Wiceprzewodniczący KOD Radomir Szumełda zapowiedział audyt zewnętrzny ws. przepływów finansów w komitecie społecznym Komitetu Obrony Demokracji. - Moje zaufanie jest nadszarpnięte - dodał.
Audyt w Komitecie Obrony Demokracji
- Zwróciliśmy się do Komitetu Społecznego, by przeprowadził zewnętrzny audyt nad przepływem finansów w komitecie społecznym oraz do naszej komisji rewizyjnej, czyli stowarzyszenia Komitetu Obrony Demokracji, żeby ta przeprowadziła kontrolę naszych finansów - powiedział Szumełda. Jak zapewnił, w stowarzyszeniu KOD od kilku miesięcy działają bardzo skrupulatne procedury i tutaj mamy pełną kontrolę nad pieniędzmi.
Szumełda poinformował, że są na etapie poszukiwania zewnętrznej firmy, która ten audyt przeprowadzi i że w poniedziałek ma być zawarta z nią umowa. Zależy mu bowiem, by audyt odbył się "możliwie szybko".
Zarząd KOD starał się tłumaczyć, że czym innym jest komitet społeczny KOD, "który służy do zbierania pieniędzy i na który członkowie zarządu nie mieli wpływu", a "czymś zupełnie osobnym" jest stowarzyszenie KOD, które jest zarejestrowane w KRS jako osobny podmiot. Nadzór nad środkami pochodzącymi ze zbiórek publicznych prowadził komitet społeczny, a nie stowarzyszenie KOD.
Kijowski: to były "darowizny kierowane"
Wczoraj "Rzeczpospolita" i Onet.pl podały, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie - jak ustalili dziennikarze - chodzi o faktury na kwotę 91 tys. 143,5 zł. Były to wyceny prac informatycznych na rzecz stowarzyszenia.
Kijowski zapewnia, że te pieniądze nie pochodziły ze zbiórek od sympatyków stowarzyszenia, tylko były to "darowizny kierowane". Całą sytuację nazywa "niezręcznością". - Nie kłamałem. Od wielu miesięcy już nie wykonuję usług dla KOD, co więcej nie pracuję już w spółce MKM-Studio. To nie konto moje, ani mojej żony, tylko spółki. Trzeba pamiętać, że to są kwoty brutto - tłumaczył Kijowski w programie #dzieńdobryPolsko w Wirtualnej Polsce. Jak mówił, nie otrzymywał wynagrodzenia za pracę w KOD-zie, a usługi informatyczne, które świadczył, były uzgodnione z organizacją.
Członkowie zarządu KOD skomentowali, że "niezręczność" wyjaśni audyt. Przyznali, że sami są zaskoczeni sytuacją. Według ich zapewnień, Mateusz Kijowski zobowiązał się do przedstawienia im dokumentów.
W marcu wybory władz KOD
W ocenie lidera KOD, cała sprawa ma związek z tym, że w KOD mają się wkrótce odbyć wybory władz. - To jest bardzo dobra okoliczność, bo pozwoli zweryfikować moją osobę jako przewodniczącego. Ocena należy do moich wyborców, czyli do członków stowarzyszenia i ruchu - powiedział.
Wiceprzewodniczący KOD oświadczył, że członkowie Komitetu swój stosunek do sprawy Mateusza Kijowskiego określą podczas zbliżających się wyborów władz stowarzyszenia, które są zaplanowane na 5 marca. - Takie sytuacje zawsze obciążają organizację, dlatego trzeba je jak najszybciej wyjaśnić. Przyznam, że moje zaufanie do Matusza Kijowskiego zostało nadszarpnięte - mówił Szumełda. Pytany, czy Kijowski powinien zawiesić obecnie swoje członkostwo w KOD, powiedział, że to będzie jego osobista decyzja.
źródło PAP, rp.pl
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka