Dr Robert Szymczak, lekarz konsultujący wyprawę na K2, wyjaśnia, dlaczego zdecydowano o niekontynuowaniu akcji ratunkowej dla Tomasza Mackiewicza i ograniczeniu jej tylko do Elisabeth Revol - himalaistów, którzy utknęli na ośmiotysięczniku Nanga Parbat w Pakistanie.
W raporcie z akcji dr Robert Szymczak tłumaczy, dlaczego podczas akcji ratunkowej na Nanga Parbat podjęto decyzję o nie kontynuowaniu jej w stosunku do Tomasza Mackiewicza, który został na wysokości 7 200 m npm. Decyzję taką podjął zespół w składzie: lekarz (Robert Szymczak), kierownik wyprawy na K2 Janusz Majer oraz ekipa ratunkowa: Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala.
Co się wydarzyło na Nanga Parbat
Przypomnijmy, co wydarzyło się na Nanga Parbat (8 126 m npm). 25 stycznia 2018 r. dwoje himalaistów: Francuzka Elisabeth Revol i Polak Tomasz Mackiewicz podjęli próbę zimowego zdobycia tego szczytu, położonego na zachodnim skraju Himalajów w północno-wschodnim Pakistanie. Była to siódma próba Mackiewicza zdobycia zimą tego szczytu, a Revol - czwarta. Wyprawa odbyła się w stylu sportowym, bez wsparcia tragarzy i bez tlenu w butlach.
Mimo bardzo trudnych warunków pogodowych - według relacji Revol - udało im się osiągnąć cel. W drodze powrotnej utknęli wysoko w górach. Tomek zaczął cierpieć na chorobę wysokościową (m.in. obrzęk płuc) i śnieżną ślepotę, co uniemożliwiało mu schodzenie. Elisabeth zostawiła go na wysokości ok. 7 200 m npm i kontynuowała samotnie powrót w dół.
Akcji ratunkowej podjęli się himaliści, którzy przebywali w tym samym czasie 200 km dalej, o stóp innego ośmiotysięcznika - członkowie Zimowej Narodowej Wyprawy na K2.
Zobacz kalendarium zdarzeń na Nanga Parbat:
Pierwotny plan akcji legł w gruzach
Według lekarza wyprawy na K2 Roberta Szymczaka, nie dało się zrealizować pierwotnego planu akcji ratunkowej Revol i Mackiewicza z użyciem śmigłowca do ewakuacji na dużej wysokości, który dawał szansę na ratunek obu himalaistów. Warunki panujące w terenie w tym czasie uniemożliwiały szybkie pokonanie drogi do miejsca przebywania Tomasza Mackiewicza (7280 m) oraz jego ewentualne znoszenie na wysokość (6500 m) w stanie agonalnym.
Szymczak pisze, że pierwotny plan nie mógł zostać zrealizowany głównie przez brak możliwości wylądowania śmigłowca na wysokości 6500 m, ale gdyby to się udało, to wskutek prognozowanego załamania pogody prowadzenie dalszej akcji zagrażałoby bezpośrednio życiu ekipy ratunkowej. Nie było też możliwości zrealizowania jakiegokolwiek alternatywnego planu, który dawałby szansę na ratunek dwójki himalaistów.
„27.01.2018 roku po dotarciu Adama Bieleckiego i Denisa Urubki do Elisabeth Revol, możliwości transportowe, prognozowane warunki pogodowe, zasoby ludzkie zaangażowane w akcję ratunkową oraz przewidywane zagrożenie dla zdrowia i życia himalaistów ekipy ratunkowej ze względu na pogarszające się warunki pogodowe dawały szansę na uratowanie jednego himalaisty - Elisabeth Revol” – czytamy w raporcie.
Lekarz zwraca uwagę, że sprowadzanie Elisabeth Revol z obozu II przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubkę było nadal zadaniem bardzo trudnym i niebezpiecznym. Według niego kontynuowanie akcji po Tomasza Mackiewicza byłoby błędem, ponieważ wymagałoby od Elisabeth Revol samodzielnego zejścia z góry, narażałoby ekipę ratunkową na bezpośrednie zagrożenie życia podczas akcji w załamaniu pogody oraz z punktu widzenia medycznego dawałoby i tak znikome szanse na dotarcie do żywego Polaka.
Prawdopodobne przyczyny śmierci Mackiewicza
„Podjęta decyzja była trudna i charakterystyczna dla działań w sytuacjach kryzysowych, wypadkach masowych czy katastrofach gdzie liczba poszkodowanych przerasta możliwości służb ratowniczych. W takich sytuacjach wysiłki koncentrowane są na udzielaniu pomocy osobom, które są do uratowania, rezygnuje się natomiast z działań ratunkowych wobec poszkodowanych, którzy w danej sytuacji nie rokują przeżycia. Wtedy, 27.01.2018 tylko Elisabeth Revol była do uratowania, Tomasz Mackiewicz niestety nie rokował przeżycia. Załamanie pogody na Nanga Parbat podczas kolejnych dni po 27.01.2018 było głównym czynnikiem uniemożliwiającym podjęcie jakichkolwiek nowych działań ratunkowych” – napisał Szymczak.
Odniósł się również do obecnej sytuacji i do komentarzy o kontynuowaniu akcji ratunkowej. „Dziś (2018.02.02) mija tydzień od momentu kiedy Tomasz Mackiewicz ostatni raz widziany był przez Elisabeth Revol. Przebywał wtedy na wysokości 7280 m, w szczelinie lodowca, miał wtedy zaburzenia świadomości, nie był w stanie samodzielnie schodzić. Z medycznego punktu widzenia nie jest prawdopodobne, by jeszcze żył. Prawdopodobnie zmarł w wyniku deterioracji wysokościowej – wycieńczenia wysokością, na co składają się przede wszystkim niedotlenienie wysokościowe, wychłodzenie organizmu oraz odwodnienie” – ocenił Robert Szymczak.
Lekarz konsultujący wyprawę zimową na K2 i koordynujący akcję ratunkową uważa, że organizowanie ponownej akcji ratunkowej „nie ma racji bytu i byłoby niepotrzebnym i nieuzasadnionym narażaniem członków ekipy ratunkowej na zagrożenia zdrowia i życia związane z pobytem na wysokościach ekstremalnych w sezonie zimowym. Prowadzenie akcji poszukiwawczej przy wykorzystaniu zasobów ludzkich na górze również nie jest w tym momencie uzasadnione”.
Jak działa mózg na wysokości kilku tysięcy metrów
Robert Szymczak jest lekarzem, specjalistą medycyny ratunkowej, doktorem nauk medycznych w zakresie medycyny wysokogórskiej i wykładowcą medycyny ratunkowej. W rozmowie ze sport.pl tłumaczy, że zdobycie ośmiotysięcznika bez butli z tlenem jest możliwe, ale trzeba mieć niezwykle silny organizm.
- Mózg na 7 czy 8 tys. metrów działa zupełnie inaczej. Jest niedotleniony, zaburzone są funkcje poznawcze, umiejętność planowania, pamięci czy oceny przestrzennej. Czasem ludziom trudno to zrozumieć - mówi Szymczak. Jego zdaniem, w przypadku Mackiewicza, okazało się, że prawdopodobnie przekroczył swoje możliwości, ale to tylko przypuszczenia.
Na pytanie, jak długo człowiek jest w stanie wytrzymać na wysokości powyżej 7 tys. m, odpowiedział: - Jeśli ktoś jest zdrowy i jest przed atakiem szczytowym, to jest zupełnie inna sytuacja niż himalaista wyczerpany podczas zejścia ze szczytu. 7000 m - kilka dni; 8000 m kilkadziesiąt godzin. Chorzy i wyczerpani krócej.
Bohater drugiego planu akcji ratunkowej
Według lekarza Revol i Mackiewicz nie byli w stanie dużo lepiej zabezpieczyć swojej podróży, ponieważ jest to bardzo kosztowne. Pełny profesjonalizm, w tym także kompleksowe zabezpieczenie medyczne, możliwy jest na wyprawach narodowych, ale na nich też dochodzi do tragedii - zastrzegł Szymczak.
- Decyzje dotyczące ratowania osób w górach są bardzo trudne - tłumaczył lekarz alpinista. - Szacuje się poziom zagrożenia życia dla ratowników, stan poszkodowanego, warunki pogodowe, możliwości ewakuacji śmigłowcem. W medycynie ratunkowej niestety czasami jest tak, że wszystkich nie da się uratować. Podczas wypadku gdzie mamy pięciu poszkodowanych i jednego lekarza, ten musi ocenić komu najpierw trzeba pomóc. Zasada jest taka: najpierw ratować trzeba tego, kto może przeżyć.
Szymczak nazywany jest "bohaterem drugiego planu akcji ratunkowej". Był jej koordynatorem z polskiej strony, chociaż nie przebywał na wysokościach, tylko utrzymywał łączność z zespołem himalaistów. To on też podał lek Elizabeth Revol, dzięki któremu udało się nieco zahamować skutki silnych odmrożeń.
Uratowana przez Polaków Revol, która cierpiała na odmrożenia palców nóg i rąk, wróciła już do Francji i przebywa w klinice w Sallanches. Z kolei trzech uczestników akcji ratunkowej na Nanga Parbat – Bielecki, Urubko i Tomala - w rano powróciło do bazy pod K2. Wcześniej lot śmigłowca był niemożliwy wobec niesprzyjających warunków pogodowych. Botor z ważnych powodów osobistych musiał wracać do Polski.
źródło: Polski Himalaizm Zimowy, sport.pl. PAP, Raport Roberta Szymczaka
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Sport