Pod PKiN w Warszawie mężczyzna dokonał samopodpalenia. Być może był to manifest polityczny.
Na miejscu jest policja i karetka pogotowia. O samopodpaleniu poinformowano straż pożarną około godziny 16:30.
Pożar ugasiły osoby postronne. Gdy strażacy dotarli na miejsce, mężczyzna już nie był w ogniu. - Prawdopodobnie osoby postronne ugasiły pożar za pomocą gaśnic. Strażacy zakończyli czynności w chwili przekazania mężczyzny ratownikom medycznym - informuje straż pożarna. Robert Koniuszy z KRP I potwierdza, że policja zajęła się sprawą. - Pogotowie udziela mu pomocy i ustala, co było przyczyną podpalenia. Na razie mężczyzna żyje - mówi. Jak dodaje straż pożarna, mężczyzna prawdopodobnie użył substancji łatwopalnej. Mężczyzna w chwili przekazania go lekarzom, był nieprzytomny, ale żył. - Miał zachowane czynności życiowe. Jego stan w tej chwili oceniają lekarze - mówi. Robert Koniuszy z KRP I potwierdza, że policja zajęła się sprawą. - Pogotowie udziela mu pomocy i ustala, co było przyczyną podpalenia. Na razie mężczyzna żyje - mówi.
Według Stołecznej, obok miejsca, w którym mężczyzna się podpalił, leży megafon, butelka po łatwopalnym płynie i ulotki. Reporter podejrzewa, że samopodpalenie to manifest przeciwko PiS. Na jednej z ulotek miało być napisane: (...) chciałbym, aby prezes PiS i PiS-owska nomenklatura przyjęła do wiadomości, że moja śmierć bezpośrednio ich obciąża, i że mają moją krew na swoich rękach”.
źródło: metrowarszawa.gazeta.pl
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo