym okręgu.
W projekcie PiS jest mowa o dokładnej liczbie eurodeputowanych, którzy zostaną wybrani w okręgach. Partia rządząca wprowadzi zmianę: będzie to minimum trzech polityków, startujących w wyborach. W nowelizacji ordynacji wyborczej znalazł się pomysł ustalania liczby europosłów według jednolitej normy przedstawicielstwa. To, ilu z nich trafi do europarlamentu, zależeć będzie od podziału aktualnej liczby wyborców w kraju przez przyporządkowaną Polsce liczbę posłów do Parlamentu Europejskiego. Obecna kadencja to 51 polskich eurodeputowanych.
To nie koniec. W każdym okręgu, liczba wyborców zostanie podzielona przez wspomniany iloraz, czyli jednolitą normę przedstawicielstwa. W taki sposób dowiemy się, ile dokładnie mandatów przypadnie w danym okręgu. Oznaczać to może również problemy dla mniejszych ugrupowań.
Oburzenia nowym pomysłem posłów PiS nie ukrywał Krzysztof Bosak. Jego zdaniem, zmiany w ordynacji wyborczej działają na korzyść dużych partii - w tym Platformy Obywatelskiej:
Podobne wrażenia ws. "wycięcia" z szansy otrzymania mandatów małych ugrupowań, ma również dziennikarz TVN24, Konrad Piasecki.
Poseł PiS, Artur Zasada, twierdzi, że nowelizacja będzie zapobiegać zjawisku "głosu wędrującego" - gdy liczba głosów wyborców w okręgu nie przekładała się na zdobycie mandatu. - Dzięki naszym zmianom wyborca, idąc do wyborów, będzie wiedział ilu posłów w jego okręgu wyborczym będzie wybieranych. Dzisiaj tego nie wie, dzisiaj ta liczba nie jest z góry ustalona – zależy od rozkładu głosów - stwierdził.
PiS chce wyeliminować proceder, w którym wyborca, głosując na kogoś w danym okręgu, tak naprawdę przybliża do uzyskania mandatu kandydata w innym, większym. - Przy naszej propozycji, wyborca ma pewność tego, że z danego okręgu wyborczego będą jego przedstawiciele w Parlamencie Europejskim - dodał Zasada.
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka