Prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisał decyzję o zawieszeniu Bartłomieja Misiewicza w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości. Powołał również komisję ds. zbadania zarzutów stawianych Misiewiczowi.
Beata Mazurek poinformowała, że w skład tej komisji weszło trzech przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.
"Decyzje zostały podjęte z chwilą podpisania, także są obowiązujące i mam nadzieję, że wkrótce ta komisja przystąpi do weryfikowania tych informacji, które od dłuższego czasu pojawiają się w przestrzeni publicznej w ustach wielu dziennikarzy i w opinii medialnej" - oświadczyła Mazurek.
Kolejne kontrowersje wokół Bartłomieja Misiewicza pojawiły się w związku z zatrudnieniem go w zarządzie Polskiej Grupie Zbrojeniowej jako łącznika ds. komunikacji. Według "Rzeczpospolitej", 27-latek miałby zarabiać 50 tys. złotych i otrzymać służbowy samochód - rzecznik PGZ zdementował te informacje.
Jako rzecznik MON i dyrektor departamentu resortu, Misiewicz sprawił wiele kłopotów wizerunkowych PiS. Chodzi o salutowanie młodemu politykowi przez żołnierzy, wyjazd na dyskotekę do Białegostoku rządową limuzyną z żandarmem oraz zatrudnienie w Polskiej Grupie Zbrojeniowej w ubiegłym roku mimo braku wyższego wykształcenia i ukończonego kursu dla urzędników spółek skarbu państwa. Pomogła zmiana statutu PGZ 31 sierpnia 2016 roku - kilka dni później Misiewicz wszedł do rady nadzorczej. Wobec kolejnej burzy w mediach, Misiewicz odszedł ze spółki. Od kilku miesięcy przebywał na urlopie, założył stronę dezinformacja.net, którą po kilku tygodniach zamknął.
Zarówno prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło jak i Jarosław Kaczyński mocno krytykowali byłego rzecznika MON. Prezes PiS w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że 27-latek powinien "zniknąć ze sceny publicznej".
źródło PAP
ja
Inne tematy w dziale Polityka