Poznański Sąd Okręgowy rozpatrzył zażalenie Józefa Piniora na zatrzymanie przez CBA. Dowody, zebrane przez prokuraturę nie pozostawiają wątpliwości, ale nie ma potrzeby tymczasowego aresztowania byłego senatora - uznali sędziowie.
Decyzja sądu ws. Piniora
"Przekazywanie pieniędzy pomiędzy podejrzanymi, w tym z inicjatywy byłego senatora RP, nie można uznać za „pożyczki” - brzmi najważniejszy fragment postanowienia sądu. W innym fragmencie czytamy, że istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przez zatrzymanych we Wrocławiu zarzucanych czynów korupcyjnych. Jednocześnie poznański sąd oddalił wniosek śledczych o tymczasowe aresztowanie, ponieważ nie zachodzi groźba matactwa i manipulowania zebranymi dowodami przez podejrzanego.
To nie wszystko. Poznańska delegatura Prokuratury Krajowej ds. przestępczości zorganizowanej postanowiła zwrócić się do Zbigniewa Ziobro o odtajnienie dowodów ze śledztwa ws. Józefa Piniora. Śledczy tłumaczą decyzję "ważnym interesem publicznym". Ze strony opozycji i podejrzanego byłego działacza "Solidarności" padły oskarżenia pod adresem prokuratury o prowadzenie politycznej gry na zamówienie partii rządzącej.
Zarzuty prokuratury
Podejrzani w śledztwie CBA są Józef Pinior, jego asystent - Jarosław W. i przedsiębiorca Krystian S. Mieli oni załatwiać korzystne decyzje dla dolnośląskiego biznesmena i otrzymywać za to pieniądze. Ponadto, zarzuca się im zabieganie o koncesję na wydobywanie kopalin i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych. Były senator PO - według ustaleń prokuratury - przyjął ponad 40 tys. złotych łapówek. W ostatnim tygodniu zatrzymano w Krakowie również Tomasza G., przedsiębiorcę, powiązanego ze sprawą Piniora. Według wielkopolskiej prasy, biznesmen przekazywał pieniądze byłemu senatorowi w zamian za załatwienie pozwolenia na otwarcie galerii handlowej w Jeleniej Górze.
Zbigniew Ziobro kilka tygodni temu zapowiadał, że jeśli "nagonka" na śledczych nie ustanie, odtajni dowody ws. Piniora. - Jeśli dalej będzie trwała taka nagonka na prokuratorów, którzy prowadzą tę sprawę, to bezczelne odwracanie kota ogonem i z uczciwych ludzi, którzy prowadzą śledztwo, czynienie - można powiedzieć - jakichś potworów, którzy krzywdzą zupełnie niewinnego człowieka, to skorzystam ze swoich uprawnień i ujawnię istotne z punktu widzenia oceny prawno-karnej części materiału dowodowego, w tym z podsłuchów i sms-ów, które są bardzo bogate i pokazują, że część tych rozmów podejrzanych sprowadzała się do ustaleń "za ile, za co i dla kogo" - informował.
Józef Pinior nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka