Czterej byli policjanci usłyszeli zarzut przekroczenia uprawnień oraz zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad osobą pozbawioną wolności w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu.
Jako pierwszy zarzut usłyszał klient mec. Zbigniewa Piątkowskiego, - Łukasz Rz., który składał wyjaśnienia przez sześć godzin. Jak poinformował adwokat, pozostali trzej oskarżeni skorzystali z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Pełnomocnik mówił też dziennikarzom, że obrona nie miała wcześniej dostępu do żadnych materiałów z prowadzonego postępowania, w szczególności do opinii biegłych.
Z dziennikarzami rozmawiał też przed siedzibą prokuratury ojciec Stachowiaka - Maciej. W jego ocenie przesłuchiwany funkcjonariusz nie wyraził skruchy.
Jak podała rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik, przekroczenie uprawnień oraz znęcanie się fizyczne i psychiczne nad zatrzymanym 15 maja 2016 r. we Wrocławiu Igorem Stachowiakiem Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przedstawiła czterem ówczesnym funkcjonariuszom Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Grozi im do 5 lat pozbawiania wolności.
- Zebrany materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że funkcjonariusze zastosowali do obezwładnienia Igora Stachowiaka środki nieadekwatne do zagrożenia, jakie stwarzał zatrzymany - podała prok. Bialik. Dodała, że ich użycia nie uzasadniał w dostatecznym stopniu fakt, że Stachowiak był agresywny wobec policjantów już od momentu przewożenia go do komisariatu.
- Naruszeniem zasad użycia środków przymusu bezpośredniego było zastosowanie wobec Igora Stachowiaka tzw. tasera, a więc paralizatora elektrycznego w sytuacji, gdy zatrzymany miał ręce skrępowane z przodu kajdankami, co potęgowało ból - poinformowała prok. Bialik. Według niej, funkcjonariusze szarpali go, popychali i przewrócili na podłogę; zwracali się do niego w sposób wulgarny i obelżywy, strasząc ponownym użyciem paralizatora.
Według prokuratury, "takie postępowanie funkcjonariuszy naruszało godność, nietykalność cielesną i prawo Igora Stachowiaka do ludzkiego traktowania".
Według prok. Bialik, podejrzani nie przyznali się. Jeden z nich złożył obszerne wyjaśnienia, pozostali skorzystali z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Wobec podejrzanych zastosowano dozór policji połączony z obowiązkiem informowania o wyjazdach z miejsca zamieszkania oraz zakaz kontaktu z innymi podejrzanymi w tej sprawie.
Igor Stachowiak w połowie maja ub.r. został zatrzymany na wrocławskim Rynku. Według funkcjonariuszy, był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła po wyemitowaniu w maju br. reportażu w TVN 24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora. Później "Fakty" TVN podały, że policja miała dostęp do nagrań ws. śmierci Stachowiaka, choć deklaruje coś innego.
Portal Onet.pl dotarł do uzupełniającej opinii biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. To od jej wyników poznańska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie śmierci Stachowiaka uzależniała dalsze czynności wobec policjantów.
"Biorąc pod uwagę przebieg zdarzenia z dnia 15 maja (2016 roku – red.) oraz wyniki sekcji zwłok i przeprowadzonych badań dodatkowych, najbardziej prawdopodobne jest, że przyczyną śmierci Igora Stachowiaka była niewydolność krążeniowo-oddechowa w przebiegu arytmii po epizodzie excited delirium spowodowanego zażyciem środków psychoaktywnych" – podał Onet.pl za opinią biegłych z sierpnia tego roku.
Lekarze stwierdzili - napisał Onet.pl - że "obezwładnienie i unieruchomienie osoby z excited delirium dodatkowo nasila tę reakcję, co pośrednio może przyczynić się do zgonu, jednak nie można udowodnić z pewnością wymaganą w postępowaniu karnym, że zastosowanie przez funkcjonariuszy Policji środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających, rażenia urządzeniem elektrycznym taser, pozostaje w związku przyczynowym ze zgonem Igora Stachowiaka i że naraziło go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
Jednocześnie podkreślono, że "stwierdzone w badaniach toksykologicznych stężenie tramadolu (syntetyczny lek przeciwbólowy, lek opioidowy) oraz amfetaminy (nielegalny środek psychotropowy) były zbyt niskie, aby uznać je za przyczynę zgonu".
źródło PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo