Mateusz Kijowski oraz Elżbieta Pawłowicz (siostra posłanki PiS Krystyny Pawłowicz) opublikowali w internecie film z podziękowaniami dla wszystkich darczyńców, którzy wpłacili pieniądze na "Stypendium wolności". Uzbierano już 32 tys. zł.
- W przyszłości pieniądze ze stypendium będą przekazane na osoby, które aktywnie działają, a są w równie trudnej sytuacji jak Mateusz - zapowiedziała Pawłowicz.
- Dziękuję za to wsparcie. Dzięki niemu rodzina odczuła już olbrzymią ulgę, będziemy mogli spokojnie bez stresów bytowych przeżyć święta - mówi Kijowski. Dodał, że szykuje się do dalszej aktywności na rzecz stypendium dla wszystkich działaczy.
Kijowski i Pawłowicz siedzą w stylowo urządzonym pokoju jak u nobliwej cioci i na zakończenie wystąpienia składają życzenia świąteczne. - Postarajmy się nie rozmawiać o polityce, ale o tym co nas łączy w rodzinach - apeluje Elżbieta Pawłowicz. -Patrzmy na to co w przyszłości, na to co łączy.
- Najważniejsze jest to, żebyśmy byli razem, żeby się nie dzielić, żeby jednoczyć naród, żeby się dogadywać i wzajemnie rozumieć - życzy były szef KOD. - Nie każdy, kto ma inne poglądy jest naszym wrogiem, często ma inne podejście inne zrozumienie. Musimy rozmawiać, słuchać siebie nawzajem i wtedy łatwiej nam będzie się wzajemnie zrozumieć - kończy swoje wystąpienie.
Zobacz film:
Zbiórkę na "Stypendium wolności" dla Kijowskiego zorganizowała Elżbieta Pawłowicz w internecie po tym, jak były lider KOD na swoim blogu napisał, że nie ma dla niego pracy w Polsce i że będzie musiał emigrować, aby przeżyć.
"Wszyscy wiedzą, że moje alimenty wynoszą 2100 zł netto miesięcznie. To jest 2919 złotych brutto według kalkulatora wynagrodzeń na stronie pracuj.pl. Tylko jeszcze koszty komornicze - 15%. Czyli nie 2100 ale 2415 złotych netto. Czyli 3371 brutto. Ale... jeszcze muszę sam się jakoś utrzymać. Chociażby - żeby coś zjeść przed pracą i jeszcze dojechać do pracy. Mieć gdzie spać, ubrać się, zapłacić za prąd, gaz, ogrzewanie... Zgodnie z prawem na moje potrzeby muszę mieć 40% wynagrodzenia. Czyli nie 2415 netto, ale 4025 netto. A zatem mamy 5681 brutto" - pisał na blogu Kijowski.
"Nie piszę tego, żeby się czegoś domagać. Ale żeby odpowiedzieć na wszelkie propozycje i zobowiązania w stylu - na budowie by się zatrudnił, spłacił zadłużenie i pokazał, że jest mężczyzną. Pokazywać nic nie muszę, ale nie spłacę pracując na budowie. Moje zadłużenie będzie rosło" - tłumaczył Kijowski.
"W końcu to proste - idź kopać doły i spłacaj zadłużenie. Wszyscy wiedzą, ile wynosi moje zadłużenie. Żeby rozłożyć spłatę na 10 lat, to miesięcznie wyjdzie około 1670 zł netto. Plus 15% kosztów komorniczych czyli 1920 netto. Zatem zwiększamy 4025 o 1920. Mamy 5945 netto czyli 8437 brutto" - napisał.
Zebrana dotąd kwota to 90 procent zakładanych na początku 35 tysięcy. Zbiórka cały czas trwa.
Zobacz także: Rzepliński: Zrzutka dla Kijowskiego? Byłoby to poniżające
Sprawę zrzutki na Kijowskiego skomentował były premier Leszek Miller.
Inni też nie pozostali dłużni:
Krystyna Pawłowicz, pytana o akcję siostry, powiedziała, że się za nią modli. - Przykro mi, żal mi jej. Jak widzę ją z tymi ludźmi z KOD, jak oni się tarzają po ziemi, jak rozwalają barierki przy Sejmie, to mi jest przykro i żal, wstyd. Żal, że w takim towarzystwie musi się obracać. A do Kijowskiego apeluję: leniu śmierdzący, do roboty! Moja siostra nie powinna pomagać temu leniowi. Wstydzę się za siostrę - mówiła posłanka PiS w rozmowie z "Super Expressem".
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
https://twitter.com/Magda_Pani/status/942368591336308736
Inne tematy w dziale Polityka