- Ci ludzie chcą nas skłócić, nie możemy dać się podzielić - mówił Lech Wałęsa do protestujących rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie. Były prezydent za nadrzędny cel uznał odsunięcie PiS od władzy.
- Wam się należy, trzeba wam dać - przekonywał Wałęsa opiekunów, którzy od ponad miesiąca domagają się świadczeń od rządu w wysokości 500 złotych w gotówce. Protestujący mówili o dramacie swoich dzieci, o tym, jak ciężko jest im przeżyć. Były prezydent położył nacisk na politycznych relacjach z Jarosławem Kaczyńskim i obozem władzy.
- Wiem, jak zniszczyć PiS. Dlatego oni mnie zwalczają. Błyskawicznie ich zniszczę - zadeklarował Wałęsa. Zapytany przez protestujących, co zrobiłby na ich miejscu, wyjaśnił: - Zwróćcie się do górników o pomoc. To po pierwsze. Po drugie wam się należy. Mnie nie musicie przekonywać - stwierdził Wałęsa. Jego zdaniem, sytuacja niepełnosprawnych wynika z polityki "dzielenia", która zapanowała od czasu rządów Jana Olszewskiego. - Ja o was nie zapomniałem, chociaż za mało zrobiłem - dodał.
Wałęsa stwierdził, że nie zajmował się dogłębnie sytuacją materialną osób niepełnosprawnych, bowiem zbyt dużo czasu pochłaniało mu przejmowanie władzy po Wojciechu Jaruzelskim. Iwona Hartwich zaproponowała wraz z inną matką byłemu prezydentowi, by skorzystał z materaca i został przez jakiś czas w Sejmie. Wałęsa odmówił.
- Chcę z wami zwyciężać, a nie siedzieć! Po co mi to mówicie?! Oni z PiS chcą, żebym siedział. Dziś muszę być w Puławach, tam mam wielkie spotkanie. Nie mogę wam odmówić, tak samo nie mogę w Puławach odmówić - odpowiedział były przywódca "Solidarności". - Oni mi tak poderwali autorytet...straciłem stocznię, straciłem "Solidarność". I zrobili ze mnie agenta - zaznaczył. Protestujący mówili o swojej sytuacji i postulatach, Wałęsa koncentrował się na politycznych różnicach z obozem Jarosława Kaczyńskiego.
- Możecie zwyciężać, jak Powstanie Warszawskie. Ja na Waszym miejscu znalazłbym górników i innych. Oni biorą nas na solidarnościowe transparenty i wy nie będziecie dalej [protestować - przyp. red.] - powtarzał Wałęsa. - My walczymy o godność rodzin niepełnosprawnych - powiedziała jedna z matek. - Nie powtarzajcie tego w kółko! - prosił były prezydent.
- Rozbroiłem się i nie mam już mocy wykonawczej. Jak znajdziecie sposób walki skuteczny, to proszę dzwonić albo przez Internet - zwrócił się Wałęsa do protestujących. W czasie dyskusji dochodziło do bardzo zabawnych momentów.
Źródło: TVN24/x-news
- Panie prezydencie, za 900 zł po prostu nie wyżyjemy! - Ja zarabiam pięć tysięcy. A żona wydaje sześć - żartował sejmowy gość. Protestujące matki podkreśliły, że obawiają się prowokacji i wyrzucenia ich z terenu Sejmu. Jednocześnie uważają, że warunki pobytu są dobre, nie ma epidemii. - Na razie. Ja tych ludzi znam i wiem, do czego są zdolni - ostrzegał Wałęsa.
- Jesteśmy zastraszani. Boimy się, że ABW wyniesie dziewczynki, a one cierpią na epilepsję - mówiła Iwona Hartwich. - Wy i tak macie łatwiej, niż my za "Solidarności". Walka była perfidna. I jeszcze Sowieci... - wspominał były prezydent. Wałęsa miał również wyrzuty pod adresem protestujących matek, że nie głosowały na niego w wyborach prezydenckich.
Słowo do protestujących w Sejmie. Przed wizytą Lecha Wałęsy
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo