Narządy od jednego dawcy mogą uratować życie kilku osób. W Polsce wciąż pobiera się ich niewiele w przeliczeniu na mieszkańca.
Prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca - placówki, w której w 2016 roku przeprowadzono największą w kraju liczbę transplantacji serca i płuc (odpowiednio 46 i 19) uważa, że ubiegły rok był dla transplantacji w Polsce lepszy od poprzedniego.
- Ktoś ginie w wypadku, ktoś ma nieodwracalny wylew i uszkodzenie mózgu, czyli gaśnie ta świeca życia, ale jeszcze musimy podjąć wysiłek, żeby zapalić nową świecę, nowe życie, które uratuje sześciu, siedmiu innych pacjentów, którym przeszczepimy wątrobę, nerki, trzustkę, rogówkę, serce, płuca – mówi prof. Zembala.
Problemem światowej transplantologii, ale szczególnie polskiej, jest mała liczba dawców. W Austrii liczba pobrań wielonarządowych na milion mieszkańców to blisko 40, w Polsce - ok. 14. Aby to zmienić, potrzebna jest edukacja społeczeństwa, szczególnie młodych ludzi.
W akcji edukacyjnej ważne jest także promowanie donacji od dawców żywych, np. w ramach rodzinnych przeszczepów wątroby czy nerek oraz przeszczepów od dawców niespokrewnionych.
W Polsce obowiązuje zgoda domniemana na pobranie po śmierci komórek, tkanek i narządów. Oznacza to, że osoba zmarła może być potencjalnym dawcą komórek, tkanek i narządów, o ile za życia nie wyraziła sprzeciwu. Niewymagana jest zgoda rodziny lub bliskich osoby zmarłej. Rozmowa z rodziną jest przeprowadzana w celu uzyskania informacji, czy zmarły za życia nie wyraził takiego sprzeciwu.
źródło: PAP
BG
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Artykuł współfinansowany z funduszu prewencyjnego PZU.
Komentarze
Pokaż komentarze (2)