Prokuratura Okręgowa w Krakowie dopiero w poniedziałek rozpocznie czynności śledcze ws. wypadku premier Beaty Szydło. Wstępne informacje z przesłuchań wskazują na przestrzeganie procedur przez kierowcę BOR.
Od piątkowego wieczoru dziennikarze i eksperci zwracają uwagę na możliwe zaniedbania przez Biuro Ochrony Rządu. Padają pytania o prędkość i poruszanie się pojazdów uprzywilejowanych w kolumnie. Według pierwszych relacji świadków, pojazdy rządowe miały sygnalizację świetlną, ale nie dźwiękową.
Sygnalizacja wozów BOR
- Gdy przejechał pierwszy samochód z tej kolumny, kierujący Fiatem Seicento był przekonany, że to już się skończyło i nikt więcej nie jedzie - poinformował Janusz Hnatko, rzecznik prokuratury. Młody kierowca zeznał policjantom, że głośno słuchał muzyki w samochodzie i nie słyszał sygnalizacji dźwiękowej. Przesłuchani funkcjonariusze BOR twierdzą, że sygnalizacje świetlna i dźwiękowa były włączone w pojazdach rządowych. Niektórzy świadkowie zdarzenia podają inną wersję, o braku tej drugiej. - Różni świadkowie różnie zeznają - podkreślił przedstawiciel krakowskiej prokuratury.
- Kierowca Fiata zaczął manewr skrętu w lewo, co spowodowało z kolei manewr obronny kierującego drugim pojazdem, znajdującym się w kolumnie, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że ten pojazd uderzył w drzewo - dodał Hnatko. W drugim samochodzie w kolumnie przebywała premier Beata Szydło. - Mamy zabezpieczony monitoring z miejsca zdarzenia, a także monitoring będziemy zabezpieczali z miejsca poprzedzającego miejsce zdarzenia, monitoring znajdujący się na stacji paliw - oświadczył prokurator.
Kierowca Fiata doprowadził do wypadku
21-latek przyznał się do winy i usłyszał zarzut spowodowania wypadku w Oświęcimiu. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Zarówno kierowca Fiata jak i funkcjonariusz BOR zachowali przepisową prędkość 50 km/h. Do zderzenia doszło po wyjeździe z ronda.
- Stan zdrowia pani premier jest stabilny, wszystko jest pod kontrolą, na szczęście nic poważnego pani premier się nie stało - mówił na konferencji prasowej rzecznik rządu, Rafał Bochenek. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów z badań lekarskich, tłumacząc się "prywatnością premier". Poszkodowany w wypadku funkcjonariusz BOR pozostanie pod obserwacją w Wojskowym Instytucie Medycznym. "Pacjent nie wyraził zgody na informowanie o jego stanie zdrowia" - poinformowała dyrekcja szpitala. Nie wiadomo też, kiedy Beata Szydło dojdzie do zdrowia, ale Bochenek nie wyklucza, że premier poprowadzi posiedzenie rządu we wtorek.
Źródło: PAP, TVN24
Zobacz też:
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości