Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji otrzymała ponad 30 skarg w związku "w związku z mową nienawiści i pogardą wobec osób homoseksualnych" w sobotnim programie "Studio Polska" w TVP Info.
Posłanka Nowoczesnej Monika Rosa, która również złożyła skargę do KRRiT, poinformowała, że w programie "Studio Polska" nadanym przez TVP Info 9 czerwca, w dniu kiedy ulicami Warszawy przeszła Parada Równości uczestnicy programu wypowiadali się o osobach homoseksualnych używając określeń: "zboczeńcy", "zezwierzęceni", "rzesza nieszczęśliwych ludzi", "wypaczanie modelu rodziny".
Padały też argumenty o tym, że to rodzice narzucają dzieciom homoseksualizm, aby mieć „różne przywileje”, inni przekonywali, że homoseksualistom „nie wychodzi z dziewczyną, więc próbują z chłopakiem i odwrotnie”, sugerując tym samym, iż orientacja seksualna człowieka jest kwestią wyboru. Jeden z siedzących na widowni mężczyzn ostrzegał przed związkami partnerskimi, ponieważ - jak twierdził - znajomy lekarz opowiadał mu, że w tych związkach rodzą się dzieci z „głowami większymi od tułowia”.
Rosa zauważyła, że, ani Magdalena Ogórek, ani Jacek Łęski, którzy prowadzili program, nie zaprotestowali "wobec tych obraźliwych, krzywdzących, homofobicznych wypowiedzi". - Takie sformułowania są niedopuszczalne, a ich akceptacja stanowi złamanie obowiązków ciążących na nadawcy - oświadczyła posłanka.
Posłanka domaga się wszczęcia postępowania kontrolnego i nałożenia kary pieniężnej na TVP.
W skardze do KRRiT posłanka Nowoczesnej wskazała, że na publicznym nadawcy, jakim jest TVP, ciążą szczególne zobowiązania wynikające z ustawy o radiofonii i telewizji: audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub dyskryminujących ze względu na rasę, niepełnosprawność, płeć, wyznanie lub narodowość.
Nadawca publiczny zobowiązany jest także do kierowania się w opracowaniu materiałów odpowiedzialnością za słowo i dbałością o dobre imię telewizji i radiofonii publicznej. Ponadto, programy publicznej radiofonii i telewizji powinny rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju, i za granicą.
Zdaniem Rosy, we wszystkich tych przypadkach TVP naruszyła zobowiązania, a wypowiedzi nt. osób homoseksualnych, które padły w programie "Studio Polska" są "rażącym przykładem naruszenia standardów i ustawowych obowiązków TVP", a także "były one niezaprzeczalnie przykładami mowy nienawiści i pogardy".
Jak wskazała, wypowiedzi te zostały pozostawione bez komentarza, co powoduje, że widzowie odbierają je jako stanowiska promowane przez nadawcę misyjnego. To z kolei - zdaniem Rosy - wpływa na wzrost poparcia dla tego typu postaw wśród Polaków.
Postawę prowadzących program skrytykowała również była dziennikarka, posłanka PiS, a obecnie członkini Rady Mediów Narodowych, Joanna Lichocka.
- Brak kontry do wygłaszanych opinii dowodzi tego, że prowadzący nie panowali nad programem. Warto pamiętać, że obecni w studiu prowadzący program nie są tylko uzupełnieniem dla mikrofonu. Natomiast bycie dziennikarzem to także pełnienie funkcji publicznej, a co nie oznacza zgody i milczącej akceptacji na obrażanie innych - tłumaczy w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Joanna Lichocka. Zaznacza, że RMN nie jest organem, który może pochylić się nad programem, bo te kompetencje należą tylko do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
- Na audycję „Studio Polska” z dnia 09.06.2018 r. KRRiT otrzymała 33 skargi, ale nadal wpływają nowe. Dotyczą one wypowiedzi, które zdaniem skarżących były obraźliwe wobec osób o orientacji homoseksualnej – powiedziała Karolina Czuczman z zespołu rzecznika prasowego KRRiT. Do składania skarg oprócz Nowoczesnej zachęcało także na swoim fanpage’u na Facebooku Stowarzyszenie "Miłość nie wyklucza".
TVP przesłała do redakcji Wirtualnemedia.pl oświadczenie, w którym podkreśla, że „Studio Polska” jest programem "bez cenzury i bez żadnych ideowych ograniczeń". "Taka formuła programu (z udziałem publiczności) powoduje, że zdarzają się w nim wypowiedzi kontrowersyjne, bardzo krytyczne, niekiedy skrajne" - tłumaczy centrum informacji TVP. Telewizja Polska stoi na stanowisku, że Ogórek i Łęski reagowali na obraźliwe komentarze, poprzez apelowanie o kulturę słowa oraz przekazywanie głosu innej osobie na widowni, która odpowiadała na inwektywę.
"Natychmiast po wypowiedzi, w której pojawiło się słowo „zboczeńcy” przekazali głos gościowi, który krytycznie skomentował takie sformułowanie" - wyjaśnia TVP. Prowadzący nie skomentowali jednak tej wypowiedzi, a później ten sam mężczyzna ponownie otrzymał prawo głosu i wypowiadał kontrowersyjne komentarze.
"Przypisywanie złych intencji prowadzącym program, a tym bardziej TVP S.A. jako nadawcy, jest w tym kontekście nieuprawnione i bezpodstawne" - czytamy w oświadczeniu centrum informacji TVP.
Głos na Twitterze zabrała też Magdalena Ogórek.
Jakie jest Wasze zdanie? Czy prowadzący powinni cenzurować wypowiedzi uczestników programu, czy też pozwolić im swobodnie wyrażać swoje poglądy?
źródło: PAP, wirtualnemedia.pl
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Kultura