Rosyjski Komitet Olimpijski zawieszony na przyszłoroczne zimowe igrzyska w Pjongczangu, ale niektórzy reprezentanci tego kraju będą mogli startować pod flagą olimpijską - poinformował MKOl. Dożywotnio wykluczony został były minister sportu Witalij Mutko. "Mocne decyzje MKOl-u wobec Rosji..." - skomentował na Twitterze minister sportu Witold Bańka.
Takie kary wymierzono w związku z wielokrotnym łamaniem przepisów antydopingowych przez "Sborną" na igrzyskach w Soczi w 2014 roku. Po wykryciu zorganizowanego procederu, który doprowadził m.in. do manipulacji wynikami Rosjan przez moskiewskie laboratorium antydopingowe, dożywotnio zdyskwalifikowano już 25 sportowców, a Rosja straciła 11 medali tych igrzysk.
Wicepremier Mutko został dożywotnio wykluczony z ruchu olimpijskiego, natomiast jego prezes Aleksander Żukow został zawieszony w prawach członka MKOl. Mutko pełni obecnie funkcję szefa Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej oraz Komitetu Organizacyjnego przyszłorocznych mistrzostw świata. Żukow zapowiedział, że odwoła się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. - Każdy odpowiada za swoje grzechy. Karanie niewinnych jest niesprawiedliwe i niemoralne - podkreślił Żukow.
Niektórzy sportowcy będą mogli wystartować w Korei Południowej, ale nie pod oficjalną nazwą państwa, a pod mianem "Olympic Athlete of Russia". Tę nazwę docenił Żukow - dotychczas zawsze stosowano nazwę "Independent Olympic Athlete". Decyzja, czy sportowcy skorzystają z prawa startu pod olimpijską flagą, zapadnie 12 grudnia. Wówczas spotkają się zawodnicy, trenerzy i działacze. - Będzie się ich nazywało rosyjskimi sportowcami, a nie jakimiś neutralnymi... To bardzo ważne - podkreślił prezes ROC.
Telewizja państwowa w Rosji zapowiedziała już, że w związku z tą decyzją nie zamierza transmitować imprezy.
Prezydent MKOl Thomas Bach w ostrych słowach podsumował nieuczciwe poczynania Rosji w ostatnich latach. - To bezprecedensowy atak na integralność igrzysk olimpijskich i sportu w ogóle. Jako byłemu zawodnikowi, jest mi szkoda wszystkich sportowców z innych narodowych komitetów, którzy byli ofiarami tych manipulacji. Dzisiejsza decyzja ma położyć kres temu fatalnemu epizodowi - powiedział Niemiec na konferencji prasowej w Lozannie.
Jak dodał, na start pod olimpijską flagą zgodę dostaną tylko ci zawodnicy, którzy spełnią szereg rygorystycznych warunków. - Dziś była tu rosyjska delegacja, daliśmy jej możliwość wypowiedzenia się przed Komitetem Wykonawczym. Na tym spotkaniu prezes ROC przeprosił - relacjonował Bach.
Były prezydent Szwajcarii Samuel Schmid, przewodniczący komisji dyscyplinarnej badającej zaangażowanie rosyjskich działaczy w doping, zapewnił, że decyzję podjęto nie tylko w oparciu o zeznania byłego szefa laboratorium antydopingowego w Moskwie Grigorija Rodczenkowa. - Istnieją dowody naukowe, zeznania innych świadków, dokumenty, korespondencja. Fakty są takie, że w Rosji systematycznie dopuszczano się manipulacji dopingowych, także podczas igrzysk w Soczi - podkreślił Schmid.
"Odważna, jedyna słuszna decyzja MKOl. Nie ma litości dla oszustów" - napisał na Twitterze tuż po ogłoszeniu "werdyktu" rekordzista Polski w biegu na 400 m ppł Marek Plawgo i dodał: "Żal rosyjskich sportowców? Nie powinno. Nie wierzę, by ktokolwiek w Rosji był nieświadomy tak szeroko zakrojonego procederu. Byli tego tak świadomi, jak i idei igrzysk, którą swoim milczeniem, a więc przyzwoleniem pogwałcili. Nie zasłużyli na start na ZIO".
"Jedyną szansą na walkę z dopingiem, to całkowity zakaz startu w igrzyskach olimpijskich dla dopingowiczów! Bądźmy realistami, nie tylko Rosjanie oszukują!" - napisał na Twitterze mistrz olimpijski (2000) i świata (2001) w rzucie młotem Szymon Ziółkowski.
Z aprobatą decyzję MKOl przyjął Amerykański Komitet Olimpijski. "MKOl podjął trudną, ale sprawiedliwą decyzję. Nie było tu idealnego wyjścia, ale to daje nadzieję, że do podobnej sytuacji nigdy więcej nie dojdzie" - można przeczytać w mediach społecznościowych.
Inaczej zareagowano w Rosji. Sportowcy i działacze są oburzeni. Uważają, że decyzja jest niesprawiedliwa i w dużej mierze ma podłoże polityczne. "Jestem zszokowany" - przyznał prezes bobslejowego związku Aleksander Zubkow, który wcześniej stracił dwa złote medale olimpijskie za złamanie przepisów antydopingowych. Decyzję za niesprawiedliwą i obraźliwą uznał szef rosyjskiego związku łyżwiarskiego Aleksiej Krawcow. "To cios dla całego ruchu olimpijskiego" - skomentował.
Jako nieprofesjonalną ocenił decyzję MKOl prezes curlingowej federacji. "Jestem przekonany o tym, że została podjęta wyłącznie pod presją. Ktoś bardzo nie chciał, byśmy wzięli udział w igrzyskach" - powiedział Dimitrij Swiszczew.
MKOl stanął przed podobnym dylematem przed ubiegłorocznymi zmaganiami olimpijskimi w Rio de Janeiro. Wtedy pozostawił decyzje w rękach międzynarodowych federacji poszczególnych dyscyplin i ostatecznie do Brazylii nie pojechało ponad 100 sportowców z 387-osobowej reprezentacji, w tym wszyscy lekkoatleci (z jednym wyjątkiem) oraz sztangiści.
Niektóre instytucje sportowe i wielu zawodników uznało tamtą decyzję MKOl za zbyt zachowawczą i bierną. Domagano się całkowitego zawieszenia Rosji do czasu "oczyszczenia" systemu antydopingowego w tym kraju.
Według ustaleń kanadyjskiego prawnika Richarda McLarena, w latach 2011-15 na procederze "skorzystało" ponad 1000 rosyjskich sportowców. W połowie listopada br. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) podtrzymała zawieszenie rosyjskiego organu odpowiedzialnego za walkę z dopingiem (RUSADA). Podobnie w sprawie krajowych władz dyscypliny postąpiło Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF).
źródło PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Sport