Według byłego szefa MSZ, gdyby rząd PO-PSL zlecił wielomiesięczne badania DNA ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, opozycja by go "ukrzyżowała". - Nic mi nie wiadomo o zakazie otwierania trumien na miejscu tragedii - powiedział Radosław Sikorski w audycji TOK FM.
- Wszelkie decyzje o badaniu zwłok podejmuje prokurator, a nie jakiś minister. Przypominam, że w tamtym okresie prokuratura była niezależna od rządu - stwierdził były szef polskiej dyplomacji. Radosław Sikorski odpierał zarzuty PiS i części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, które dotyczą zamykania trumien przed bliskimi i pomyłek przy pochówkach. Prokuratura Krajowa odkryła zbezczeszczenie zwłok przynajmniej w połowie przypadków. W wyniku ekshumacji wyszło na jaw, że grzebano kilka ofiar w jednej trumnie lub też Rosjanie dorzucali część szczątków, nie pasujących do zmarłego w grobie.
Sikorski nie ma jednak nic do zarzucenia poprzedniej władzy. - Wiedziałbym o tym, gdyby była jakaś decyzja rządu o nieotwieraniu trumien. Mnie o takiej decyzji nic nie jest wiadomo - tłumaczył w TOK FM. Były polityk PO przekonywał, że gdyby zarządzono badania DNA tuż po katastrofie, pogrzeby ofiar musiałyby odbyć się później, a to z kolei sprowokowałoby PiS do ataku na rząd. - Jak rozróżnić kawałki ciał, bo o tym mówimy, dajmy na to: nogę generała od nogi księdza - bez wielomiesięcznych badań DNA? - pytał. - Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdybyśmy ciała naszych ofiar zostawili w Moskwie na wiele miesięcy, w trakcie jak Rosjanie badają każdy kawałek, po to żeby prawidłowo do trumien te ciała złożyć. Rząd byłby ukrzyżowany przez PiS w pierwszej kolejności - wyjaśnił.
Podobną wersję w czwartek przed przesłuchaniem w prokuraturze przedstawił Donald Tusk. - Nikt nie wydawał takiego zakazu. W jaki sposób postępuje się w takich sytuacjach, precyzyjnie opisują procedury. One były wtedy i dzisiaj takie same - podkreślił.
Źródło: TOK FM, PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka