Korzystanie przez urzędników resortu obrony z kart kredytowych pozwala sprawdzić, czy ich wydatki były uzasadnione - powiedział Antoni Macierewicz. Podkreślił, że środki były przeznaczane m.in. na realizację "szeregu obowiązków dyplomatycznych".
Pod koniec lipca 2017 r. poseł Piotr Misiło z Nowoczesnej zwrócił się do MON z pytaniem, jaka jest liczba służbowych kart płatniczych i kredytowych w MON oraz o wielkość wydatków dokonywanych tymi kartami. MON w wydanym komunikacie podał, że w 2015 roku kwoty te były wyższe niż w latach 2016 i 2017.
Zobacz więcej: Za Macierewicza w MON doszło do niegospodarności? Resort: W 2015 r. wydano więcej
Macierewicz, pytany w Polskim Radiu 24 o te kwoty zwracał uwagę, że stanowią one sumę wydatków wszystkich jednostek organizacyjnych resortu obrony i wojska, zrealizowanych za pomocą kart płatniczych.
- Warto sobie uświadomić, ile jest jednostek organizacyjnych Wojska Polskiego i MON, które w ten sposób realizują swoje zobowiązania; samych ataszatów jest przecież kilkadziesiąt, sto. Więc jeżeli podzielimy tych sto ataszatów na 15 mln, to będziemy mieć 150 tys. złotych na jeden ataszat, czyli przedstawicielstwo polskie za granicą - mówił Macierewicz.
Podkreślił, że m.in z tych środków ataszaty realizowały "szereg obowiązków dyplomatyczno-organizacyjnych". Na uwagę, że w innych ministerstwach, kwoty wydawane za pośrednictwem kart są dużo niższe, Macierewicz ocenił, że wynika to z faktu, iż inne resorty, w odróżnieniu od MON, często "dają ludziom pieniądze bezpośrednio do ręki". Ocenił, że taki sposób wydatkowania środków jest dużo mniej "przejrzysty i weryfikowalny".
Dodał też, że rozliczanie wydatków za pomocą kart, zostało wprowadzone w MON w 2010 roku. - To pozwala sprawdzić czy wydatki były uzasadnione - przekonywał Macierewicz.
Jak podkreśla MON, "karty służą m.in. do obsługi jednostek wojskowych w związku z ich użyciem lub pobytem poza granicami państwa oraz obsługą delegacji zagranicznych", a kwoty podane przez Kownackiego dotyczą całych Sił Zbrojnych, a nie jedynie ministerstwa.
Zwracał na to uwagę również premier Mateusz Morawiecki, który był pytany o tę sprawę. Dodał też, że Mariusz Błaszczak po objęciu kierownictwa w MON "zlecił audyt wszystkich działań zakupowych i zamówieniowych". - Warto w takiej sytuacji odnieść się również do faktów, rzeczywistości i porównać, jakie były wydatki w latach 2013-2014 i 2015, tak, abyśmy wiedzieli, czy mówimy o wartościach porównywalnych - powiedział premier.
Morawiecki zapewnił, że minister Błaszczak wyjaśni "do samego końca", czy te wydatki były "porównywalne, uzasadnione i uczciwie wydane". - Nam taka uczciwość najbardziej leży na sercu - podkreślił.
źródło: PAP
KJ
Inne tematy w dziale Polityka