Ruszył proces Pawła Adamowicza. Prezydent Gdańska jest oskarżony o zatajenie w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012 posiadanego majątku.
Podczas piątkowej (29.09.2017) rozprawy przed Sądem Rejonowym w Gdańsku Adamowicz odmówił składania wyjaśnień. Jego zeznania złożone podczas śledztwa odczytał prokurator. Prezydent Gdańska przyznał się do podania w oświadczeniach błędnych informacji i przekonywał, że zrobił to "przez nieuwagę i nieumyślnie”.
Zobacz też: Wielkie kłopoty Adamowicza. Prezydent Gdańska zasiądzie na ławie oskarżonych
Jak wynika z jego zeznań, nieujawnione w oświadczeniach oszczędności były prezentami dla żony i dzieci polityka. Prezenty żona otrzymywała od swoich rodziców, a córki - które obecnie mają 7 i 14 lat - od pradziadków, z okazji świąt i np. urodzin.
"Moja małżonka w latach 2005-2010 otrzymała znaczne darowizny od swoich rodziców stanowiące jej majątek odrębny. Łączna wartość tych darowizn wyniosła w tych latach 190 tys. zł w przelewach bankowych" – zeznał Adamowicz. Jak wynika z zeznań odczytanych przez prokuratora, na przykład 30 grudnia 2005 r. kobieta otrzymała od matki 9 tys. zł, 26 kwietnia 2007 r. - 60 tys. zł, 21 kwietnia 2008 r. - 60 tys. zł. Od ojca pochodziły prezenty: 27 maja 2008 r. - 21 tys. zł, 30 marca 2009 r. - 20 tys. zł i 28 kwietnia 2010 - 20 tys. zł. Pieniądze trafiały na wspólne konta polityka i jego żony.
Polityk zeznał, że jego starsza córka otrzymała 30 tys. zł i „kilka tysięcy złotych” w roku 2003 i później od pradziadków z okazji urodzin i świąt. "Moja żona (...) cieszyła się szczególnymi względami swoich dziadków (...). Wynikało to w szczególności z jej ustabilizowanej sytuacji życiowej, osiągów naukowych, kwestii światopoglądowych jakie prezentowała i zapewne dlatego w sposób szczególny pradziadkowie obdarowywali dzieci mojej żony" – tłumaczył w śledztwie Adamowicz.
Starsza córka Adamowicza otrzymała od prababci: 25 tys. zł w 2006 r., 22,5 tys. zł w 2007 r., 15 tys. zł w 2008 r. Łącznie: 62,5 tys. zł. Od pradziadka: dziewczynka dostała: w 2006 r. - 25 tys. zł, w 2007 r. - 22,5 tys. zł, w 2008 r. - 40 tys. zł, w 2009 – 25 tys. zł, w 2010 r. - 23 tys. zł i w 2011 r. - 176 tys. zł. Łącznie: 311,5 tys. zł. Pradziadek obdarował również młodszą córkę Adamowiczów, przekazując jej w 2010 roku 25 tys. zł, a w 2011 r. 150 tys. zł. Łącznie: 175 tys. zł.
"Darowizny, o których wyjaśniałem przed chwilą od pradziadków w gotówce odbierała moja żona (...), a następnie przekazywała mnie te pieniądze, które zazwyczaj wpłacałem w banku. Te środki, na które wskazuję stanowią majątek odrębny moich dzieci i zgodnie z ustawą nie wymagają wykazania w treści oświadczeń majątkowych, które jestem zobowiązany składać. Banki polskie w tamtym okresie czasu nie oferowały możliwości prowadzenia kont na rzecz osób małoletnich, w związku z tym zdeponowanie środków pieniężnych na naszych kontach było jedynym sposobem sprawnego zarządzania tymi pieniędzmi" – tłumaczył prezydent Gdańska.
Według śledczych nieujawnione przez Adamowicza oszczędności nie mogły pochodzić od dziadków czy pradziadków jego dzieci. Ten wątek sprawy objęty jest odrębnym śledztwem prowadzonym przez wrocławską prokuraturę.
Obecny proces to drugie postępowanie w sprawie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych Pawła Adamowicza. Śledztwo trwało dwa lata. Śledczy oskarżali prezydenta Gdańska o zatajenie informacji o dwóch mieszkaniach, a także o podawanie zaniżonych dochodów w oświadczeniach majątkowych. Według nich rozbieżności sięgały nawet 320 tys. zł.
W 2015 roku sąd wydał wyrok: Adamowicz został uznany za winnego i musiał zapłacić 40 tys. zł kary na cele społeczne, ale odstąpiono od procesu karnego. Po kilku miesiącach prokuratura wróciła do sprawy. Śledczy złożyli zażalenie na wcześniejszy wyrok i umorzenie śledztwa, a Sąd Okręgowy podzielił ich argumentację.
BG
źródło: Polska The Times
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka