W razie wypadku samochód wyposażony w specjalne urządzenie automatycznie powiadomi o zdarzeniu najbliższe centrum ratownictwa. System eCall będzie wykorzystywał numer telefonu alarmowego 112. Od 1 kwietnia musi go mieć każde nowe auto na terenie Unii Europejskiej.
Nawet jeśli pasażer nie jest w stanie mówić lub gdy jest nieprzytomny, komputer zbierze podstawowe dane, m.in. dotyczące położenia pojazdu, marki czy rodzaju używanego paliwa, i przekaże je służbom. eCall będzie można też uruchomić ręcznie za pomocą odpowiedniego przycisku. Może to zrobić np. świadek wypadku. Dzięki temu ratownicy mogą szybciej dotrzeć z pomocą.
W Polsce zgłoszenia o wypadkach będą odbierane przez centra powiadamiania ratunkowego. W naszym kraju takich placówek jest 17 - w 15 województwach po jednym, dwa są w województwie mazowieckim.
Przepisy w tej sprawie zostały uzgodnione przez Parlament Europejski i państwa członkowskie jeszcze w 2014 r., a ostatecznie przegłosowane przez eurodeputowanych w kwietniu 2015 r. Komisja Europejska przewidywała, że system uda się wdrożyć już w 2015 r. O więcej czasu na testy prosił jednak przemysł samochodowy, a na jego korzyść zadziałały przeciągające się prace legislacyjne.
- System eCall pomoże w zwiększeniu bezpieczeństwa użytkowników dróg, przez znaczne skrócenie czasu dotarcia ekip ratunkowych w razie poważnego wypadku. Niestety liczba ofiar śmiertelnych na europejskich drogach jest wciąż nieakceptowalnie wysoka - podkreśliła czeska europosłanka odpowiedzialna za pracę nad tymi przepisami Olga Sehnalova.
Kierowcy i pasażerowie stanowią największy odsetek ofiar wypadków (46 proc.). Inni użytkownicy dróg, tacy jak piesi, rowerzyści czy motocykliści, razem wzięci stanowią mniej więcej podobną grupę ofiar. Szczególnie zagrożeni są oni na obszarach wiejskich.
- Dzięki systemowi eCall czas reakcji ekip ratunkowych spadnie o połowę na obszarach wiejskich i o 40 proc. w miastach - wskazała Sehnalova. W efekcie liczba śmiertelnych ofiar w skali UE ma spaść o ok. 1500 rocznie. Dzięki unijnym przepisom system ma wykorzystywać europejski numer ratunkowy 112 i działać niezależnie od tego w jakim kraju jest zarejestrowany samochód.
Należy pamiętać, że eCall nie jest czymś w rodzaju "czarnej skrzynki" instalowanej m.in. w samolotach. Rejestruje tylko kilka danych tuż przed wypadkiem, aby ustalić położenie i kierunek pojazdu. System nie monitoruje też manewrów wykonywanych przez kierowcę. Karta SIM wykorzystywana do przesyłania danych jest "uśpiona" tzn. aktywuje się tylko po wypadku. Nie będzie więc można wykorzystać systemu do odnajdywania skradzionego samochodu.
Awaryjne połączenia nawiążemy w wybranych modelach takich marek jak BMW, Volvo, Peugeot, Citroen, Opel, Ford czy Mercedes. Nie we wszystkich jednak takie wyposażenie to standard. Jest to dodatkowa opcja, za którą trzeba było dopłacić. Według szacunków KE, uwzględniając efekty skali, koszt zamontowania w samochodzie urządzenia eCall wyniesie maksymalnie 100 euro.
Zobacz jak to działa (wideo TVN Turbo/x-news)
Ze statystyk wynika, że w 2016 r. w UE około 25 tys. osób straciło życie w wypadkach drogowych, a 135 tys. odniosło ciężkie obrażenia. Wprawdzie to o 2 proc. mniej niż w poprzednim roku, ale spadek jest za mały, by UE mogła spełnić wyznaczony sobie cel dotyczący poprawy bezpieczeństwa na drogach do 2020 r. - obniżenie o połowę liczby ofiar śmiertelnych. Do największej liczby wypadków śmiertelnych dochodzi na drogach wiejskich (55 proc. ofiar w ogóle). Średnio tylko 8 proc. z nich ma miejsce na autostradach, a 37 proc. w obszarach miejskich.
Według statystyk policyjnych w ubiegłym roku w Polsce odnotowano ponad 32,5 tys. wypadków na drogach; zginęło w nich ponad 2,8 tys. osób, a ok. 39 tys. zostało rannych.
źródło: PAP, TVN24BiS
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Technologie