Kamil Stoch zajął szóste miejsce w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Oslo. Inni nasi skoczkowie byli daleko w tyle. Natomiast możemy się cieszyć z wyników polskich kolarzy. Michał Kwiatkowski zdobył koszulkę lidera w wyścigu kolarskim Tirreno-Adriatico.
Wiatr pod narty
Stoch prowadził po pierwszej serii, oddając najdłuższy skok - 138 m. W drugiej wystarczyło mu osiągnąć 122 m, ale uzyskał tylko 119 m. Skakał w fatalnych warunkach atmosferycznych. Piotr Żyła zajął 19. miejsce, Jakub Wolny był 22., a Dawid Kubacki, któremu również nie udał się drugi skok, zakończył rywalizację na 26. pozycji. Nie awansował do serii finałowej Stefan Hula.
Zawody wygrał Daniel Andre Tande, wyprzedzając Austriaków Stefana Krafta i Michaela Hayboecka.
Dyrektor sportowy PZN Adam Małysz tłumaczył, że obiekt został zabudowany, co sprawia, że wiatr krąży po skoczni w sposób niekontrolowany i tworzą się turbulencje. - Nawet się ucieszyłem, gdy zobaczyłem, jak Kamil wyszedł z progu. Powiedziałem do naszego doktora, że będzie super skok i naraz... przyziemienie. Nie odleciał. Inni czekali na swój skok, a Kamila puścili od razu. To nie jest fair. Wyniki troszkę są wypaczone - ocenił w rozmowie z TVP.
Ocenę Małysza podzielił Stoch. - Do końca nie wiem, co się stało. Wszystko wyglądało dobrze do trzydziestego metra za progiem, kiedy nagle jakby ktoś mocno złapał mnie za narty i pociągnął w dół. To nie był skok idealny, ale nie aż tak zły, by było tylko 119 metrów - skomentował. Nie chciał jednak odnieść się do zarzutu dziennikarza TVP, że sędziowie zbyt szybko pozwolili mu na oddanie skoku. - Nie rozmawiajmy w ten sposób - podkreślił.
Mimo niepowodzenia Stoch umocnił się na czele klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, bo jeszcze słabiej wypadli od niego Niemcy Richard Freitag i Andreas Wellinger. Prowadzi też w cyklu Raw Air, choć jego przewaga nad Norwegiem Robertem Johanssonem zmniejszyła się o jeden punkt. Wczoraj w konkursie drużynowym Polacy byli na drugim miejscu za Norwegami. Świetnie skakali Stoch i Kubacki.
Błękitna koszulka lidera
Z kolei Michał Kwiatkowski (Sky) zajął trzecie miejsce na piątym etapie wyścigu kolarskiego Tirreno-Adriatico. Dzięki bonifikacie wyprzedził w klasyfikacji generalnej Włocha Damiano Caruso (BMC). To pozwoliło mu zdobyć koszulkę lidera.
Na mecie w miejscowości Filottrano triumfował po indywidualnej akcji Brytyjczyk Adam Yates (Mitchelton-Scott), wyprzedzając o siedem sekund grupę, na której czele finiszowali trzykrotny mistrz świata Słowak Peter Sagan (Bora-Hansgrohe) i Kwiatkowski.
Wczoraj Kwiatkowski ukończył czwarty etap na drugiej pozycji. Dotychczasowy lider Brytyjczyk Geraint Thomas, kolega klubowy Kwiatkowskiego, poniósł straty z powodu defektu. Nie wytrzymał tempa w końcówce etapu także inny zawodnik grupy Sky, czterokrotny zwycięzca Tour de France Brytyjczyk Chris Froome.
Kwiatkowski miał też kłopoty po etapie, kiedy nie uwzględniono go w wynikach. Powodem był brak czipa przy rowerze. "Na początku etapu musiałem zmienić rower i dlatego stałem się niewidzialny" - wyjaśnił.
Nieźle też radzi sobie drugi z Polaków Rafał Majka. Polak, jadąc w zespole Bora-Hansgrohe, zajął wczoraj drugie miejsce na czwartym, królewskim etapie wyścigu kolarskiego Tirreno-Adriatico Majka, który dzień wcześniej zaliczył upadek i poniósł spore straty, zaatakował na końcowym podjeździe. Samotnie prowadził jeszcze dwa i pół kilometra przed metą, ale ostatecznie dołączyło do niego kilku rywali, a na finiszu najwięcej sił zachował Hiszpan Mikel Landa (Movistar).
Jednak w klasyfikacji generalnej Majka na razie jest na odległej 38. pozycji. Tomasz Marczyński z Lotto-Soudal jest 74, a Maciej Bodnar, teamowy kolega Majki - dopiero 133.
Do zakończenia Tirreno-Adriatico pozostały dwa etapy. Decydująca będzie zapewne we wtorek ostatnia próba, jazda indywidualna na czas na płaskiej trasie ze startem i metą w San Benedetto del Tronto (10 km).
źródło: PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Sport