fot. Flickr
fot. Flickr

MON krytykuje wypowiedź Kornela Morawieckiego na temat katastrofy smoleńskiej

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 167

Kornel Morawiecki powiedział "Rzeczpospolitej", że nie ma dowodów na odpowiedzialność strony rosyjskiej za tragedię smoleńską. MON postanowiło odnieść się do tych słów.

"Kwestia ta została jednoznacznie rozstrzygnięta a materiał dowodowy Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego przedstawiła opinii publicznej w dniu 10.04.2017 r." - napisało MON w komunikacie.

Według MON na winę strony rosyjskiej wskazują następujące fakty:

- ówczesne warunki pogodowe zobowiązywały Rosjan do zamknięcia lotniska i odesłania samolotu z polską delegacją na lotnisko zapasowe. Takie działanie przewidują wojskowe i cywilne przepisy rosyjskie. Zarówno kontrolerzy lotu w Smoleńsku jak i nadzorujący ich w moskiewskiej centrali o kryptonimie Logika generał V.V. Benediktow, mieli pełną świadomość tej sytuacji, a mimo to nie zamknęli lotniska i zezwolili na lądowanie TU154M - podaje ministerstwo.

- jak wykazuje precyzyjna analiza przebiegu podejścia do lądowania, kontrolerzy ze Smoleńska systematycznie wprowadzali w błąd polskich pilotów, przekazując im informacje na temat zajścia do lądowania i ścieżki schodzenia, które wskazywały miejsce lądowania na około 1000 metrów przed początkiem pasa startów/lądowań - stwierdza resort obrony..

Tak więc, niezależnie od okoliczności rozpadu samolotu w powietrzu, które wciąż są przedmiotem analizy Podkomisji, odpowiedzialność strony rosyjskiej jest bezsporna - podkreśla MON i jednocześnie sugeruje, żeby przed zabraniem głosu w mediach "osoby publiczne" zapoznały się z upowszechnionymi wynikami prac Podkomisji.

"Niewłaściwym wydaje się także podważanie przez posła Kornela Morawieckiego wiarygodności Podkomisji poprzez wskazywanie braku w jej składzie członków komisji ministra  Millera. Osoby te fałszowały sporządzony przez siebie raport i, nie mając dowodów, oskarżały generała ABłasika o obecność w kokpicie. Sfałszowano także zamówioną przez komisję ekspertyzę, mówiącą o strefach wybuchów, zastępując w raporcie słowo "wybuchy" słowem "pożary". Udział takich osób w pracach Podkomisji z mocy prawa jest niemożliwy niezależnie od moralnej oceny takiej sytuacji." - dodaje MON.

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj167 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (167)

Inne tematy w dziale Polityka