Rewolucja motoryzacyjna może nadejść szybciej niż sądzono

Redakcja Redakcja Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Eksperci są zdania, że już w 2020 roku średnie koszty baterii zasilających samochody elektryczne mogą się zmniejszyć na tyle, że auta te staną się konkurencyjne cenowo wobec spalinowych.


Cena baterii zasilającej samochód elektryczny to jedna z głównych składowych  ceny całego samochodu. To właśnie z ich powodu jak dotąd samochody elektryczne są znacznie droższe od swych spalinowych odpowiedników. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że obniżenie kosztu baterii do poziomu zrównującego ceny samochodów elektrycznych i spalinowych to perspektyw o kilka lat odleglejsza od dzisiejszej. 

Koszty baterii zasilających samochody elektryczne spadły szybciej niż przewidywano


W 2010 roku amerykański departament energii przygotował prognozę, w której założył, że w 2022 roku koszty mogą zejść do poziomu 125 dolarów za baterię o pojemności 3,6 GJ. Jeszcze 10 lat temu średni koszt baterii o pojemności 3,6 GJ wynosił około 1 tys. dolarów. W 2014 roku zmniejszył się on do 410 dolarów, a technologiczni liderzy osiągali nawet poziom 300 dolarów. Dziś wydaje się, że prognoza departamentu energii mogła być oparta na bardzo konserwatywnych założeniach, które już wkrótce zweryfikuje czas.


Według serwisu Ward’s Auto, powołującego się na ekspertów, już w 2020 roku koszty baterii o pojemności 3,6 GJ mogą spaść poniżej poziomu 100 dolarów, a niedługo później przekroczą kolejną barierę 80 dolarów. To może oznaczać wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych. Z szacunków tylko dla Stanów Zjednoczonych wynika, że na tamtejszym rynku może się wówczas sprzedawać około 1 mln aut elektrycznych rocznie, podczas gdy w minionym roku wyniosła ona ponad 86 tys. egzemplarzy (w tej liczbie uwzględnione są tylko samochody z napędem wyłącznie elektrycznym). Miarą tempa rewolucji w produkcji baterii niech będą choćby prognozy firmy Boston Consulting Group, która w 2010 roku prognozowała, że uzyskanie kosztów baterii poniżej poziomu 250 dolarów za 3,6 GJ w 2020 roku jest raczej nieosiągalne.

Zainteresowanie samochodami elektrycznymi rośnie


Na przyszłej dynamice kosztów mogą zaważyć dwa przeciwstawne zjawiska. Z jednej strony rosnące zainteresowanie samochodami elektrycznymi na cały świecie już teraz powoduje znaczny wzrost popytu na metale stosowane w nowoczesnych bateriach – lit, kobalt i inne. To zaś powoduje wzrost ich cen na światowych rynkach, co mogłoby skutecznie spowolnić trend obniżania kosztów baterii, a może nawet go zatrzymać lub odwrócić. Odzwierciedleniem rosnącego popytu na lit w ostatnim czasie są ceny jednostek funduszu Global X Lithium ETF inwestującego w lit. W ciągu ostatniego roku giełdowe notowania jednostek funduszu wzrosły o ponad 40 proc., podczas gdy do lutego 2016 roku jednostki funduszu traciły na wartości od 2011 roku.


Te niekorzystne tendencje mogą niwelować trwające na całym świecie intensywne badania nad nowymi rodzajami baterii, w których kosztowne metale mogą być zastąpione znacznie tańszymi materiałami. Jednym z przykładów takich rozwiązań jest bateria opracowana przez naukowców z Oregon State University, w których nośnikiem ładunku są jony hydroniowe (H3O+), a nie jony drogich metali jak choćby wspomniany lit, stosowany w bateriach powszechnie produkowanych obecnie. Ten typ baterii tylko jeden z wielu kierunków prowadzonych badań. W innych testowane są możliwości zastosowania najprzeróżniejszych materiałów od złota po grafen i rośliny. Naukowcy nie ustają też w próbach udoskonalania baterii litowo-jonowych.


Źródło: Ward’s Auto

AB

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Technologie