Sejm zajął się obywatelskimi projektami zmieniającymi prawo dotyczące aborcji. Dwie zdecydowanie przeciwstawne propozycje obudziły kontrowersje wśród posłanek i posłów.
Pierwszy z projektów, autorstwa komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, zakłada m.in. prawo do przerywania ciąży do końca 12. tygodnia, przywrócenie tzw. antykoncepcji awaryjnej bez recepty i wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół. Drugi projekt, przygotowany przez komitet „#ZatrzymajAborcję”, zakłada wykreślenie z obowiązującej ustawy przesłanki zezwalającej na legalne przerwanie ciąży ze względu na ciężkie wady płodu.
Poźnym wieczorem posłowie zdecydowali w głosowaniu, że obywatelski projekt komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, który zakładał liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji nie będzie dalej procedowany. Za odrzuceniem projektu głosowało 202 posłów, przeciw było 194, wstrzymało się siedmiu. Zdecydowany sprzeciw wobec projektu wyraziło Prawo i Sprawiedliwość. Wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożyli posłowie Kukiz'15 i koło Wolni i Solidarni.
Z kolei obywatelski projekt komitetu #ZatrzymajAborcję został skierowany do dalszych prac w komisji. Za odrzuceniem projektu #ZatrzymajAborcję głosowało 134 posłów, 277 było przeciw, siedmiu wstrzymało się od głosu. W PiS – 231 posłów było przeciwko odrzuceniu projektu, nikt nie był za, wstrzymał się Piotr Babiarz, nie głosowało pięć osób. Za odrzuceniem było 107 posłów PO, przeciwko troje – ci którzy chcieli odrzucenia propozycji „Ratujmy Kobiety 2017”, czyli Marek Biernacki, Joanna Fabisiak i Jacek Tomczak. 26 posłów Platformy nie głosowało.
W klubie Kukiz’15 - 23 osoby były przeciwko odrzuceniu, a trzy wstrzymały się od głosu; nie głosowały cztery. 21 posłów Nowoczesnej zagłosowało za odrzuceniem projektu, nie głosowało pięć osób. Za odrzuceniem projektu było dwoje posłów Stronnictwa Urszula Pasławska i Mirosław Maliszewski; 10 było przeciw, Krzysztof Paszyk wstrzymał się od głosu; dwie osoby nie głosowały.
Kaja Godek: Obecne prawo aborcyjne to „relikt komunizmu”
– Czas najwyższy znieść najgorszy relikt komunizmu jakim jest okrutne prawo przywalające na uśmiercanie niewinnych. Nadszedł czas , żeby zrobić kolejny krok w stronę ochrony życia – stwierdziła w Sejmie pełnomocniczka Komitetu #ZatrzymajAborcję Kaja Godek.
Pod projektem eliminującym z obowiązujących przepisów możliwość przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu, zebrano ponad 830 tys. podpisów. „Świadomi obywatele chcą tu i teraz zakazu zabijania chorych i podejrzewanych o chorobę dzieci. Panowie posłowie nie pozwólcie żeby ich poświęcenie poszło na marne” - zwróciła się do parlamentarzystów Kaja Godek.
Polecamy: Komisja sejmowa odrzuciła projekt dot. aborcji. Awantura na sali
„Polska służba zdrowia, zajmująca się kobietą w ciąży i jej dzieckiem, jest obecnie zmuszana do polowania na chore dzieci. Idea badań prenatalnych przez sposób ich wykorzystania została całkowicie wypaczona. Zamiast służyć leczeniu i przygotowaniu rodziców i lekarzy na przyjęcie dziecka i udzielenie mu pomocy, ułatwia selekcjonowanie do eksterminacji” - oceniła pełnomocniczka komitetu.
Jak dodała, liczba tzw. aborcji eugenicznych stale rośnie. „Doszliśmy już do ponad tysiąca” - powiedziała Godek.
– Obecna ustawa jest źródłem cierpienia nie tylko dla dzieci, ale i dla matek. To one zderzone z niepomyślną diagnozą zaczynają dźwigać ciężar nie tylko radzenia sobie z nową, zaskakującą sytuacją, ale ciężar dehumanizowania ich dzieci przez personel medyczny, ciężar namawiania do zabicia najbliższej im osoby – podkreśliła.
Barbara Nowacka: Macierzyństwo nie może być przymusem
Macierzyństwo nie może i nie powinno nigdy, w żadnych okolicznościach, dla żadnej kobiety być przymusem, bo wtedy staje się nieszczęściem - mówiła w środę w Sejmie pełnomocniczka Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" Barbara Nowacka, przedstawiając projekt liberalizujący obecne przepisy dot. aborcji.
„Panowie posłowie, macierzyństwo to kobiece szczęście i przywilej, ale nie może i nie powinno nigdy, w żadnych okolicznościach, dla żadnej kobiety być przymusem, bo wtedy staje się nieszczęściem” - mówiła Nowacka. Tolerując obecny stan rzeczy w kwestii aborcji biorą na "swoje sumienie" krew i łzy kobiet - dodała.
Polecamy: Sejm odrzucił projekt komitetu "Stop aborcji"
– Polskie kobiety, jak i wielu polskich mężczyzn, po prostu mają dość życia w strachu, zakłamaniu, hipokryzji, które spychają kobiety, żony, córki, siostry na pozycje wiecznie podejrzanych, potencjalnych przestępczyń i obywatelek drugiej kategorii. Wysoka Izbo, nie ma przesady w stwierdzeniu, że ktoś, komu wolno realizować dążenia we wszystkich dziedzinach życia, sięgać po stanowiska, urzędy, nawet te najwyższe, a komu jednocześnie prawo zakazuje decydowania o najbardziej intymnej i - moim zdaniem - najistotniejszej kwestii życia osobistego czyli czy, kiedy i ile urodzi dzieci - ten człowiek nie jest człowiekiem wolnym. Takim kimś, kimś wolnym w dzisiejszej Polsce nie jest żadna Polka – mówiła Barbara Nowacka.
– To jest haniebne i to naprawdę budzi nasz gniew – podkreśliła.
Nowacka odwołała się w swoim wystąpieniu do wypowiedzi byłego już ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który deklarował, że nie wypisałby recepty na preparat "zapobiegający zajściu w ciążę". Przywołała też wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który deklarował, że jego ugrupowanie poprze zakaz tzw. aborcji eugenicznej.
„My obywatelki i obywatele nie godzimy się z taką postawą. Nie chcemy takich ministrów, takich lekarzy, takiej Polski, takiego prawa, które pozwala na tak bezmierne okrucieństwo” - stwierdziła Barbara Nowacka.
Pod Sejmem pikiety pro-life i pro-choice
Gdy na Wiejskiej trwała dyskusja, pod Sejmem odbyły się protesty zwolenników zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji i osób popierających ich liberalizację.
Zwolennicy zaostrzenia prawa aborcyjnego nawoływali do odrzucenia projektu autorstwa komitetu „Ratujmy Kobiety”. Na ekranie pokazywali filmy i zdjęcia z zabiegów przeprowadzania aborcji.
Zwolennicy zaostrzenia prawa aborcyjnego wznosili okrzyki: „Stop aborcji!” oraz „Prawo do życia!”. Na transparentach i plakatach mieli wypisane hasła: „Aborcja to zabijanie”, „Niepodległość dla nienarodzonych”, „Aborcja zabija”.
Feministki, które chcą liberalizacji prawa aborcyjnego „są gorsze od obozowego lekarza Mengele” - stwierdził jeden z uczestników pikiety pro-life. Był to jego komentarz do sejmowej wypowiedzi Barbarby Nowackiej, przedstawiającej projekt ustawy autorstwa komitetu „Ratujmy Kobiety”.
„Nie zakneblujecie nas!”, „A czy ty adoptowałeś już dziecko Chazana?”, „Chcesz być wybranym, pozwól kobietom wybierać” - to z kolei napisy na transparentach zwolenników liberalizacji przepisów dotyczących przerywania ciąży i dostępu do antykoncepcji.
Manifestanci wołali: „Kobiet prawa wspólna sprawa!”, „Naszą bronią solidarność!”, „Wolność, równość, aborcja na żądanie!”, „Edukacja seksualna!”. Uczestnicy pikiety podkreślają, że „chcą kochać i rodzić, ale nie chcą umierać”. Kilkanaście kobiet z parasolkami utworzyło napis: „Prawa kobiet”.
Niektóre z protestujących kobiet zakleiły usta czarną taśmą. W stuosobowej grupie widać było emblematy Obywateli RP, partii Razem, Pracowniczej Demokracji oraz Strajku Kobiet. Powiewały tęczowe flagi.
Źródło: PAP
KW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo