Mateusz Kijowski stworzył z Komitetu Obrony Demokracji prywatny biznes - ujawniają "Onet" i "Rzeczpospolita". Pieniądze ze zbiórek publicznych trafiały do firmy lidera KOD, która wykonywała "usługi informatyczne".
Faktury Kijowskiego
MKM Studio to firma, założona przez Mateusza Kijowskiego i jego żonę w maju 2014 roku. Choć znany przeciwnik PiS jest prezesem, to Magdalena Kijowska posiada 95 proc. udziałów. Warszawskie przedsiębiorstwo wykonywało usługi informatyczne dla Komitetu Obrony Demokracji. Od marca do sierpnia 2016 r. wystawiło ruchowi sześć faktur na taką samą kwotę: 15 190,50 zł brutto. Problem polega na tym, że były to pieniądze, pochodzące ze zbiórek członków KOD, a sam Kijowski nigdy nie wspominał o zarobkowym charakterze działalności publicznej.
Firma Kijowskiego, oprócz standardowych prac, związanych ze stroną Komitetu Obrony Demokracji i prowadzeniem poczty internetowej, miała zabezpieczać witryny przed atakami hakerskimi. Samo utrzymanie poczty kosztowało ponad 4 tys. złotych. Odzyskiwanie danych "po atakach" to suma ponad 7 tys. złotych, wystawiona na kolejnym dokumencie. Oprócz tego - migracja danych, zmiany na portalu, szkolenia z mediów społecznościowych. Łącznie MKM Studio w ciągu pół roku zarobiła dzięki umowom ryczałtowym 91.143 zł brutto.
Oburzenie KOD
Wystawianie faktur na rachunek komitetu było tajemnicą poliszynela wśród członków. Część z nich wiedziała, że wybuchnie afera, bo Kijowski nie działa transparentnie. - To były pieniądze z puszek, z wpłat internetowych, przekazywane przez sympatyków. To tym bardziej przykre. Trzeba będzie ich za to przeprosić - mówi jeden z nich w rozmowie z Onetem. Inny członek KOD dodaje, że Kijowski chciał uniknąć problemów z komornikiem i spłatą alimentów, dlatego działał w spółce. Wybuch afery był kwestią czasu - w dyskusjach na Facebooku sympatycy ruchu pytali, gdzie są konkretne rozliczenia z przekazywanych pieniędzy.
Sam lider Komitetu Obrony Demokracji stara się odpierać zarzuty, choć potwierdził autentyczność wystawianych faktur. - Ze zdziwieniem przeczytałem w mediach info na mój temat. Aby precyzyjnie wyjaśnić potrzebuję chwilę. Wróciłem z podróży i piszę komunikat - napisał w środę wieczorem na Twitterze. Kijowski dostrzega w publikacjach "Onetu" i "Rzeczpospolitej" drugie dno. - Nieprzypadkowo materiały zostały upublicznione w momencie rozpoczęcia cyklu wyborczego w KOD-zie. Zapewne z intencją, by zaszkodzić i KOD-owi. Wierzę, że będzie inaczej, że zbliżające się wybory w KOD-zie w demokratyczny sposób zweryfikują mój mandat do pełnienia obowiązków przewodniczącego - oświadczył.
Koniec Kijowskiego?
Źródło: Onet, Rzeczpospolita, Radio Zet
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka