Polsko-duński gazociąg Baltic Pipe. fot. Wikipedia
Polsko-duński gazociąg Baltic Pipe. fot. Wikipedia

Premier: Budowa Baltic Pipe bardzo realna

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Beata Szydło: budowa polsko-duńskiego gazociągu Baltic Pipe jest bardzo realna. Ale rząd ma też gotowy alternatywny scenariusz na wypadek, gdyby inwestycja nie doszła do skutku. 

Gazociąg Baltic Pipe zgodnie z obecnymi założeniami miałby mieć przepustowość rzędu 10 mld metrów sześciennych rocznie. Biorąc pod uwagę dodatkowe możliwości pozyskania gazu, czyli wydobycie krajowe wynoszące około 5 mld metrów sześciennych rocznie i przepustowość gazoportu w Świnoujściu, który każdego roku może sprowadzić taką samą ilość surowca, Polska mogłaby zapewnić sobie pokrycie krajowego zapotrzebowania na gaz, nawet w sytuacji gdyby import z Rosji całkowicie ustał. 

- Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli zakomunikować dobre wiadomości w sprawie Baltic Pipe - powiedziała premier Beata Szydło w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy". Według premier, budowa gazociągu Baltic Pipe jest bardzo realna. - Nie mogę dziś mówić o szczegółach. W ostatnich tygodniach odbyłam szereg rozmów z premierem Danii. Obu stronom zależy na tym, aby ten projekt doprowadzić do końca, teraz trwają negocjacje i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli zakomunikować dobre wiadomości - powiedziała premier.

Zobacz też: Baltic Pipe połączy Polskę z Danią i Norwegią

Dodatkowe możliwości stworzy też planowana rozbudowa gazoportu w Świnoujściu, po której jego przepustowość zwiększyłaby się z obecnych 5 do 7,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

Szefowa rządu pytana o dywersyfikację dostaw gazu w kontekście zbliżających się rozmów z Rosją w sprawie kolejnej umowy gazowej powiedziała: "Robimy wszystko, byśmy nie musieli działać w warunkach jakiejkolwiek presji". 

Beata Szydło zapewniła też, że polski rząd ma gotowy alternatywny scenariusz zapewniający bezpieczeństwo dostaw gazu do Polski na wypadek, gdyby gazociąg bałtycki jednak nie powstał. 

Andrzej Sikora, ekspert rynku paliwowego z Instytutu Studiów Energetycznych, pytany o takie potencjalne scenariusze nie wyklucza, że źródłem nowych dostaw gazu będzie… Rosja, ale już na innych zasadach niż dotychczasowe. Ekspert uważa, że import gazu może przejść proces podobny do tego co stało się z ropą sprowadzaną przez Orlen i Lotos. W przeszłości rosyjscy dostawcy dyktowali warunki polskim firmom rafineryjnym, dopóki nie została rozbudowana infrastruktura portowa umożliwiająca import ropy z innych kierunków.

- Dziś nadal większość ropy przetwarzanej w Polsce pochodzi z Rosji, ale jest ona już typowym surowcem rynkowym, znacznie mniej obciążonym ryzykiem politycznym niż w przeszłości – mówi Sikora.

Alternatywnym scenariuszem dla Polski może być też import gazu skroplonego, docierającego nie tylko do Świnoujścia, ale także do innych terminali europejskich. Surowiec dzięki dodatkowym transakcjom typu swap mógłby być odbierany w dowolnych miejscach ustalonych przez strony, czy to na granicy Polskiej, czy w europejskich hubach położonych blisko polskiej granicy. Szczególnie interesującym źródłem dostaw gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych.

- Czas transportu gazu amerykańskiego do Polski jest krótszy niż z Kataru, dlatego dostawy od firm amerykańskich mogą być atrakcyjną ofertą – zauważa Andrzej Sikora.

Terminy dostaw amerykańskiego gazu mogą zostać jeszcze bardziej skrócone, gdy zostaną uruchomione terminale do eksportu gazu w stanie Maryland i w Nowej Szkocji w Kanadzie. Andrzej Sikora uważa, że w ciągu najbliższych 3-5 lat na światowym rynku będzie nadwyżka podaży skroplonego gazu nad popytem na surowiec, a Polska jest dobrze przygotowana do jego sprowadzania.

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj17 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Gospodarka