Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz złożył wniosek o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego. To jego reakcja na zjazd i marsz ONR, który odbył się tam niedawno.
Działalność ONR „od wielu lat opiera się na podejmowaniu przedsięwzięć, w których wykorzystuje się retorykę nienawiści rasowej i narodowościowej” - stwierdził prezydent Gdańska w piśmie przesłanym ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze.
Polecamy: PO: zdelegalizować ONR i stowarzyszenie Marsz Niepodległości
14 kwietnia Gdańsk stał się miejscem „bezprecedensowej manifestacji Obozu Narodowo-Radykalnego” - napisał Adamowicz. Działacze tej organizacji najpierw mieli spotkanie w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej, a potem przeszli głównymi ulicami miasta na Długi Targ. Relację z wydarzeń umieścili w mediach społecznościowych.
„Temu zgromadzeniu nadano szczególną oprawę. Uczestnicy maszerowali w wojskowym szyku, w trójkowej kolumnie, byli ubrani w jednolite czarne stroje, niektórzy z nich byli zamaskowani, każdy z manifestantów na długim drzewcu niósł flagę państwową lub zieloną flagę z symbolem falangi. Sposób przemarszu został starannie wyreżyserowany, miał wywoływać określony efekt wizualny, kojarzył się z historycznymi wydarzeniami, wywołał strach i oburzenie” - argumentował prezydent Gdańska.
Adamowicz w swoim wniosku wymienił hasła wznoszone przez sympatyków ONR: „PiS PO jedno zło”, „Śmierć wrogom ojczyzny”, „Ani Unia ani NATO - Polska tylko dla Polaków”, „Jedna Polska Katolicka”, „Wiara, walka, nacjonalizm”.
„Zaistniałe zgromadzenie należy oceniać nie tylko przez pryzmat głoszonych haseł, ale także przez sposób jego przeprowadzenia. Byliśmy świadkami balansowania na granicy jawnego nawoływania do nienawiści oraz głoszenia idei dyskwalifikujących ONR jako stowarzyszenia działającego na rzecz dobra społecznego, a poprzez wizualną część zgromadzenia zauważamy wyraźne konotacje oraz sympatyzację z ruchami faszystowskimi” - napisał Adamowicz.
Konstytucja RP zakazuje istnienia organizacji, których „program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową” - podkreślał prezydent Gdańska. Autorem zawiadomienia do Urzędu Miejskiego w Gdańsku ws. demonstracji nie był przedstawiciel ONR, a jedynie osoba prywatna z Gdańska, która podała, że zgromadzenie dotyczyć będzie „istoty zachowań narodowych, niepodległościowych oraz w przestrzeni publicznej w Polsce”, co mogło mieć na celu wprowadzenie w błąd urzędników - wyjaśniał.
Prezydent Gdańska chce delegalizacji ONR. Źródło: x-news
W najbliższą sobotę na Długim Targu w Gdańsku odbędzie się - z inicjatywy Pawła Adamowicza - manifestacja pod hasłem „Demokratyczny Gdańsk mówi NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu”.
Czytaj: Gronkiewicz-Waltz oczekuje od Ziobry wniosku o delegalizację ONR
– Podczas manifestacji zabierze głos m.in. świadek historii, polska Żydówka ze Lwowa Magdalena Wyszyńska, która przedstawi zebranym swoje świadectwo. Demokratyczny, pluralistyczny, otwarty, proeuropejski Gdańsk chce wyraźnie zademonstrować, że większość spośród nas myśli o patriotyzmie w kategoriach szacunku między narodami, jak mówi „ojczyzna, Polska”, to myśli o miejscu w rodzinie państw europejskich, a nie myśli w kategorii wywyższania się i wypominania innym narodom czegoś złego – mówił Adamowicz na konferencji prasowej.
– Nie można się z tym pogodzić, że oficjalne władze RP nie wyciągają wniosków i nie reagują, dalej Obóz Narodowo-Radykalny rozsiewa swoją ideologię i wartości, które są sprzeczne z konstytucją RP, dziedzictwem Sierpnia'80 i polskiej Solidarności lat 80. Lider obecnego związku zawodowego Solidarność Piotr Duda mówi, że sala BHP jest wynajmowana komercyjnie, a więc zysk, komercja decyduje o tym, że to ważne miejsce, a przez niektórych uważane za miejsce święte, może być przeliczane na złotówki i euro. Ci sami działacze często powtarzają, że plac Solidarności, Pomnik Poległych Stoczniowców i sala BHP, w której podpisano historyczne porozumienie w sierpniu 1980 r., są święte. Ale ta świętość została w ubiegłą sobotę skalana nacjonalizmem i nienawiścią – ocenił prezydent Gdańska.
– Jeśli jakaś organizacja łamie prawo, może być zdelegalizowana, jeśli tego prawa nie łamie, to trudno podejmować tego rodzaju działania – powiedział pytany o sprawę szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. – Byłby to przykład niedemokratycznego państwa – stwierdził.
Źródło: PAP, x-news
KW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka