Marsz Niepodległości był przede wszystkim marszem polskich patriotów – mówi wicepremier Piotr Gliński.
– Prezydent Warszawy, widząc, że podczas Marszu Niepodległości dochodzi do przestępstw, powinna była w sobotę rozwiązać to zgromadzenie – twierdzi z kolei lider Obywateli RP Paweł Kasprzak.
Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński wziął w poniedziałek w Katowicach udział w uroczystości podpisania listu intencyjnego ws. powołania nowego konkursu muzycznego w Polsce – Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Dziennikarze pytali go również o opinie dotyczące Marszu Niepodległości, który 11 listopada przeszedł ulicami Warszawy.
Pytany o reakcję Ministerstwa Spraw Zagranicznych Izraela, które określiło Marsz jako „niebezpieczny” i odnotowało, że zorganizowały go „elementy ekstremistyczne i rasistowskie”, minister Gliński ocenił: „Każdy ma prawo, i to jest chyba normalne, reagować, jeżeli coś w przestrzeni publicznej jest niepokojącego”.
– Jest prawdą, że to przede wszystkim marsz polskich patriotów, bardzo wiele osób tam uczestniczących nie ma nic wspólnego z hasłami ekstremalnymi. W Polsce skrajne ugrupowania polityczne są marginalne, w żadnych wyborach nigdy nie uzyskały żadnego istotnego wsparcia przez polskich wyborców. Zwracam się do międzynarodowej opinii publicznej o rozpatrywanie tej sprawy w rozsądny sposób – zaapelował wicepremier Gliński.
– W Polsce nie ma miejsca na jakiekolwiek przejawy rasizmu i szowinizmu – podkreślił polityk. Jego zdaniem należy popierać wszelkie przejawy patriotyzmu, gdyż każda wspólnota polityczna wie, że patriotyzm jest wartością podstawową i służy wspólnemu rozwiązywaniu różnorakich problemów społecznych, gospodarczych i wszelkich innych.
– Marsz Niepodległości bywa zakłócany, i tak pewnie było tym razem, także przez osoby, którym zależy na radykalizacji. Nie ma zgody na tego rodzaju działania – są one pewnie wyrazem jakiejś głupoty ludzi, którzy w Polsce na szczęście stanowią margines – twierdzi wicepremier Gliński. Jego zdaniem takie radykalne zachowania mogą też być wynikiem prowokacji.
„Prezydent Warszawy powinna była rozwiązać Marsz”
Na Marszu Niepodległości w Warszawie powinni stać obserwatorzy urzędu miasta. – Ich obecności żądaliśmy od prezydent miasta stołecznego Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Powinni na widok przestępstw, których tam nastąpiło dziesiątki tysięcy, rozwiązać to zgromadzenie bandytów i rozpędzić je z użyciem wszystkich sił, którymi dysponuje jeszcze polskie państwo – mówił na konferencji prasowej przed stołecznym ratuszem lider Obywateli RP Paweł Kasprzak.
Oprócz policji zawiedli też politycy, „którzy mają realną władzę w Polsce”. – Zgromadzenie faszystów mogło zostać rozwiązane. To nieważne, że cykliczne zgromadzenie zarejestrował wojewoda. W dalszym ciągu nad bezpieczeństwem miasta czuwa urząd miasta i jego Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego – stwierdził Kasprzak.
W sobotę pod hasłem „My chcemy Boga” ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Policja szacuje, że wzięło w nim udział ok. 60 tys. osób.
Uczestnicy marszu mieli ze sobą polskie flagi, biało-czerwone opaski, na części z nich były kotwice Polski Walczącej i inne patriotyczne symbole. Widoczne były także flagi z emblematem Narodowych Sił Zbrojnych i napisem „Śmierć wrogom ojczyzny”. Manifestujący nieśli transparenty, na których przeczytać można było m.in. „My chcemy Boga”, „Lwów i Wilno pamiętamy”, ale także: „Wszyscy różni, wszyscy biali”, „Europa będzie biała albo bezludna”, „Biała Europa braterskich narodów”.
Grzegorz Schetyna o rasistowskich transparentach na Marszu Niepodległości: Ci, którzy robili te skandaliczne rzeczy, mają swoich ojców w politykach PiS. Źródło: x-news.pl
Źródło: PAP
KW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka