Władimir Putin na dorocznej konferencji prasowej oświadczył, że wrak Tupolewa nie wróci do Polski, dopóki rosyjskie śledztwo się nie zakończy. Prezydent Rosji przed dziennikarzami z całego świata: Słyszałem w nagraniach, jak ktoś w kabinie pilotów naciskał na załogę.
Putin pytany o Smoleńsk
Rosyjskiego polityka o śledztwo smoleńskie pytał korespondent TVN24, Andrzej Zaucha. - Wszystko jest już jasne. To była straszna tragedia - powiedział Władimir Putin. - Zapoznałem się z odczytami rejestratora, gdy osoba, która weszła do kabiny, domagała się lądowania - dodał. Wersja, którą przekazał, jest spójna z wnioskami, zawartymi w raporcie MAK.
Putin zgodnie z raportem MAK
Komitet pod kierownictwem Tatiany Anodiny napisał m.in., że załoga Tu-154 M rozbiła się na skutek mgły, błędów pilotów i nacisków ze strony śp. Andrzeja Błasika. Rosjanie wskazali na osobę "najważniejszego pasażera" jako współodpowiedzialnej za wywieranie presji na załogę. Z taką opinią nie zgodziła się komisja Millera, ze słowami Putina polemizował w TVN24 również Michał Lasek. Według byłego szefa PKBWL, nie ma w stenogramach żadnych zapisów, pozwalających na wyciąganie takich wniosków. Prezydent Rosji potwierdził też, że Moskwa nie odda Polsce wraku Tupolewa, dopóki Komitet Śledczy nie skończy prac.
Władimir Putin podkreślił, że śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej nie powinna niszczyć relacji między Moskwą a Warszawą. Konferencje z udziałem dziennikarzy z całego świata organizowane są przez gospodarza Kremla nieprzerwanie od 2001 roku. Komentował wyniki wyborów w USA, odpowiadał na pytania o relacje z Donaldem Trumpem i kwestie gospodarcze. Putin łącznie usłyszał 47 pytań, jednym z nich dotyczyło katastrofy smoleńskiej.
Źródło: TVN24
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka