Była premier zapewniła w TVN24, że jej rząd był przeciwny planom Komisji Europejskiej, która chciała narzucić krajom UE kwoty uchodźców. To odpowiedź Ewy Kopacz na zarzuty PiS i wielu mediów, że politycy PO zmienili narrację ws. imigrantów.
PO nie chce imigrantów ekonomicznych w Polsce
- Kiedy toczyły się negocjacje na temat uchodźców, zagrożonych katastrofą humanitarną, to właśnie Polska nigdy nie zgodziła się na stały mechanizm rozdziału uchodźców - stwierdziła była szefowa rządu PO-PSL. - Mówiliśmy o solidarności wobec uchodźców, których należy odróżnić od imigrantów. Mówiliśmy: przyjmujemy matki z dziećmi - tłumaczyła Ewa Kopacz.
Była premier podkreśliła, że zawsze mówiła o prawdziwych uciekinierach wojennych, a nie imigrantach ekonomicznych. - Co to za władza, która boi się sierot z Syrii? Myślę, że pan się ze mną zgodzi, jeśli zapytam, jak ta władza ma nas chronić, skoro boi się samotnych matek z dziećmi? - pytała Andrzeja Morozowskiego.
Tłumaczenia Ewy Kopacz są pokłosiem deklaracji Grzegorza Schetyny w odpowiedzi na jedno z pytań, zadanych przez PiS. Zapytany o stosunek do imigrantów, lider PO stwierdził, że jest zwolennikiem pomocy uchodźcom w państwach, zagrożonych wojną. - Jesteśmy za tym, żeby Polska, tak jak Unia Europejska, angażowała się w humanitarną pomoc ofiarom wojen, to jest aktywność, którą polski rząd wcześniej prowadził - stwierdził Schetyna.
Co mówiła premier Kopacz o uchodźcach?
Ewa Kopacz jako premier rzeczywiście rozgraniczała imigrantów, szukających zatrudnienia w Europie, od uchodźców. Nie protestowała jednak przeciwko narzuconym kwotom uchodźców, a niemal do ostatnich dni polski rząd nie przedstawił jasnego stanowiska w tej sprawie. Według ostatecznych ustaleń Komisji Europejskiej, do Polski miało trafić 7 tys. imigrantów, obowiązkowy podział zakładał ok. 12 tys. Podczas głosowania szefów MSW na szczycie unijnym, minister Teresa Piotrowska zgodziła się na plan polityki migracyjnej. Przywódcy Grupy Wyszehradzkiej otwarcie krytykowali rząd Ewy Kopacz i grozili rozłamem.
Tak ówczesna premier mówiła o polityce migracyjnej we wrześniu 2015 roku. - Musimy jasno sobie powiedzieć: Polski nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych. Musimy zapewnić, że nasze działania nie przyciągną niekontrolowanej fali tychże imigrantów. Musimy razem określić listę krajów bezpiecznych, do których będziemy twardo i konsekwentnie odsyłać imigrantów. Polska jest gotowa pomagać uchodźcom, czyli ludziom, których życie i zdrowie jest naprawdę zagrożone. (...) Chcemy być solidarni, dlatego podjęliśmy w czerwcu bardzo konkretne decyzje, w tym również o przyjęciu 2 tys. uchodźców - deklarowała Kopacz.
Innym razem mówiła jednak o 10 tysiącach, których Polska miałaby przyjąć. - 10 czy 12 tysięcy osób to przecież mniej więcej tyle, ile przychodzi na mecze Legii - stwierdziła w rozmowie z dziennikarzami. Ewa Kopacz wyrażała przekonanie, że polskie służby będą dokładnie sprawdzać, kto i w jakim celu przyjedzie do Polski. Potrzebę przyjmowania uchodźców do naszego kraju wyrażali również m.in. Michał Szczerba, Adam Szejnfeld, Marcin Kierwiński i Tomasz Siemoniak.
Komentatorzy polityczni zwracali uwagę w kampanii wyborczej w 2015 roku, że tematyka imigrantów może istotnie wpłynąć na wyniki wyborów. I tak też się stało - PiS wygrało zdecydowanie głosowanie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
Źródło: TVN24
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka