Sąd rodzinny w Manchesterze odrzucił wniosek rodziców Alfiego Evansa o zgodę na przewiezienie chłopca do Włoch w celu dalszego podtrzymywania jego życia. Rodzice złożyli odwołanie od decyzji.
Sąd nie pozwala na wyjazd do Włoch
Podczas wtorkowej rozprawy sądowej rodzice chłopca wnioskowali o wyrażenie zgody na przewiezienie chłopca do Włoch w celu dalszego leczenia w watykańskim szpitalu Bambino Gesu w Rzymie. Włoskie ministerstwo spraw zagranicznych zdecydowało nawet o pilnym nadaniu mu włoskiego obywatelstwa i zapewniło o gotowości przewiezienia go do kraju w dowolnym momencie. Starania o uratowanie dziecka znana placówka pediatryczna podjęła na polecenie papieża Franciszka, który w ubiegłą środę przyjął na audiencji ojca Alfiego.
Przeczytaj: Dwuletni Alfie Evans walczy o życie. Żyje wbrew diagnozie lekarzy
Sędzia z Manchesteru przychylił się do opinii lekarzy, że lot do Włoch byłby zbyt niebezpieczny dla zdrowia dziecka. Zgodził się jedynie przewiezienie chłopca do domu lub hospicjum.
Lekarze: dalsza terapia Alfiego jest "nieludzka"
Opiekujący się z nim zespół medyczny, który reprezentuje przed sądem interesy chłopca, ocenił, że u chłopca doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu, które pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku i czucia, a dalsza terapia "nie jest w jego najlepszym interesie" i może być nie tylko "daremna", ale także "nieludzka".
Jednocześnie szpital zaapelował o "szacunek dla pracowników, a także pacjentów i ich rodzin w tym trudnym czasie", podkreślając, że sytuacja "jest ekstremalnie trudna dla wszystkich, których dotyczy. Łamie serca jego rodziców, ale jest też emocjonalnie trudna dla lekarzy i pielęgniarek zajmujących się jego opieką".
- Naszym głównym priorytetem pozostaje zapewnienie, że Alfie otrzymuje opiekę, na którą zasługuje, aby zapewnić zachowanie jego komfortu, godności i prywatności - napisano, dodając, że takie rozwiązanie "zakłada bliską pracę z rodzicami dziecka Kate i Tomem, którzy spędzają z nim cenny czas".
Według upublicznionego zapisu wyroku wcześniejszej sprawy z lutego br. opinię szpitala poparł także szereg powołanych na biegłych niezależnych lekarzy, w tym tych, którzy zostali skonsultowani na wniosek rodziców dziecka. Jak zwracano uwagę, w wyniku choroby doszło do nieodwracalnych i "katastrofalnych" zmian w mózgu, które wykluczają nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.
Odnosząc się do proponowanego przewozu chłopca do Rzymu, zespół medyczny szpitala miał z kolei wskazywać m.in. na to, że próba przewiezienia dziecka może doprowadzić do jego zapaści w trakcie podróży i bolesnej śmierci, a rzymski szpital mógłby zaoferować jedynie opiekę paliatywną.
Odłączony od aparatury Alfie przetrwał kolejną noc (TVN24/x-news)
Sędzia trzyma stronę lekarzy
Sędzia Anthony Hayden podkreślił jednak, że Alfie "powinien otrzymać opiekę w ostatnich dniach czy godzinach, jakkolwiek długo to będzie trwało, w hospicjum, domu lub na szpitalnym oddziale", prosząc lekarzy o to, aby "kreatywnie i ambitnie, nawet jeśli to daremna nadzieja, rozpatrzyli wszystkie opcje". Jak zdecydował, dalsze decyzje powinny być podejmowane w porozumieniu szpitala i lekarzy z rodzicami chłopca. - To ostatni rozdział w sprawie tego nadzwyczajnego małego chłopca - powiedział.
O ocalenie Alfiego upomniał się prezydent Andrzej Duda. "Trzeba ratować Alfiego Evansa! Po raz kolejny jego dzielne drobne ciało pokazało, że cud życia może być silniejszy niż śmierć. Być może potrzeba jedynie nieco dobrej woli po stronie decydentów. Alfie, modlimy się za Ciebie i za Twój powrót do zdrowia!" - napisał prezydent.
W zgodzie z brytyjskim prawem
W zamieszczonym wraz z komunikatem szpitala krótkim tekście prof. Russell Viner, szef Królewskiego Kolegium Pediatrów i Zdrowia Dziecka, napisał w oświadczeniu, że ze względów prawnych niemożliwe jest komentowanie specyficznej sytuacji Alfiego, ale lekarze uważają, "iż jest istotne, aby opinia publiczna wiedziała, że decyzje o wstrzymaniu lub wycofaniu leczenia dziecka nie są podejmowane z łatwością".
Zgodnie z brytyjskim prawem, lekarze występują jako reprezentanci interesów dziecka, które nie zawsze muszą być zbieżne z opinią rodziców. - W Wielkiej Brytanii mamy to szczęście, że istnieje jasne i pełne empatii prawo, które wspiera nas w podejmowaniu działań i które zakłada trzy sytuacje, w których wycofanie podtrzymującej życie terapii może być rozpatrzone - argumentował Viner.
Jak zaznaczył, są to sytuacje, w których "terapia nie przyniesie lub jest mało prawdopodobne, że przyniesie znaczne przedłużenie życia dziecka", "leczenie może przedłużyć życie, ale wywoła u dziecka nieakceptowalny ból i cierpienie" oraz kiedy "starsze dziecko z ograniczającą zdolności życiowe chorobą wielokrotnie i jasno sugeruje, że nie życzy sobie dalszego leczenia, a jego decyzja ma wsparcie rodziców i lekarzy".
Viner dodał, że takie decyzje są "niestety podejmowane często", a "w znacznej większości spraw decyzja (lekarzy i rodziców) o wycofaniu leczenia jest wspólna i jest rzadkim przypadkiem, kiedy dochodzi do sporu". - To właśnie te sprawy, w których istnieje znaczna różnica zdań przyciągają uwagę mediów - zaznaczył.
Dziecko jest głodzone
Krótko przed publikacją oświadczenia Alder Hey, ojciec Alfiego zamieścił na Facebooku krótki wpis, w którym napisał, że chłopiec "jest od 23 godzin pozbawiony żywności". - W jaki sposób to jest ludzkie, gdzie jest jego godność? - pytał. Wcześniejsze informacje od lekarzy sugerowały, że dziecko otrzymuje tlen i wodę.
Rodzice niespełna dwuletniego Alfiego złożyli odwołanie od decyzji sądu, który odrzucił ich wniosek o zgodę na przewiezienie chłopca do Włoch w celu dalszego podtrzymywania jego życia. Jak poinformował adwokat rodziny, po południu odbędzie się przesłuchanie w sądzie apelacyjnym.
Alfie przebywa w szpitalu Alder Hey w Liverpoolu od grudnia 2016 roku. Cierpi na ciężką, niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną. W poniedziałek wieczorem odłączono go od aparatury podtrzymującej życie.
źródło: PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo