Według ministra Ziobro wetując ustawy o Sądzie Najwyższym i KRS, prezydent postawił się przed wyborem między wielkością a groteską.
Zbigniew Ziobro twierdzi także, że wybór sędziów do KRS większością trzech piątych to fatalne rozwiązanie. - To jak ładunek podłożony pod reformę sądownictwa - stwierdził.
Andrzej Duda musi wybrać - wielkość, albo groteska
W najnowszym numerze tygodnika "Sieci", który ukaże się w poniedziałek, Ziobro odniósł się do deklaracji prezydenta o zawetowaniu ustawy o Sądzie Najwyższym i noweli ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
"W tym kontekście zasadnicze pytanie brzmi jeszcze bardziej dramatycznie: albo prezydent przejdzie do historii jako, wcale nie przesadzam, wielka postać, jako jeden z przywódców dobrej zmiany, jako człowiek, który przyczynił się do budowy silnego, uczciwego polskiego państwa, albo polegniemy; pierwszy polegnie pan prezydent" - mówi Ziobro w wywiadzie, którego fragmenty zamieścił portal "wSieci".
Zdaniem ministra sprawiedliwości, w takiej sytuacji prezydent "co najwyżej w przyszłości będzie mógł się cieszyć rolą młodego komentatora z własną ochroną". "To jest w finale wybór między wielkością a groteską" - dodaje Ziobro. Zapewnia jednocześnie, iż wierzy, że "mądrość, odwaga i męstwo" prezydenta zwyciężą. Jako przykład takiej postawy podaje premiera Węgier Viktora Orbana.
"Andrzej Duda mimo wielkiej presji da radę. W polityce warto mieć charakter. Pokazał to choćby Viktor Orban, który nie przejmował się demonstracjami, krytyką czy próbami ośmieszania, ale zmieniał kraj wbrew europejskiemu establishmentowi i jego liderom. Większość rodaków jest mu wdzięczna za odwagę" - dodaje Ziobro.
Ziobro o propozycji prezydenta: fatalne rozwiązanie
"W polskich warunkach spowoduje to decyzyjny paraliż w Sejmie, a alternatywą jest zgniły kompromis, czyli zmiany pozorne i w efekcie zahamowanie reformy" - powiedział Ziobro w wywiadzie, który w całości zostanie opublikowany w poniedziałkowej "Gazecie Polskiej".
Pytany o to, czy było koniecznie, by nadzór nad Sądem Najwyższym sprawował prokurator generalny, Ziobro sprecyzował, że byłby to minister sprawiedliwości. "W czasie reorganizacji Sądu Najwyższego musiał ktoś zadbać o jego funkcjonowanie. Ustrojowa zmiana zakładała, że sędziowie odejdą w stan spoczynku, z wyjątkiem tych, którzy zostaną wskazani przez kompetentny organ. Dlatego projekt jako ten organ wskazał ministra sprawiedliwości, ponieważ dysponuje on urzędem zatrudniającym kilkuset prawników, w tym sędziów, których wiedza byłaby potrzebna do przeprowadzenia reformy" - wyjaśnił.
Dodał, że proces ten miał się odbywać pod kontrolą KRS, jednak z ostateczną decyzją o pozostawieniu konkretnego sędziego należącą do prezydenta. "Jest więc jasne, że przyjęty mechanizm de facto wymuszał na ministrze sprawiedliwości uprzednią konsultację kierowanych do prezydenta wniosków" - powiedział minister.
"Jeśli prezydent dałby posłom sygnał, że chce wyeliminować z tego procesu ministra sprawiedliwości, to natychmiast posłowie by się zgodzili. Dotyczy to również wszystkich innych punktów projektu, w których w związku z organizacją Sądu Najwyższego pojawiał się minister sprawiedliwości. To dla klubu PiS była sprawa trzeciorzędna" - powiedział Ziobro.
źródło: PAP
KJ
Uwaga! © Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo