W "Marszu Wolności", w kulminacyjnym momencie, udział wzięło ok. 12 tys. osób - poinformowała warszawska policja. Z kolei - według stołecznego ratusza - w manifestacji wzięło udział ponad 90 tys. osób.
"W zgromadzeniu w kulminacyjnym momencie uczestniczyło ok. 12 tysięcy osób. Trwa odpływ ludzi z pl. Konstytucji" - poinformowała na Twitterze warszawska policja.
Z kolei rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk? napisał na Twitterze, że w marszu wzięło udział ponad 90 tys. osób. - Ostatni uczestnicy pochodu opuścili Plac Bankowy. W przemarszu bierze udział ponad 90 000 osób - podał Milczarczyk.
We wcześniejszych wpisach na Twitterze informował, że w zgromadzeniu na pl. Bankowym brało udział 50 tys. osób. W późniejszym wpisie oświadczył, że szacowana liczba uczestników marszu jest jeszcze wyższa i wynosi 70 tys. osób.
Rzecznik KSP Mariusz Mrozek powiedział, że marsz przebiegł spokojnie, nie doszło do żadnych incydentów. Uczestnicy "Marszu Wolności" przemaszerowali z Placu Bankowego na Plac Konstytucji.
Schetyna o wspólnych listach opozycji
Lider PO Grzegorz Schetyna na zakończenie sobotniego "Marszu Wolności" przedstawił ofertę wspólnych list wyborczych opozycji. Nawiązując do miejsca przemówienia lider PO, podkreślał, że obecna konstytucja kojarzy się z wolnością, suwerennością i podmiotowością, tak jak konstytucja 3 maja, czy konstytucja marcowa. - Jeżeli nie będzie zgody powszechnej, zgody narodu nie pozwolimy zmienić konstytucji. Nikomu! - zadeklarował Schetyna.
Przekonywał, że jedyną drogą dla partii opozycyjnych i niezależnych środowisk jest dziś jedność. Powtórzył ofertę wspólnej listy środowisk opozycyjnych w następnych wyborach parlamentarnych. - Jeżeli zbudujemy skuteczną opozycję to wygramy wybory samorządowe, wygramy wybory europejskie, wygramy wybory parlamentarne i wygramy prezydenckie w 2020 roku. Obiecujemy to - zaznaczył.
Zapowiedział rozliczenie obecnie rządzących za łamanie prawa. - Ci wszyscy, którzy łamali prawo odpowiedzą za , rozliczymy ich - obiecał Schetyna. Zapewnił, że po wygranych wyborach Polska już nigdy nie będzie się kompromitować w Europie. - Już nigdy nie będzie wyniku 27 do 1 - powiedział, nawiązując do marcowego głosowania nad reelekcją Donalda Tuska na funkcję szefa Rady Europejskiej.
Mówił też, że sobotni marsz był dla następnych pokoleń. - To im obiecujemy wolną Polskę, Polskę podmiotową, Polskę dumną, demokratyczną - dodał szef Platformy. - Tu jest Polska, tu jest Polska! - odpowiedział tłum zgromadzonych na Placu Konstytucji ludzi.
Potrzeba jedności opozycji
O potrzebie jedności opozycji mówili też: lider Nowoczesnej Ryszard Petru i senator niezależny, lewicowy polityk Marek Borowski. Senator ocenił, że Jarosław Kaczyński najbardziej boi się "jednolitego, powszechnego sprzeciwu, który niekoniecznie ma barwy polityczne". Tak było z czarnym marszem, tak było z tzw. metropolią warszawską - stwierdził. Zaproponował, by liderzy ugrupowań opozycyjnych obecnych na marszu utworzyli rodzaj "komitetu porozumiewawczego", do którego zaprosiliby też lewicę pozaparlamentarną. Petru wyraził pogląd, że PiS ma "ukrytego koalicjanta - Kukiz'15". - Dzisiaj z Kukizem mają większość w sondażach. Musimy stworzyć taki blok, aby wygrać z PiS-em i Kukizem razem wziętymi. Miejmy świadomość tego, że to jest bardzo poważny przeciwnik - dodał. Petru wzywał m.in. do delegalizacji ONR i odcięcia finansowania państwowego Radia Maryja.
źródło: PAP
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka